Forza Horizon 5 wygląda niesamowicie i zostawia konkurencję w tyle - Strona 2
Nowa Forza Horizon ponownie miażdży konkurencję w swoim gatunku, i to nie tylko rewelacyjną grafiką. Gra będzie przystępna dla każdego, z premierą za kilka miesięcy i na dodatek w Game Passie! Czy Gran Turismo może jeszcze w ogóle dorównać Forzie?
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Forza Horizon 5 - ale cudny ten Meksyk!
Topgearowa ewolucja ścigałek
Mam wrażenie, że gry wyścigowe przeszły podobną ewolucję jak kultowy program Top Gear, a konkretnie chodzi mi o to, co robiła „święta trójca” z Clarksonem, Hammondem i Mayem. Kiedyś głównie pokazywano tam testy samochodów, mówiono o tym, czy warto nimi jeździć do pracy lub czy są szybkie na torze. Stopniowo jednak dodawano coraz więcej rozrywki, absurdalnych wyzwań i przede wszystkim podróży – wypraw do wyjątkowych miejsc z samochodami w roli głównej, co później stało się główną osią programu Grand Tour na Amazonie.
Meksyk początkowo wydawał się dziwnym wyborem na grę z samochodami, ale to równie ciekawa przygoda i wyprawa, co wyczyny ekipy z Top Gear.
Po wieloletniej jeździe po ciągle tych samych torach w Forzy Motorsport Forza Horizon jest właśnie takim Grand Tour gier. Jest wycieczką po przygody, gdzie nieważne okazuje się miejsce, tylko dobra zabawa z szybką jazdą w tle. Dlatego nie dziwię się już, że twórcy wybrali Meksyk. Mogli wybrać dowolny, nawet najbardziej dziwny czy odległy rejon na kuli ziemskiej, a i tak miałoby to sens. Bo liczą się nie tyle lokacje, co różnorodny gameplay, wolność i swoboda pozwalające poczuć zew przygody niczym w programie trzech Anglików. To po prostu świetny pomysł, by w grze samochodowej mogły się wspólnie bawić całe pokolenia – dziecko, tata i jeszcze dziadek, a nie tylko fani sportów motorowych.
Dlaczego Meksyk?
Meksyk jest trochę jak cały świat w jednym kraju. Ma ośnieżone góry, wspaniałe kaniony, piękne historyczne miasta, oszałamiające wybrzeże, dżunglę, pasma wzgórz, tereny rolnicze, przeróżne rodzaje pustyń... Po prostu ma wszystko! A do tego jest jeszcze kultura tego kraju – znana wszędzie i lubiana sztuka, muzyka, ludzie... Trudno chyba o bardziej ekscytującą miejscówkę na festiwal Horizon niż Meksyk.
Mike Brown, creative director w Playground Games
Forza, Forza!
Choć sam lubię jazdę po torze i ucinanie czasów na kolejnych okrążeniach, myślę, że przyszłość gier samochodowych jest właśnie w otwartych światach. Boleśnie przekonują się o tym twórcy kolejnych odsłon Grida, Dirta czy Project CARS-a – tytułów, o których zapomina się pięć minut po premierze, a po tygodniu można już je kupić w promocji. Kłopot w tym, że Forza Horizon zawiesiła poprzeczkę na takiej wysokości, iż nikt nie daje rady jej przeskoczyć, co widać po Need for Speed w otwartym świecie czy The Crew Ubisoftu.
„Eat my rubber”, wąchaj moje spaliny - Forza dawno wyprzedziła Gran Turismo, a innych rywali wielokrotnie zdublowała.
Dlatego z jednej strony nie dziwię się, że Polyphony Digital wstrzymuje się, by pokazać coś swojego w tym stylu, ale z drugiej – z kim, jak nie z Sony, można by stworzyć godnego konkurenta Horizona? Japończycy z pewnością mają środki, zaplecze i technologię, by zrobić grę wyścigową, która znowu zmusi fanów samochodówek do mocnego myślenia, na jaką platformę się zdecydować. Bo jak na razie wybór jest prosty i tylko jeden – Forza! Microsoft stworzył markę, którą na wirtualnym torze zdublował maruderów, a dotychczasowi porównywalni zawodnicy stali się malejącą kropką we wstecznym lusterku. Jeśli Gran Turismo nie zacznie dosłownie traktować swojego tytułu, nadal będzie tylko wąchać spaliny po szybszym i lepszym rywalu.
Dariusz Matusiak | GRYOnline.pl