autor: Adam Kaczmarek
Unreal Tournament III - recenzja gry
Trzy lata oczekiwań, dziesiątki screenów i filmów, tysiące graczy śliniących się na widok każdego newsa. Wreszcie jest! Król sieciowych FPS-ów ujrzał światło dzienne.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Trzy lata oczekiwań, dziesiątki screenów i filmów, tysiące graczy śliniących się na widok każdego newsa. Wreszcie jest! Król sieciowych FPS-ów ujrzał światło dzienne. Pal licho Quake’a, Counter-Strike’a i Enemy Territory. Każdy fan Unreala wie, że najważniejszy jest... Unreal i basta. Dobra, dosyć tych tekstów w wykonaniu fana. Trzeba podejść do sprawy na trzeźwo, gdyż to właśnie Unreal Tournament III miał sprezentować graczom prawdziwego kopniaka w zmysły. A jak to wygląda faktycznie? Zapraszam do recenzji gracza, który na serii zjadł zęby i nie zdążył ich jeszcze wypluć.
Długo zastanawiałem się, od czego zacząć ten tekst. Powód jest doprawdy zaskakujący. Przy całym pięknie otaczającym najnowszą odsłonę strzelaniny, jest ona dosyć kontrowersyjna. Znajdą się zapewne tacy, którzy odrzucą niekorzystne głosy i swoją uwagę skupią jedynie na marce. Prawdą jest, iż w trzeciej części zaszły zmiany. Pierwszą z nich jest tempo rozgrywki. Już w edycji 2k4 szybkość meczów przyprawiała o zawrót głowy. Teraz dynamika walk jest jeszcze większa. Dochodzi często do sytuacji, kiedy strzelamy w puste zakamarki, w których teoretycznie może pojawić się przeciwnik. Zdolności telepatyczne u początkujących graczy będą mile widziane. Morderczy rytm starć ma swoje dobre strony. Dawno – podkreślam to słowo – nie spotkałem się z shooterem, który wyzwala u użytkownika tyle adrenaliny i potrzeby rywalizacji. Biegając, skacząc, strzelając czujemy się jak pół-bóg, prawie jak w matrixie. Na głowami śmigają rakiety, wiązki lasera, kule energetyczne, a zabawa jest przednia. To jednocześnie powrót do korzeni, niemal oldschool. W dobie dzisiejszych sieciowych strzelanin przyprawionych taktyką i odrobiną realizmu, UT3 wydaje się być na tyle oderwanym od rzeczywistości tytułem, na ile to możliwe. Tu nikt błędów nie wybacza. Miło, iż ktoś pamięta o pokoleniu pierwszego Tournamenta i Quake 3 Areny. To wszystko znajdziemy w klasycznym deathmatchu.