autor: Marek Grochowski
The Sims 2: Podróże - przed premierą - Strona 2
Szósty dodatek do drugich Simsów otrzymał przekorną nazwę Bon Voyage. W przypływie natchnienia można by zaprotestować: „Hola, hola! Ja tu nie widzę żadnego Bon Voyage tylko déja vu!”.
Przeczytaj recenzję The Sims 2: Podróże - recenzja gry
Kolejną lokacją, do jakiej wybierzemy się w Podróżach, będzie miejscowość o wiele mówiącej nazwie Three Lakes. Wbrew pozorom to nie jeziora będą stanowić o sile owej osady, lecz sąsiedztwo gór, w jakim ją ujrzymy. Gdy pojawimy się w raju dla amatorów zdobywania szczytów, będziemy mogli zakwaterować się zarówno w wygodnym, drewnianym ośrodku wczasowym, jak też wybrać nieco bardziej survivalową wersję urlopu – mieszkanie w namiocie i gorące wieczory przy ognisku. Pieczenie kiełbasek, nauka kolejnego tańca i nawiązywanie przyjaźni z innymi Simami to tylko niektóre z atrakcji, jakie mają w zanadrzu deweloperzy z Redwood Studios. Do naszej dyspozycji oddane zostaną także konkursy rzutu siekierą do tarczy oraz zręcznościowe potyczki na zanurzonym do połowy w wodzie pniu sekwoi.
Chcąc zadbać nieco o swoje zdrowie, wybierzemy się do sauny, a gdy zapragniemy uciec od cywilizacji, założymy na siebie wypełniony jedzeniem plecak i wynajmiemy auto, które wywiezie nas na wysokogórskie szlaki i pozwoli nacieszyć się urokami jedynego w swoim rodzaju powietrza. Rzecz jasna, nie obejdzie się przy tym bez przygód, ponieważ wzorem poprzednich dodatków do The Sims 2, również i w Bon Voyage natkniemy się na potwora rodem z kart drugoligowych książek. Tym razem w roli monstrum wystąpi nie kto inny, jak owiana legendami Wielka Stopa. Jeśli więc wskutek nabycia w kiosku trefnego przewodnika po górach zostaniemy sami wśród szczytów, a za swoimi plecami usłyszymy głośne ryki i stękanie, będzie to oznaczało, że najprawdopodobniej zostaliśmy nominowani do służenia Big Footowi jako posiłek. Ale gdy zamiast stosowania ofensywnej taktyki („Mamo, ratuj!”), zdecydujemy się na przygarnięcie potwora, zaadoptowany zwierz sprawdzi się doskonale jako opiekunka do dzieci i przy odrobinie szczęścia posłuży nawet za autorytet w dziedzinie bezstresowego wychowywania latorośli.

Ostatnie z miejsc, w jakich przyjdzie nam leniuchować, to Takemizu – orientalna wioska, przyciągająca turystów tradycyjnymi, azjatyckimi obyczajami oraz przystępnymi cenami, panującymi w tamtejszym kurorcie. Stworzona na potrzeby wycieczkowiczów oferta obfitować będzie w specjały dalekowschodniej kuchni, możliwość udziału w zajęciach Tai Chi oraz opcję swobodnej medytacji w zaciszu skromnie, aczkolwiek nastrojowo urządzonych, pokojów. Przemyślenia nabiorą ciekawszych kształtów, jeśli zostaną poparte ceremonią parzenia herbaty w towarzystwie miłych pań odzianych w kimono. Nie musimy się przy tym obawiać, że przygotowywanie napoju pochłonie zbyt dużo cennego czasu, bo nowinką wprowadzoną w grze będzie fakt, że ów czas... stanie w miejscu. W trakcie trwania naszego urlopu żaden z Simów nie urośnie ani o centymetr. Nikt się też nie urodzi – wszelkie niespodzianki związane z funkcjonowaniem prowadzonej przez nas rodziny zachowane zostaną na okres, kiedy powrócimy do domu.