autor: Kamil Ostrowski
Testujemy grę World of Warplanes – czy samoloty wciągają tak samo jak czołgi? - Strona 2
Bitwy powietrzne z udziałem trzydziestu osób, setki samolotów ze złotej ery awiacji, a to wszystko free-to-play. Wczesna beta prezentuje się zachęcająco. Czy nowa gra twórców World of Tanks jest skazana na sukces?
Przeczytaj recenzję Recenzja gry World of Warplanes - czołgi w przestworzach
Wszystko fajnie, ale z czym to się je?
Zarysy gry już znacie, teraz pozostaje odpowiedzieć na pytanie: czy to się sprawdza? Odpowiedź brzmi: tak i sprawia kupę frajdy. Przede wszystkim wypada pochwalić twórców za nieźle zbalansowany i przemyślany tryb Supremacji, sprawiający się wyśmienicie niezależnie od tego, jaki wybierzemy samolot.
Trzeba przyznać, że przyswojenie zasad rządzących World of Warplanes może przysporzyć niemałych trudności. Dopiero po kilku meczach udało mi się nauczyć paru sztuczek i opanować sterowanie na tyle, żeby strącić samolot przeciwnika, kolejne kilka dobrych godzin później przestałem czuć się jak skończony niedorajda. Rozgrywka jest tak skrojona, aby zaspokoić gusta graczy szukających zręcznościowej zabawy. Nie miejcie złudzeń – World of Warplanes to nie symulator lotu.
Dobrze sprawuje się sterowanie. Twórcy przygotowali World of Warplanes do działania pod czterema rodzajami kontrolerów: klawiaturą, myszą, gamepadem i joystickiem. Osobiście wypróbowałem jeszcze jeden sposób, zapewne nieprzewidziany przez autorów, ale całkiem wygodny. Zestaw touchpad + klawiatura zachwyci rasowych leniwców, którzy chcą sobie pograć w łóżku, a nie mają bezprzewodowej myszki i wielkiego monitora w rozsądnej odległości. Krzywa nauki jest w tym przypadku nieco wymagająca, ale co to dla nas, obiboków?
Jest dobrze, może być lepiej
Przydałoby się kilka usprawnień w mechanice. Przede wszystkim wrogie instalacje i budynki są w tej chwili zbyt wytrzymałe, co sprawia, że za mało misji kończy się w wyniku zdobycia przewagi, a większość rozwiązuje po prostu strącenie wszystkich samolotów. Zaznaczam – większość, bo zdarzyło mi się kilka sytuacji, kiedy ciężkie maszyny przeciwnika przedarły się niepilnowane do naszej bazy i wypracowały przewagę, która zadecydowała o ich zwycięstwie, mimo że nie straciliśmy prawie żadnych samolotów w walce z wrogimi myśliwcami. Przydałoby się więcej formacji terenu czy wysokich zabudowań, wokół których można wykonywać manewry, pozwalające pozbyć się siedzącego nam na ogonie przeciwnika. Osobiście upatrzyłem sobie kilka miejsc na każdej z map, gdzie niejednokrotnie wymusiłem na wrogiej maszynie kraksę i uwierzcie mi – nie ma nic bardziej satysfakcjonującego niż slalom pomiędzy żurawiami, podczas którego słyszymy wybuch oznajmiający, że lecący za nami przeciwnik właśnie się rozbił.
Oprawa audiowizualna prezentuje się bardzo przyjemnie. Świetnie odwzorowana woda i niezłe efekty cząstkowe nadają grze wrażenie doszlifowania, a pamiętajmy, że to wciąż tylko beta. Co dziwne, w trakcie bitwy w tle przygrywa muzyka – patetyczne nuty, zagrzewające do boju spełniają swoją rolę i niejednokrotnie miałem uczucie, że biorę udział w scenie rodem z filmów o drugiej wojnie światowej.
Potencjał goni potencjał
World of Warplanes zapowiada się interesująco. Nieco inna niż w World of Tanks krzywa uczenia się, a przede wszystkim zupełnie inna mechanika mogą sprawić, że Wargaming wprowadzi na rynek drugą przynoszącą ogromne zyski markę free-to-play. Wciąż nie mieliśmy okazji wypróbować systemu kupowania ulepszeń i doszkalania załogi, ale zakładając, że zostanie to wykonane równie dobrze jak w WoT, możemy z nadzieją patrzeć w przyszłość i wypatrywać oficjalnego wypuszczenia World of Warplanes na rynek.
Kamil Ostrowski | GRYOnline.pl