autor: Patryk Rojewski
Commanders: Attack of the Genos - przed premierą - Strona 3
Strategia turowa Commanders: Attack of the Genos reprezentuje gatunek, który de facto jest już na wymarciu. Cieszy więc fakt, że panowie ze SouthEnd Interactive pragną przyczynić się do renesansu rasowych turówek.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Oprócz kampanii głównej otrzymamy również tryb zwany Battlemaps. Batalie będą toczyć się na dziesięciu specjalnie w tym celu przygotowanych mapkach. Każda kolejna potyczka będzie coraz trudniejsza i bardziej wymagająca. Zmianie ulegnie również liczba naszych oponentów. Na ostatnich planszach zmierzymy się aż z trzema komputerowymi graczami jednocześnie. Jedynym udogodnieniem będzie to, że nasi przeciwnicy będą się także prać między sobą.
Dla sympatyków rozgrywek wieloosobowych przygotowano pełnoprawny multiplayer (od 2 do 4 graczy). W jego skład wejdą dwa tryby. W pierwszym (Versus) gracz będzie mógł uformować z innymi dwuosobowe grupy lub prowadzić walki w pojedynkę. Nazwa drugiego - Team Play - mówi wszystko. Utworzymy drużyny, podzielimy się obowiązkami i wyruszamy siać zagładę na serwerach. Nie zabraknie również klasycznie zrealizowanego trybu Skirmish (gracz kontra komputer).

Pora na najsłabszą stronę programu – oprawę audiowizualną. Grafika, niestety, jest cukierkowo-plastikowa. Niektórym może się podobać stylizacja a’la art deco, czerpiąca z lat 30tych, jednak mnie ona nie rusza. Pojazdy wyglądają jak mobilne karmelki, infrastruktura jak bomboniera, a eksplozje jak fajerwerki-niewypały. Muzyka oraz efekty dźwiękowe również pozostawiają wiele do życzenia. Prezentują co najwyżej średni poziom i nie zachwycają swym wykonaniem. Gra została przygotowana w ramach usługi Xbox Live Arcade, więc pewne niedociągnięcia w oprawie audio-video można w jakimś stopniu wytłumaczyć. Chęć wypuszczenia gry na pecety uważam za pomysł chybiony. Za wysoka poprzeczka. Nie ta liga.
Strategia turowa Commanders: Attack of the Genos reprezentuje gatunek, który de facto jest już na wymarciu. Cieszy więc fakt, że panowie ze SouthEnd Interactive pragną przyczynić się do renesansu rasowych turówek. Pytanie tylko, czy ich najnowsze dzieło zostanie zauważone i gdzieś nam nie umknie jak wiele mu podobnych. Sympatycznie zapowiadająca się rozgrywka, ciekawe jednostki czy porządny multiplayer mogą nie wystarczyć. Program niczego świeżego, innowacyjnego czy też odkrywczego nie wprowadza. Nawet brak mu niektórych standardowych elementów znamiennych dla gatunku. Do tego dochodzi słaba oprawa audiowizualna, co może niezbyt dobrze wróżyć... Choć, jeśli cena za gierkę będzie atrakcyjna, to może skuszę się na tę turóweczkę. Ich nigdy za wiele.
Patryk „ROJO” Rojewski
NADZIEJE:
- proste, intuicyjne i czytelne sterowanie oraz rozgrywka;
- właściwości jednostek, bohaterów i terenów;
- sympatycznie zapowiadający się multiplayer;
- prawdopodobnie niewielkie wymagania sprzętowe;
- tryb Battlemaps i opcja odblokowywania nowych dowódców;
- gra może się okazać bardzo przyjemnym turowym ciachem.
OBAWY:
- grafika, mimo że w założeniach nowatorska – może okazać się przesłodzonym bublem;
- niechwytliwa muzyka i udźwiękowienie;
- brak jakichkolwiek nowych pomysłów czy rozwiązań;
- brak standardowych elementów, takich jak: cofnięcie wykonanego ruchu/akcji, zmiennych warunków pogodowych, kalkulacji ewentualnych strat/zysków, opcji wstrzymania i anulowania budowy jednostek;
- 15 misji, 15 typów jednostek, dwa zakończenia i dwa poziomy trudności – to mimo wszystko trochę mało.