autor: Amadeusz Cyganek
Krążek już na lodzie – graliśmy w NHL 13! - Strona 2
W hokeju nie ma miejsca na słabe zagrywki – ekipa EA Sports ponownie uderza z całą masą nowych rozwiązań w zakresie rozgrywki, chcąc zagarnąć dla siebie jak największą część wirtualnego lodowiska za pomocą NHL 13.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Nie można mieć również zbyt wielkich zastrzeżeń do systemu wykonywania strzałów i samego sterowania. Obsługa uderzeń w kierunku bramkarza drużyny przeciwnej za pomocą jednego analoga to rozwiązanie, do którego już po kilku spotkaniach można się łatwo przyzwyczaić. Znacznym udogodnieniem w przypadku wyprowadzania kontrataku jest szansa raptownego przyspieszenia – trzeba tylko pamiętać, że błyskawiczne osiągnięcie wysokiej prędkości ślizgu pozwala co prawda szybko minąć stojącego na drodze rywala, ale jednocześnie zmniejsza nieco precyzję strzału, na co również wypada zwrócić uwagę. Nie do końca spodobała mi się praca sędziów – w trakcie rozgrywania spotkań udało mi się wychwycić parę ewidentnych przewinień, które powinny skończyć się dwuminutową karą. Istotnie zmalała za to liczba pojedynków na pięści – jeśli fani serii, patrząc na ostatnie wybryki twórców, zastanawiali się, czy to jeszcze hokej, czy już boks, teraz nie powinni mieć żadnych wątpliwości.
Szpagat na lodzie
Ekipa EA Sports postawiła sobie również za punkt honoru polepszenie skuteczności wirtualnych golkiperów bezpośrednio na linii bramkowej. Nasza ostatnia instancja w zapobieganiu utracie gola znacznie poprawi grę nogami – umiejętne wykorzystanie parkanów i ułożenia kończyn pozwoli wyekspediować mocne, plasowane [ke?] strzały po powierzchni lodu. Bramkarze nauczą się również przewidywać możliwe strefy, w które zostanie zaadresowany krążek – próby interwencji tuż przed oddaniem uderzenia wyglądały naprawdę kapitalnie. Golkiperzy postarają się także nieco częściej przecinać podania wzdłuż bramki, które często stworzą okazję do czystej pozycji strzeleckiej, co zapewne stanie się nieocenioną pomocą dla formacji obronnej.
Puchar Stanley’a dla wybrańców
Oprócz możliwości pogrania w testową wersję najświeższego NHL doczekaliśmy się również zapowiedzi zupełnie nowego systemu rozgrywek [zmagań?] sieciowych, znanego od tej pory jako GM Connected. Pozwoli on na rozegranie [przeprowadzenie? odbycie?] całego sezonu zasadniczego oraz play-offów aż 750 zawodnikom jednocześnie – trzeba przyznać, że liczba ta robi wrażenie. Poszczególni gracze dostaną okazję wcielenia się nie tylko w hokeistów, ale również w trenera czy nawet komisarza całych rozgrywek [zawodów?], co ma uczynić każdą kolejną grupę uczestników osobno działającym organizmem, prowadzącym rozgrywki [odbywającym spotkania?] według ustalonych zasad. Oczywiście brak zawodników biorących udział w zabawie wcale nie oznacza, że każdy mecz będzie wymagał kompletu graczy – wówczas ich rolę przejmie komputer, co rzecz jasna wiąże się z utratą pewnych profitów. Na więcej szczegółów przyjdzie czas zapewne już niebawem – w założeniach ten tryb zabawy prezentuje się naprawdę bardzo interesująco i fani z pewnością nie pogardzą możliwością rozegrania całego sezonu kreowanego od początku do końca przez nich samych.
Choć celem NHL 13 nie jest szeroko zakrojona rewolucja, mnogość pomniejszych usprawnień w mechanice sprawia, że ganianie za krążkiem po tafli lodu wciąż wzbudza spore emocje i staje się coraz bliższe realiom tego sportu. Ciekawie zapowiada się również system GM Connected – czas pokaże, czy ekipie EA Sports uda się przekuć te założenia na masę absorbującej i wciągającej zabawy we własną ligę hokeja na lodzie. Premiera w listopadzie tego roku.
Amadeusz Cyganek | GRYOnline.pl