Dane przekazane przez BBC, dotyczące jednej z ankiet przeprowadzonych w ponad sześciuset szkołach podstawowych w UK, nie napawają optymizmem. W ich świetle, wiele brytyjskich dzieci głoduje.
Niedożywieni, zmęczeni, ubrani w zniszczone rzeczy - to obraz wielu uczniów z 627 szkół podstawowych, gimnazjalnych i średnich z terenów Anglii, Walii i Irlandii Północnej, gdzie miało miejsce wspomniane badanie. Jak podaje BBC, 75 procent ankietowanych nauczycieli potwierdziło, że w szkołach, w których uczą, są dzieci żyjące na granicy ubóstwa. Tylko o 2 procenty mniej stwierdziły, że niektórzy uczniowie chodzą głodni. Serwis podał przykład nauczyciela z Nottingham, który wyjawił, że jeden z jego podopiecznych nie jadł nic przez trzy dni. Sytuacja materialna brytyjskich rodzin pogorszyła się znacznie od czasu ostatniego kryzysu gospodarczego - tak twierdzi 40 procent ankietowanych
Wlasnie umylem sie po malowaniu mieszkania.
Jutro kolejne pokoje :(
G Ł U P O T Y
:]
dzieci żyjące na granicy ubóstwa to w UK dresiki żyjące blokach...
...czyli w PL 60% społeczeństwa :)
A jakieś dokładniejsze dane? Źródło?
Równie dobrze może chodzić o to, że 1 promil dzieci jest głodnych przez co można powiedzieć, że "są dzieci, które chodzą głodne". A fakt, że jakaś część społeczeństwa żyje w biedzie jest normalny.
Wygląda jak typowe dane statystyczne w mediach - tak podane by nie kłamiąc kompletnie zafałszować rzeczywistość.
No niemożliwe, w Najdostojniejszym Zjednoczonym Królestwie Ślubów i Zaręczyn są głodujące dzieci, no way...
A na serio, to jakieś dokładniejsze dane poproszę :P
Poza tym mogę się założyć, że pewnie spora część tych dzieci, to imigranci.
Pensja minimalna brutto w lipcu 2010 roku ( w przeliczeniu: 1 € = 4,147 zł):
Belgia - 1 388€ = ok. 5756zł.
Bułgaria - 123€ = ok. 510zł.
Czechy - 311€ = ok. 1290zł.
Estonia - 278€ = ok. 1153zł.
Francja - 1 344€ = ok. 5573zł.
Irlandia - 1 462€ = ok. 6063zł.
Luksemburg - 1725€ = ok. 7154zł.
Polska - 317,58€ = 1317zł.
Słowacja - 308€ = ok. 1277zł.
Turcja - 392€ = ok. 1626zł.
Węgry - 257€= ok. 1066zł.
Wielka Brytania - 1 169€ = ok. 4848zł.
USA - 1024€ = ok. 4247zł.
No faktycznie, bieda tam jest okropna.
bieda jest jak sie nie pracuje ale to tylko z wlasniej nie checi bo pracy jest duzo
jak jzu amsz prace to biedy nie ma stać cie na przezycie i kupienie ciucha wiec niewiem co to za dane
O_RLY, nie wiem skąd się urwałeś, ale od kiedy pensja minimalna jest wyznacznikiem standardu życia?
Ale proszę bardzo, weź 4800 zł i przeżyj za to miesiąc w Warszawie. A potem spróbuj w Londynie.
bartek:
trochę z logiką się rozminąłeś.
Przeżyj za minimalną brytyjską w Londynie - da się bez problemu i to stołując się codziennie w kebabowniach i zmieniając buty nike co 2 tydzień.
Przeżyj za minimalną polską w Warszawie - zabraknie w okolicy 5-tego, chyba, że dużo słodzisz, to już 2-go ;)
Ceny ubrań, elektroniki, samochodów, narzędzi - dużo tańsze w UK.
