autor: Adam Kaczmarek
Raport z beta-testów gry Battlefield 3 - Caspian Border - Strona 2
Finisz beta-testów gry Battlefield 3 przyniósł możliwość poszalenia w trybie Conquest na mapie Caspian Border. Oto nasze wrażenia.
Przeczytaj recenzję Powrót na pole bitwy - recenzja gry Battlefield 3
Nie samym łażeniem jednak żołnierz w Battlefieldzie 3 żyje, od czasu do czasu trzeba skorzystać z jakiegoś środka transportu. Najszybszy i najbardziej pojemny jest Growler po stronie Amerykanów oraz Buggy u Rosjan. Te zwinne oraz mobilne wozy wykorzystywane były przede wszystkim do opanowania pierwszych flag po rozpoczęciu rundy. Pojazdy wyposażone są w karabin maszynowy, ale ten jest wyjątkowo ciężki oraz wolny przy zmianie pozycji (miły ukłon w stronę realizmu). Niezłym wsparciem okazały się czołgi, do których wchodzą 2 osoby. Jeżeli jednak na pokładzie nie znajdował się choćby jeden Inżynier – zamieniały się w kupę złomu pod naporem rakiet.
Na osobny akapit zasługują helikoptery oraz samoloty. Wracają one po dłuższej nieobecności i robią to w dziwnym stylu. Twórcy informowali fanów, że prędkość aeroplanów będzie minimalnie wyższa niż w Battlefieldzie 2. Mimo wszystko, obserwując zmagania powietrzne na Caspian Border, śmiem twierdzić, że maszyny te są jednak trochę wolniejsze i bardziej ociężałe. Największym błędem koncepcyjnym jest konieczność odblokowania flar. W początkowych etapach samoloty okazywały się raczej kiepską bronią i wsparciem dla walczącej piechoty. Zabrakło też lepszej komunikacji na linii pilot-ziemia, ale akurat tę niedoróbkę można usprawiedliwić nieobecnością menu rozkazów. W podobnej sytuacji były helikoptery bojowe. Latający nisko, aczkolwiek posiadający niesamowitą moc Mi-28 narażony został na ostrzał z pojazdów AA i wyrzutni Igła.

Rozgrywka na Caspian Border pokazała również, jak bardzo poważnie DICE musi podejść do niedoróbek wersji beta. Niektóre z nich skutecznie przeszkadzały w drużynowym potraktowaniu gameplayu. O nieszczęsnej minimapie (oraz braku ogólnej mapy taktycznej) wspomniałem już wcześniej, ale jest to rzecz, którą trzeba ciągle Szwedom wypominać. Te parę nieczytelnych kresek na krzyż to nie jest to, czego spodziewaliśmy się od doświadczonego studia. Drugim niezwykle ważnym elementem jest system składów. Ostatnie wypowiedzi na oficjalnym blogu wskazują jednak na rozwiązanie tego problemu w dniu premiery. Liczne starcia wykazały również pewne braki w kodzie sieciowym. Lagów nikt nie lubi, a te występowały zbyt często.
Zaproszenie sporej liczby graczy do trybu Conquest okazało się zbawienne dla testów. Jest to o tyle przyjemne, że w poprzednim artykule wyraziłem pewną dezaprobatę wobec polityki DICE. „Kaspijska granica” wyraźnie pokazała, że w grze tkwi spory potencjał, aczkolwiek kilka przykrych niedopatrzeń wciąż ciągnie się za tym tytułem. Mam nadzieję, że po uruchomieniu Battlefielda 3 będę mile zaskoczony pracowitością Szwedów.
Adam „eJay” Kaczmarek