Monopoly Tycoon - test przed premierą
Monopoly City to ekonomiczna strategia wprowadzająca stare i sprawdzone pomysły z serii gier Monopoly w nowe trójwymiarowe komputerowe realia.
Przeczytaj recenzję Monopoly Tycoon - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Monopoly – to była gra. No, niby jest dalej, ale niestety nie jest już tak atrakcyjna jak w połowie lat osiemdziesiątych. Nigdy nie zapomnę tych wieczorów spędzonych wraz z kumplami przy pięknej planszy, która była dla nas namiastką tak wówczas odległego zachodu. Dużo pieniędzy, inwestowanie w nieruchomości, budowa domów i hoteli, ostra rywalizacja uwieńczona zwycięstwem, Tak, to było to – człowiek mógł się poczuć jak prawdziwy Rockefeller. Minęło sporo czasu, dawny ustrój odszedł do lamusa, komputery stoją już na każdym domowym biurku, a zapomniane Monopoly leży zakurzone gdzieś na dnie szafy. W latach dziewięćdziesiątych wyszło kilka komputerowych edycji tej gry, ale nie były niczym innym jak planszą żywcem wrzuconą na ekran i przepadały w otchłani tysiąca innych mniej popularnych gier komputerowych. Monopoly umarło? Nie, jednak nie, ponieważ firma Deep Red Games postanowiła przedstawić tą grę w nowym świetle. Dzięki uprzejmości firmy CD Projekt miałem okazję zapoznać się z angielską wersją beta gry Monopoly Tycoon i o dziwo ów „nowe światło” bardzo mi się spodobało.
To co zobaczyłem całkowicie różniło się od moich wcześniejszych wyobrażeń. Myślałem, że idea gry pozostanie niezmieniona, rozgrywka zostanie lekko urozmaicona, a grafikę dwuwymiarową zastąpi prosta grafika trójwymiarowa. Cóż, myliłem się i przeżyłem bardzo miłe rozczarowanie. Pierwszym szokiem była właśnie grafika, technicznie stojąca może dużo niżej niż ma to miejsce we wziętych grach FPS (Unreal czy Red Faction), ale prezentująca naprawdę okazale biorąc pod uwagę gatunek, tj. gra familijno-ekonomiczna,. Jak wcześniej wspominałem pełny trzeci wymiar, wysoka rozdzielczość (maksymalnie do 1600x1200), 32-bitowy kolor, dobrej jakości tekstury – dla mnie super. Miasta, w których toczy się akcja tętnią życiem, wysokie budynki mieszkalne, banki, restauracje, gdzieniegdzie stawy i baseny, w nocy rozświetlone okna i latarnie uliczne, poruszające się samochody, piesi, wszystko to obserwujemy z zawieszonej kamery o praktycznie nieograniczonej swobodzie ruchu, którą możemy dowolnie obracać, zbliżać i oddalać. W swej kategorii oprawa wizualna zajmuje wysoką pozycję, a do tego dochodzi jeszcze miła muzyczka i odgłosy dźwiękowe.
Kolejny szok to rozgrywka. Tu nie ma tur, nie ma poruszania się postaciami (pionkami) po kwadratowej planszy, a jest czas rzeczywisty (dzień i noc) i różne miasta o nieregularnym położeniu, aczkolwiek nadal składające się z działek (nieruchomości) o różnej wartości. Dla równie zaskoczonych jak ja, twórcy przygotowali szczegółowy tutorial, w którym krok po kroku dowiadujemy się o co tu chodzi, co mamy robić i jaki jest cel gry. Gdy już wszystko sobie przyswoimy możemy przejść do właściwych zmagań. Początkowo wybieramy spośród kilku postaci kim chcemy zawojować świat (m.in. kierowca wyścigowy „Racecar” kapitan okrętu wojennego „Battleship”, sprzedawca botów „Shoe”, twardy oficer armii amerykańskiej „Cannon”) i rozpoczynamy walkę ekonomiczną. Cała gra składa się z kolejnych misji, w których to mamy do wykonania z góry narzucone zadania. W pierwszej misji, nie mając jeszcze rywali i posiadając pewne posiadłości w mieście, musimy sprawić, aby do naszych lokali weszło 100 klientów. W drugiej misji, również nie mając rywali musimy osiągnąć ten sam cel, lecz starujemy bez żadnych gotowych budynków. W trzeciej misji pojawia się już konkurencja w postaci jednego osobnika. Celem jest osiągniecie sprzedaży towarów/usług dwustu klientom w czasie krótszym niż zrobi to rywal. W czwartym jest już dwóch oponentów, a cel to dzienny zarobek w wysokości 3000 dolarów. Dalej jest jeszcze trudniej; czekają na nas bardziej ambitne zadania i więcej przeciwników, w dodatku coraz bardziej „agresywnych”.