autor: Jakub Wencel
The Legend of Zelda: Ocarina of Time 3D - zapowiedź - Strona 2
The Legend of Zelda: Ocarina of Time niebawem dołączy do zestawu kultowych marek towarzyszących pierwszym miesiącom życia Nintendo 3DS. Z jakim skutkiem?
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Dużo ciekawsze usprawnienie pojawi się w związku z obsługą kamery. Wystarczy bowiem kliknąć specjalną ikonkę, znajdującą się na dolnym ekranie, by przełączyć perspektywę na pierwszoosobową. Mało tego – nie tylko zyskamy możliwość obserwowania świata gry oczami Linka, ale także sterowania ruchami kamery za pomocą wbudowanego w konsolę kontrolera żyroskopowego. Przy poruszaniu sprzętem w lewo i w prawo kamera również będzie wykonywać odpowiednie ruchy. Trzeba przyznać, że sam pomysł – choć ciekawy – może okazać się dość niepraktyczny w zastosowaniu. W końcu mamy do czynienia z konsolą przenośną, a więc z definicji gotową do użycia w autobusie, co może z kolei wpływać niekorzystnie na działanie modułu sterowania żyroskopowego.
Niestety, jeśli chodzi o czysto wizualną stronę produkcji, wydaje się, że górę nad możliwościami i chęciami grafików weźmie dość sędziwy wiek gry. Z zaprezentowanych do tej pory obrazków możemy wywnioskować, że owszem szósta inkarnacja The Legend of Zelda: Ocarina of Time została poddana nieco odświeżającej jej aparycję obróbce, ale o rewolucji nie może być mowy. Tytułowi daleko do tego, czym mógł się do tej pory pochwalić choćby Capcom przy Resident Evil: Revelations czy Resident Evil: Mercenaries 3D. Oczywiście nie oprawa jest tu najważniejsza, ale można się było spodziewać, że przy konwersji tak legendarnej pozycji, w dodatku na konsolę, której jednym z głównych atutów mają być doznania wizualne, twórcy dadzą z siebie trochę więcej.

Oczywiście sama gra będzie obsługiwać technologię 3D i miejmy jedynie nadzieję, że te fajerwerki nie wypadną dziwacznie w produkcji, która – bądź co bądź – ma już na karku kilkanaście lat. Z drugiej strony – Nintendo, wnioskując z tego, co zostało dotychczas pokazane, traktuje trójwymiarowość tytułu na swojej nowej konsoli priorytetowo i raczej nie pozwoli autorom konwersji na żadne potknięcia.
Tradycjonaliści mogą jednak spać spokojnie – największa ingerencja w mechanizmy rozgrywki dokona się bowiem na poziomie rozwiązań technicznych. „Czysty” gameplay pozostanie właściwie bez zmian, nie wspominając nawet o fabule – to wciąż legendarna Zelda, która sprawi, że niejednemu fanowi zakręci się łza w oku. Tylko, czy to wystarczy do zdobycia zaufania graczy i tym razem?
Jakub „Taven” Wencel