Mam problem z podziałem sukcesji, grając polską po śmierci króla zostały mi 3 małe hrabstwa i zostałem wasalem swojego młodszego brata -.- jak grać by tak się nie działo?
Wybrać taki tryb sukcesji, gdzie wszystkie tytuły otrzymuje najstarszy syn.
Albo, co mi teraz przyszło do głowy, ustanowić następcę na drodze elekcji. Wskazujesz swojego "typa" i jeśli masz dobre relacje z wasalami, to oni też na niego oddadzą głos.
W prawach dziedziczenia, któraś z zakładek w opcjach kontroli państwa. Jednak żeby to zmienić trzeba spełnić odpowiednie warunki, które wymagają czasu. Dużo zależy od danego państwa ale z reguły potrzeba na to około 2- 4 pokoleń.
Najlepiej zabij swojego oponenta albo podbij go. ;)
czyli że dopuki nie zmienie sposobu dziedziczenia to za każdym razem muszę zabijać członków rodziny? :P Teraz jak zagrałem to z 9 hrabstw zostało mi 3 i szybko bym tego nie odbudował, gdyby jeszcze leżały obok siebie :D
Dopóki tego nie zmienisz to tak, musisz pilnować by rodzina Ci się nie rozrastała lub uśmiercać zbyt wielu pretendentów do tytułów.
Zabijanie żon (zwłaszcza własnej) dobrze działa, hamuje dość mocno zapędy rozrodcze.
Grając pierwszym władcą można zazwyczaj zmienić na dziedziczenie przez najstarszego syna, co rozwiązuje problem(gorzej jeśli jest on nieudacznikiem). Do elekcji trzeba spełnić kilka warunków i raczej się tego nie da zrobić za pierwszego władcy.
Fajna sprawa jest z elekcją, bo nominujesz dowolnego kandydata, może być i syn, lub kto inny z dynastii, na króla Polski, Litwy, czy jakie masz tytuły. I wasale elektorzy dają na niego głos. Po "Twojej" śmierci taki kandydat z automatu dostaje te tytuły i w państwie nic się nie zmienia poza spadkiem relacji z wasalami. Jeśli któryś podskoczy przeciw swojemu królowi, to masz prawo boskie i ludzkie rozjechać tego niewdzięcznika ku swojej uciesze.
Zresztą żeby sprawy toczyły się po myśli, to trzeba knuć właściwie cały czas. Usuwać niewygodnych, aranżować mariaże, przekupywać, dokręcać śrubę komu trzeba. Gra daje tutaj spore możliwości :-)
Pamiętaj, żeby na następców wybierać tylko najbardziej zdolnych i cnotliwych (zielone cechy) ludzi, bo inni długo nie będą panować, co doprowadzi do licznych wojen i chaosu nie do opanowania. Całe długo jednoczone i wykuwane państwo może się rozlecieć jak domek z kart w ciągu roku. Dlatego sprawy sukcesji trzeba traktować nadzwyczaj poważnie i właściwie od samego początku ustawiać wszystko pod tego jedynego, wychuchanego sukcesora. Moim zdaniem jest to najtrudniejszy aspekt w tej grze-"wyhodować " zdolnego dziedzica i zagwarantować mu gładkie wejście w rządzenie. Ja, jedności państwa podporządkowuję absolutnie wszystko, włącznie z rodziną(bo co z tego że to mój syn, skoro nieudacznik. Taki państwem nie pokieruje) :-)
Ja zabijalem synow tylko najstarszy zostawal:) z najnowszym dodatkiem podbilem cala europe anglie norwegie szwecje tylko indie i afryka sie ostaly imperium wedynskie jest ogromne ale co z tego nie ma juz co robic
Elekcja faktycznie jest bardzo interesującym rozwiązaniem, w szczególności że bez większych problemów można pozbyć się nieudaczników z linii sukcesji. Największy jednak minus to kwestie relacji z wasalami i ich własne ambicje. Przy większych monarchiach utrzymanie się dynastii na tronie może być trudne. W szczególności staje się tak gdy mamy w niej innego (lub więcej) potężnego rywala z tytułem książęcym.
W każdym razie polecam najnowszy dodatek do CK2, bo wprowadza on naprawdę sporo elementów które urozmaicają rozgrywkę a przede wszystkim w końcu mamy jeszcze większe pole do popisu na arenie wewnętrznej. Zwróćcie bowiem uwagę, że do tej pory nie było skutecznego antidotum na zwalczanie fakcji tworzonych przez wasali. Gdy jakaś idee fixe przyszła im do głowy, to albo trzeba było ustąpić albo iść na wojnę. Teraz (w końcu) można posłużyć się w tym celu własnym spymasterem lub zwyczajnie szantażować (lub uprzejmie prosić) o wystąpienie danego wasala z fakcji. Jest to całkiem skuteczne i tak np. prowadzę aktualnie grę, którą zacząłem jako longobardzki hrabia Sieny. Teraz już jako władca niemalże całej Italii, przez około 100 lat zwalczać musiałem wyłącznie jedną rebelię swych wasali.
Zresztą działalność zakulisowa w 'Way of Life' jest naprawdę mocno rozwinięta w stosunku do pierwowzoru. Nie oznacza to bynajmniej że jest łatwiej. Oj nie. Jest zwyczajnie więcej możliwości w drodze do osiągnięcia wyznaczonego celu. Tak na przykład tron Italii objąłem. Wystarczyło tylko zostać królewskim spymasterem. Przez kilka lat zbierałem haki na poszczególnych wasali królestwa. Tych którzy nie stwarzali widoków dla przyszłej współpracy wydawałem władcy, natomiast tych którzy rokowali nadzieję na przyłączenie się w przyszłości do mojej fakcji - szantażowałem lub ich własne machlojki ignorowałem. Niektórzy ulegali, niektórzy nie. W międzyczasie wyrobiłem sobie claimsa do tronu oraz kampanię oszczerstw przeciwko władcy. Przy dużym skillu, prawdopodobieństwo że zostanę zdemaskowany było minimalne. Poszczególni wasale zaczęli przyłączać się do mego stronnictwa, ale nawet mając przewagę w ludziach nie decydowałem się na rozpoczęcie walki. Wolałem poczekać aż królestwo wykrwawi się w wojnie zewnętrznej. Nie trzeba było długo czekać a pomocna okazała się w tym maniakalna zachłanność króleswta Bawarii, które chciało za wszelką cenę podporządkować sobie Morawy. Na nic próby te się zdały, jednak mój (jeszcze) suweren w każdej takiej wyprawie brał udział. Gdy wrócił dość mocno poobijany z kolejnej wycieczki, zażądałem ustąpienia z tronu. Wyśmiał mnie, toż go z kolegami (i koleżanką) siłą zeń ściągnęliśmy.
Tego dodatku Way of Live jeszcze nie znam, zamierzam po zmianie sprzętu mu się przyjrzeć.
Ja zabijalem synow tylko najstarszy zostawal
Zostawianie jednego jest dość ryzykowne, bo jak kopnie przedwcześnie w kalendarz to jest problem. Warto mieć zapasowego, resztę ubijać póki małe.