Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 14 września 2004, 22:14

autor: Artur Sojka

Tom Clancy's Splinter Cell: Pandora Tomorrow - recenzja gry

Mamy do dyspozycji większe pole manewru! Lokacje są bardziej rozgałęzione, dzięki czemu zabawa jest dłuższa niż to miało miejsce w pierwszej części.

Recenzja powstała na bazie wersji PS2. Dotyczy również wersji XBOX

Po ogromnym sukcesie jedynki, która namieszała dość porządnie na rynku konsolowym (i nie tylko!), przyszedł czas na drugą część przygód Fisher’a. Dostępna wcześniej na maszynkę Bill’a druga odsłona Splinter Cell odniosła duży sukces – głównie za sprawą wspaniałej grafiki, którą można wydobyć z potężnej machiny jaką stanowi Xbox, jak i ciekawych, zaimplementowanych bajerów w postaci nowych gadżetów, czy opcji multiplayer! Wreszcie przyszedł czas na konsolę Sony, która nieźle sobie poradziła z konwersją pierwszej części Splinter’a. Z drugą również. Nie jest to może tak dopieszczony kąsek jak prezentowana wersja na X’a, ale tytuł - jakby nie było - wygląda wyśmienicie. Gra się weń... zresztą, zapraszam do lektury.

Akcja dzieje się w niedalekiej przyszłości, dokładnie w 2006 roku. Głównym zadaniem Fisher’a jest dotarcie do człowieka ukrywającego tajne informacje dotyczące działań militarnych niemal na całym świecie. Do tego dochodzi jeszcze monstrualna broń biologiczna i banda niewyżytych psycholi powiązanych z głównym, złym Panem, sięjących spustoszenie gdzie popadnie. Przed Samem stoi więc trudne zadanie godne najlepszego agenta sił specjalnych.

Fisher po przesiadce na sąsiednie platformy trochę traci do swojego odpowiednika - wszystkim doskonale wiadomo z jakiego powodu;). Są to straty głównie bazujące na częstszych doładowaniach poziomów pojawiających się podczas gry - co trwoni niestety przyjemność wypływającą z Pandora Tomorrow. To samo tyczy się grafiki, która jest po prostu okrojona. Widać braki w postaci obciętych efektów świetlnych – różnego rodzaju rozmazania obrazu, cieni. Jest skromniej, ale przyzwoicie. Natomiast woda, z którą mamy styczność już w pierwszej misji zaskakuje, bądź promienie słoneczne wydobywające się zza chmur - coś pięknego! Kolejnym udanym graficznie elementem jest przepięknie prezentująca się dżungla; całość jakby była żywa, powiewające liście na wietrze, Fisher przebijający się przez gąszcze wysokich traw – to wszystko wygląda niesamowicie. Postać agenta prezentuje się równie imponująco; widać, że autorzy władowali w niego ogromną liczbę polygonów. Animacja postaci również wypada znakomicie. Podsumowując - wersja na czarnulkę prezentuje się naprawdę wyśmienicie, jak na możliwości tej konsoli.

Zmiany dotyczące rozgrywki to między innymi nowy sposób rozbrajania ładunków wybuchowych, oraz innych pułapek. Ogromnym plusem jest również opcja Multiplayer, w której bierze udział do czterech graczy jednocześnie. Ten tryb prezentuje się tak, że czterech graczy tworzy drużyny broniące odpowiednich poziomów - grający wcielają się w najemników, bądź szpiegów. Każda z drużyn posiada specjalne zdolności oraz uzbrojenie – dostosowane specjalnie do narzuconego im zadania – ale nie tylko! Najemnicy i szpiedzy różnią się strojami oraz posiadanymi akcesoriami, np. szpiedzy mają do dyspozycji noktowizory, natomiast najemnicy bawią się wizją wykrywającą wszelkie ruchy napotkane na drodze – bardzo ciekawe;). Gra się wprost wyśmienicie - i to wszystko online! Doszedł również ciekawy motyw ze sprawdzeniem swojej statystyki w grze – pojawiający się na końcu danej misji, przez co każdy z nas może wyciągnąć wnioski ze swoich działań na terenie Pandora Tomorrow i ewentualnie poprawić swój wynik przechodząc misje na nowo (a co!).

Mamy do dyspozycji większe pole manewru! Lokacje są bardziej rozgałęzione, dzięki czemu zabawa jest dłuższa niż to miało miejsce w pierwszej części. Jednak liniowość nadal jest ciemną stroną tytułu! Trzecia część ponoć ma zabłysnąć w tej kwestii i cały rytm rozgrywki będzie narzucał gracz. Pożyjemy - zobaczymy. Sam zyskał również nowy wachlarz ruchów – bardzo przydatny w wyjątkowych sytuacjach. Jest to m.in. piruet (tzw. SWAT turn – przyp. Samuraai) – kiedy przylegając do ściany plecami masz zamiar pokonać napotkaną na drodze przeszkodę, typu przepaść lub wyrwa – lądując po drugiej stronie. Najbardziej widowiskowym, nowym patentem jest ostrzał wisząc jednocześnie do góry nogami – wygląda to niezmiernie kozacko!

Akcja w drugiej części Splinter Cell dzieje się błyskawicznie. Wrogów do pokonania / zaskoczenia jest dużo, przez co gra nie traci na grywalności, a przeciwnie – ta wręcz się zwiększa. Martwi nieco mała żywotność tytułu w trybie fabularnym, bowiem ukończenie PT zajmuje 8-10 godz. Jest to bardzo mało, aczkolwiek w 100% premiuję tu dla odmiany tryb Multiplayer!

Podsumowując, Splinter Cell: Pandora Tomorrow to znakomity tytuł. Wiadomo, że wersja na Xbox’a prezentuje się najlepiej (graficznie). Gra nie traci na grywalności i dla maniaków wszelkiego rodzaju skradanek jest to tytuł godny polecenia! Do premiery największego killer’a wszechczasów (MGS3;) jeszcze trochę zostało, a grać przecież trzeba. Na szczęście Pandora Tomorrow dostarcza wrażeń na bardzo solidnym poziomie.

Tom Clancy's Splinter Cell: Pandora Tomorrow - recenzja gry
Tom Clancy's Splinter Cell: Pandora Tomorrow - recenzja gry

Recenzja gry

Mamy do dyspozycji większe pole manewru! Lokacje są bardziej rozgałęzione, dzięki czemu zabawa jest dłuższa niż to miało miejsce w pierwszej części.

Tom Clancy's Splinter Cell: Pandora Tomorrow - recenzja gry na PC
Tom Clancy's Splinter Cell: Pandora Tomorrow - recenzja gry na PC

Recenzja gry

Sequel znakomitej gry akcji/TPP z 2003 roku, która pozwalała nam wcielić się w Sama Fishera - tajnego agenta, członka grupy nazywanej „Third Echelon”, jaka wchodzi w skład NSA (National Security Agency).

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.