Ceny żywności - praktycznie na identycznym poziomie. Ostatnio będąc w PL śmiałem, śię, że jak ceny w PL jeszcze skoczą o 10% w górę to jadąc do teściów trzeba będzie brać ze sobą wałówki, coby w Polsce nie przepłacać.
ceny mieszkania i transport droższy w londynie.
I to wszystko po przeliczeniu po kursie walut. A przecież w Londynie zarabiasz conajmniej ~5000zł, a w Polsce 1384zł...
bartek <---- Ja rok temu przeżyłem za 2 tys. zł. i jeszcze musiałem wydawać pieniądze na częste powroty do domu. Da się przeżyć, po prostu możesz zapomnieć o jakimkolwiek kredycie.
Mark - Za 1k funtów chcesz stołować się w Londynie w kebabowniach i pizzowniach i zmieniać buty co dwa tygodnie? Jak Ty to niby wyliczyłeś?
warto też dodać, że te niedożywione dzieci z emigranckich rodzin osiągają lepsze wyniki w szkole, niż ich wykarmione tłuściutkie białe angielskie odpowiedniki.
Ja bym stawial, ze wiecej niz u emigrantow tych niedozywionych dzieci jest u rodzin angielskich chavsow, gdzie rodzice caly benefit wydaja na cider. Emigranci w wiekszosci jednak pracuja, i generalnie sa madrzejsi i zaradniejsi, niz angielskie 'white trashe'.
Dycu - normalnie, obiad w kebabowni (kebab, frytki, surówka) kosztuje 6F. Porcja dużo większa niż w Ramzesie/Sfinksie etc. 6F x 30dni = 180F.
Zostaje mi 820F.
Pokój jednoosobowy - 70F tygodniowo. 4x 70 = 280F.
Zostaje 540F.
2x buty nike - nie kupujmy na non-stop istniejących promocjach bo wiadomo, ze to nie fair płacić 25F za nike i zapłaćmy normalną cenę. Po 50F za parę. 100F. Zostaje 440F
Mamy wypaśne obiady, buty i mieszkanie.
Dojazdy - 20-30F tygodniowo.
Zostaje Ci 300F miesięcznie na śniadania, kolacje, piwo, kino, etc. etc.
Proponuję by ktoś zrobił podobne wyliczenie w PL w Warszawie, biorąc pod uwagę Polską płacę minimalną, stołowanie się w Sfinksach oraz buciki Nike co 2 tygodnie.
btw. pracując gdziekolwiek (pomijając agencje pracy) nikt Ci nawet nie proponuje płacy minimalnej. Spokojnie zarobisz 2x tyle na start :)
yasiu - tak, a potem tłumnie uderzają na Oxford :D Rotfl... Oficjalnie wiadomo, że najmądrzejsi są Polacy, potem długo długo nic. A od końca licząc to amerykanie i anglosasi :D
Tak jak pisze Wysiu: w UK jest wiele spolecznej patologii, sa rodziny gdzie nie podejmuje sie pracy od pokolen. System spoleczny jest w stanie zapewnic im minimalne srodki do zycia, ale z reguly sa one wykorzystywane na inne cele niz dbanie o dzieci. Stad wiec plynaca bieda - z braku checi, a w efekcie zaradnosci. Takim ludziom ciezko jest podjac prace i starac sie o spoleczny awans. Z drugiej strony kazdy kto prezentuje soba jakis poziom jest z daleka od takich problemow finansowych.
A czy przypadkiem w UK nie ma szkolnych stołówek z darmowym jedzeniem dla uczniów? Wydaje mi się, że na jakimś discovery obiło mi się to o uszy.
Gdzieś czytałem (wiarygodne źródło co nie?) że w UK'u istnieją dzielnice w których są bloki w których nie pracuje NIKT. Ani jedna osoba w całym budynku nie ma pracy. A żyją...
