Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

F1 Online: The Game Przed premierą

Przed premierą 4 lipca 2012, 12:57

autor: Adam Kaczmarek

Test wersji beta F1 Online: The Game - najszybszych wyścigów w Internecie

F1 Online: The Game jest pierwszą grą przeglądarkową autorstwa Codemasters. Wersja beta podsyca nasze oczekiwania, bo pomimo kilku uchybień wygląda świetnie. Fani Alonso, Hamiltona i Vettela mogą powoli zacierać ręce.

Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.

Artykuł powstał na bazie wersji WWW.

Przygoda studia Codemasters ze sportami motorowymi trwa od ponad dekady, jednakże prawa do licencji Formuły 1 brytyjska ekipa uzyskała dopiero cztery lata temu. Aktywna działalność na poletku fanów Roberta Kubicy nie powinna być więc żadnym zaskoczeniem. Po dwóch tytułach przeznaczonych raczej dla posiadaczy mocnych komputerów PC oraz konsol przyszedł czas na pierwszą grę dla przeglądarek internetowych – F1 Online: The Game. Aby jeszcze lepiej wcielić ten plan w życie, studio zorganizowało zamknięte testy, a 26 czerwca zaprosiło już do zabawy wszystkich chętnych.

W SKRÓCIE:
  1. licencja na sezon 2011;
  2. połączenie uproszczonego managera z trybem zręcznościowym;
  3. w karierze ścigamy się na fikcyjnych torach;
  4. grafika oparta na silniku Unity;
  5. realna gotówka przyśpiesza awans;
  6. brak rozbudowanych funkcji społecznościowych.

F1 Online: The Game to mieszanka pomysłów z klasycznej „ścigałki” oraz uproszczonego modelu ekonomicznego (managera). Mogłoby się wydawać, że Codemasters chciało upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. Zazwyczaj takie rozwiązanie sprawdza się średnio, ale opisywana gra zdaje się przeczyć tej teorii. Do poprawienia pozostało co prawda kilka elementów, nie zapominajmy jednak, że jest to projekt jeszcze w fazie testów. Wartościowanie i wystawianie oceny nie ma obecnie sensu, ale warto pochwalić poważne podejście twórców do sprawy – nie upublicznili wczesnego kodu, beta to produkt grywalny.

Zawody mniej lub bardziej oficjalne

Już na samym początku tytuł wskazuje graczowi dwie formy zabawy. Jedna z nich (w znacznej mierze uproszczona) umożliwia wcielenie się w kierowcę Formuły 1 (licencja obejmuje sezon 2011, tak więc nie ujrzymy w barwach Lotusa duetu Grosjean/Raikonnen) i szybki wyścig na jednym z kilkunastu rzeczywistych torów. Pierwsze wrażenie może być mylące, aczkolwiek warto rozegrać kilkadziesiąt zawodów, gdyż ewentualny sukces przekłada się wówczas na zawartość portfela w trybie kariery. Każdy z zespołów ma wyznaczone 7 zadań, a wykonanie ich wzbogaca nasz stan posiadania o okrągły milion dolarów. Pewnym utrudnieniem jest system rotacyjny licencjonowanych ekip – oznacza to, że nie za każdym razem da się pojechać np. czerwonym rumakiem z Maranello.

Głównym daniem wersji beta F1 Online: The Game okazuje się jednak nie jazda licencjonowanym bolidem po supernowoczesnych torach, ale prowadzenie własnej stajni, czyli klasyczny motyw „od zera do bohatera”. Twórcy podzielili rozgrywkę na 4 warstwy ułatwiające nawigację. Pierwsza to tzw. centrum dowodzenia. Dzięki tej opcji mamy wgląd w każdy pozawyścigowy aspekt, tj. drzewko rozwoju, perki podwyższające wydajność pracy konstruktorów, budynki oraz raporty z przeprowadzonych (lub aktualnie trwających) operacji. Drugim, niezmiernie ważnym, elementem jest Racing Hub – miejsce, gdzie gracz składa swój bolid oraz określa rodzaj zawodów, w których chce wziąć udział. Mogą to być: szybki wyścig, mistrzostwa oraz próba czasowa. Niestety, twórcy poskąpili opcji wyboru konkretnego lobby, czego efektem jest nie do końca akceptowany matchmaking (gra wciska użytkownika tam, gdzie akurat jest największa liczba wolnych slotów). Dodam, że w trybie kariery ścigamy się na fikcyjnych trasach, więc pierwsze kroki na pewno będą dla wielu traumatycznym przeżyciem. Znajomość toru jest bardzo dużym atutem w walce z nowicjuszami.

Wprowadzanie poprawek do bolidu i kasa

W trakcie planowania, jak również wdrażania ulepszeń warto sprawdzić, czy posiadamy wystarczającą gotówkę. W świecie F1 Online wszystko kosztuje, a gra oferuje dwie waluty – zwykłe dolary zdobywane na torze, a także Punkty Codemasters, na które musimy wysupłać prawdziwą kasę. Dolary nie są większym problemem, bo w razie ich braku dostajemy sygnał, że więcej czasu musimy spędzać na ściganiu. Zdarzają się jednak sytuacje, gdy chcemy zrealizować jakiś cel szybciej i tu autorzy zachęcają do skorzystania z pewnych dodatków, tj. XP booster (+100% doświadczenia przez kilka godzin). Ułatwienia kupuje się właśnie za Punkty Codemasters i jest to dość agresywna strategia, więc jeśli ktoś ma nadmiar forsy na koncie, ten w tydzień zostanie wirtualnym Schumacherem. Różnica w awansowaniu między modelem niekomercyjnym a komercyjnym jest ogromna. Przeskok do wyższych kategorii odblokowuje dostęp do wyścigów o niebotyczne stawki.

Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest
Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest

Przed premierą

W niszy, która powstała po porzuceniu przez Ubisoft serii Heroes of Might and Magic sukcesy odnosić mogą mniejsi twórcy, tacy jak Lavapotion. Ich Songs of Conquest może być najlepszą grą w stylu „hirołsów” od czasów kultowej trójki.

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni
Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni

Przed premierą

Yandere Simulator to jedna z najdziwniejszych i najbardziej niepokojących gier, jakie obecnie powstają. Symulator szkolnej morderczyni powstaje w USA, choć wygląda jak kolejne japońskie dziwactwo.