I nie są to familoki po zamkniętej kopalni.
a są też dzielnice gdzie średnia wartość wiktoriańskiego domku sprzed stu lat to ponad 2.5mln, a przeciętne przychody rodziny (najczęściej pracuje tylko ON) to ponad milion funtów rocznie. Putney, Wimbledon, Holland Park, na północy Tootridge, Chelsea, Richmond, etc.
tak ty musisz tam pracowac po te 8-10 godzin na zmywaku albo sprzatajac w hotely i to zapieprzac nie ma obijanie jak nie to cie wymienia na araba, i ty tak mark24 zapieprzales albo bedziesz zapieprzac na kebaba z bulka, co ciekawe obywatel UK ma to co ty ale bez pracy wiec to ty jestes wyruchany
natomiast w polsce przynajmniej jestes u siebie
[17] Pokój jednoosobowy - 70F tygodniowo. 4x 70 = 280F.
To chyba w jakiejś 8 strefie, albo w garażu.
ceny mieszkania i transport droższy w londynie.
chyba sobie żartujesz - 6 lat temu płaciłem za wynajem pokoju 70 funciaków tygodniowo, co nie było niczym wygórowanym, nie sądzę żeby obecnie ceny były niższe
Na oysterze co prawda nie jexdziłem - ale jednorazowe bilety to było 2 funty.
Wydaje ci się, że w Warszawie (nie wspominam o innych mistach) jest drożej?? :)))
mark - nie uderzają, ale problem jest. brytyjska prasa pisze o tym w tym tygodniu.
lutz - w 2-3 strefie. Sam tak kiedyś wynajmowałem. Teraz wynajmuje cały 2-bedroom.
proszę bardzo:
http://londynek.net/accommodation/view-ads?cat=1&view=0&type=6&str=&pmax=
jak ktoś chce przyoszczędzić jedyneczki są nawet od 60F. Jak ktoś chce jeszcze bardziej przyoszczędzić to wynajmuje z kimś na pół pokój dwuosobowy.
Brockley jest w drugiej strefie ogłoszenie z 28.04 (wczoraj) jedyneczka dla pana za 70F tygodniowo.
Nie popadajmy w paranoję, jak ktoś słabo zarabia (minimalna) to nie mieszka w apartamencie na South Kensington z pokojówką i śniadaniem do łóżka.
Dyskusja z tobą żadna - zwykłe odbijanie piłeczki, bo argumentów na poparcie swoich dziwacznych tez posiadasz żadnych...
smalczyk - tak wydaje mi się, że w Warszawie jest o wiele trudniej przeżyć za polską płacę minimalną niż w Londynie za brytyjską płacę minimalną. I nawet nie wydaje mi się - ja to wiem, bo bywam w Polsce od czasu do czasu.
Mój braciszek znalazł ostatnio przyzwoite lokum za 120 funtów tyg. Ealing (3strefa)
Niestety być może dlatego ze raczej zdaje sobie sprawę co może dostać za 70 funtów u polskiego "landlorda" a raczej cwaniaka pośrednika wynajmującego dom i podnajmujacego go frajerom rodakom.
Chcesz mieszkać jak człowiek licz sie z wydatkami 100+, 6 lat temu, kiedy zjechałem do londynu wynajmowalem mieszkanie z bratem 2bed za 1100 plus opłaty, teraz płace 700 plus opłaty za 1bed bez sharingu w przyzwoitej okolicy, za to w 6 strefie (uroki pracy zdalnej).
to ja napiszę tak:
chcesz mieszkać wygodnie licz się wydatkami 8000F miesięcznie.
Oddzielne 5-bedroom, ładnie wyposażone, świeżo po remoncie. Ładna duża kuchnia, wielki living room (100m/2++), 4 łazienki, etc. Wszędzie ogrzewanie podłogowe. Do tego fajny spory, łądnie urządzony garden. Miejsce parkingowe przed domem a nawet dwa. Świetna, spokojna dzielnica (wandsworth) - blisko przedszkole i dobra szkoła). Cisza i spokój.
Pasuje?
Jeszcze raz napiszę, jak ktoś nie zarabia lub zarabia minimalną krajową to nie szuka wygód, tylko tego by było tania. A da się wynająć jedyneczkę za 70F tygodniowo w drugiej strefie. Zarzucałeś mi się że się nie da - dostałeś dowód. Zadzwoń, idz obejrzyj jak interesują cię warunki.
smalczyk - tak wydaje mi się, że w Warszawie jest o wiele trudniej przeżyć za polską płacę minimalną niż w Londynie za brytyjską płacę minimalną. I nawet nie wydaje mi się - ja to wiem, bo bywam w Polsce od czasu do czasu.
oczywiscie, że tak, tego nie neguję
Podałes jednak nieprawdziwe informacje jakoby komunikacja i koszty wynajmu były wyższe w Warszawie, choc nie są.
Jeszcze raz napiszę, jak ktoś nie zarabia lub zarabia minimalną krajową to nie szuka wygód, tylko tego by było tania. A da się wynająć jedyneczkę za 70F tygodniowo w drugiej strefie.
Na tej samej zasadzie da sie w Wawce wynająć pokój za 300zl miesięcznie - to nic że chlew, ale za to tanio :)
Smalczyk niby w którym miejscu? - przeczytaj jeszcze raz post [12]:
ceny mieszkania i transport droższy w londynie.
ależ ja wcale nie neguję, że się nie da.
policzmy w Wwie - minimalna płaca 1200zł netto?:
300zł - pokój
30 obiadów w sfinksie - 30x 25zł = 750zł
2x buty nike = 400zł
1200 - 300 - 750 - 400 = -250zł
Czy -250zł wystarczy Ci na śniadania, kolacje, dojazdy, piwo, kino, etc? Pytanie retoryczne, nie odpowiadaj.
Wybacz ale musiałbym jeszcze jakiegoś drugiego kolesia do mieszkania znaleźć żeby za czynsz zapłacić.
Mi raczej chodzi o to, ze większość klitek za 60 funtów to dziury gdzie zmiescisz łóżko i szafę, i to wsio. Gumtree jest dobrym przykładem, gdzie większość pokoi za tanie pieniądze jest bez fotek.
Mark ---> zwracam honor, my mistake - przeczytałem NIŻ w Londynie :)
Oczywiście, a czego się ma spodziewać gostek który pracuje za 6F/h? Jaccuzi? 40m/2? szaf robionych na wymiar i ręcznie malowanych w tradycyjny angielski sposób (3 kolory?)? Nie przesadzajmy.
Ja tylko chcę udowodnić, że za minimalną płacę w Londynie da się przeżyć i to spokojnie. Niektórzy polacy jeszcze by z niej odłożyli ze 300F miesięcznie.
Oraz, że za minimalną płacę w Warszawie nie da się przeżyć - w żaden sposób.
btw. za pokój w Warszawie to ja płaciłem 600zł i to było 6 lat temu. Azzie może potwierdzić (zdzierca!).
Ja tylko chcę udowodnić, że za minimalną płacę w Londynie da się przeżyć i to spokojnie. Niektórzy polacy jeszcze by z niej odłożyli ze 300F miesięcznie.
Oraz, że za minimalną płacę w Warszawie nie da się przeżyć - w żaden sposób.
Myślę, że teoretycznie rade by dało - ale ubóstwo byłoby straszliwe.
Generalnie zarobki w stosunku do wydatków sa w ogóle nieporównywalne.
no ale to tak samo jak w Brukseli i wszedzie indziej
jak sie chce miec mieszkanie tanie, to mieszka sie na Anderlechcie lub w dzielnicach, gzie bialego ciezko zobaczyc i ma sie mieszkanie nawet za 300 euro
bezpieczniejsze okolice, z parkami, bliej "dzielnicy europejskiej" to ceny juz raczej okolo 1000 za 2bedroom
w dzielnicach willowych to sky is the limit:)
Mark ---> 6 lat temu to ja za kawalerkę połaciłem 800zł, i to w dobrym punkcie - więc Azzie mówiąc krótko trochę cię wtedy wydymał (ale po tym poznac dobrego biznesmena:))
Przelecialem po gumtree Warszawa i znalazłem trochę ofert za 300 zyla w "Warszawie".
Nawet nie były to klasyczne londynskie barłogi.
tak na pewno dużo lepszejsze i świetniejsze oraz bardziej błyszczące :D Masz normalnie dar przekonowynia... byle tylko postawić na swoim bez względu na wszystko.
Smalczyk - wcale nie. To było dwupokojowe mieszkanie w Wwie wynajmowame za 1100zł + opłaty. Ja miałem większy pokój i płaciłem 600zł, a Azzie mniejszy płacił 500zł + opłaty. Wynajęcie dwupokojowego mieszkanie nawet 6 lata temu w Wwie za 1100zł nawet nie graniczyło a było cudem.
Brat do niedawna wynajmował całkiem podobne dwupokojowe mieszkanie w Wwie (tylko na 5 razy większym zadupiu (ursus) za 3000zł miesięcznie.
W swoim czasie wsrod dzieci klasy wyzszej w USA przeprowadzono badanie - "co to znaczy NAPRAWDE byc biednym". Wyszlo, ze "jak sie samemu myje samochod". A gdy kazano im opisac biedna rodzine, to wyszlo na to, ze ich pokojowka zarabia tak malo, ze jej nie stac na paliwo do swego samochodu...
tak na pewno dużo lepszejsze i świetniejsze oraz bardziej błyszczące :D Masz normalnie dar przekonowynia... byle tylko postawić na swoim bez względu na wszystko.
Ty znalazles, ja znalazlem, w czym problem ?
Na tym ,,zgniłym zachodzie" jak mówiono przed laty, zdarzyło mi się być. W Rotterdamie. Trafiliśmy z kumplami do naprawdę uczciwego pracodawcy. Kasa co tydzień, darmowe mleko i herbata. Kto zostawał w pracy po 15. do 22. miał obiad na koszt szefa. Fakt, zapierdzielaliśmy po 16 godz. oprócz weekend,ów /czasem w soboty do 13/ ale było za co. To był rok 1987. Po 4. miesiącach miałem ponad 2000 $ i jeszcze coś kilka setek guldenów. Policzcie ile to było wtedy na złotówki. Wcale nie żyliśmy tylko na puchach i zupkach z torebek. I wypiło się i zwiedziło się. Te 4 miechy harówy pozwoliły mi wyjść na prostą. Trafisz dobrze, chcesz pracować-zarobisz. U nas dupa. Tak że w tą nędzę w UK to ja nie wierzę. W nędzę w RP tak.
ale o czym my gadamy - naedz anedzy nei rowna. śmieszne jest porownywanie pensji w przeliczniu na zlote, trzeba patrzec, co zreszta niektorzy zrobili - na sile nabywcza pieniadza. W UK mozna żyć za średnia czy minimalna krajowa na o wiele wyzszym poziomie niz w Polsce - mnostwo rzeczy dla przecietnego Kowalskiego droższych tam kupic od reki moze nawet taki biedak. ( wystarczy pomyslec o grach i elektronice, ale przeciez i ciuchach albo oplatach za prad, internet itp). Pewnie nei znaczy to, ze nie ma tam biedy - ale podejrzewam,z e po pierwszej jest jej mniej, a jesli nie - to obawiam sie, z eniektorzy ubodzy z UK w Polsce pewnie nie byliby uznawani za bogatych, ale nikt tez by nei powiedzial, ze przymieraja glodem albo żyja w chlewie...
Mark ---> ależ owszem - było nie było sam nie mieszkałeś - ja za o wiele wiekszy komfort płaciłem raptem 2 stówki więcej.
Btw - brat tez dał się wydymać :)
2 pokoje na Ursusie za 3tys. to jak za zboże :)))
Niektorzy to chyba cale zycie na farcie jada...
Kolega wynajmowal kawalerke na koncu wilanowa, pociagi z wunglem do siekierek przez balkon mu jezdzily, placil 1600. Potem przepeowadzil sie do Piaseczna za podobna kawalerke placil 1300... Teraz znalazl sobie dupe z mieszkaniem, nie wiem ile placi ale kosztuje go to na pewno wiecej ;)