filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy

Filmy i seriale

Filmy i seriale 13 listopada 2019, 15:03

The Mandalorian to najlepsze co przydarzyło się Star Wars od Powrotu Jedi

To nie było oczywiste, ale Mandalorian, flagowy serial platformy Disney+, to nowe otwarcie Gwiezdnych Wojen. Westernowy powiew świeżości, którego galaktyka potrzebowała. Pierwszy epizod pokazuje, że moc jest tu silna!

Talent Johna Favreau na pstrym koniu jeździ. Powierzanie mu dużej produkcji to hazard. Reżyser ten przechodzi od błysku popkulturowego geniuszu do paździerzy i niewypałów. Na każdego Iron Mana przypada u niego Iron Man 2, na każdą Księgę dżungli – remake Króla Lwa. Bukmacherzy powinni zainteresować się zakładami o jakość jego filmów. Dlatego do seansu pierwszego odcinka The Mandalorian siadałem jak do rosyjskiej ruletki. Z jedną wolną komorą w rewolwerze. Po obejrzeniu paru wywiadów zrozumiałem jednak, że Królem Lwem Favreau odbębni pańszczyznę dla wytwórni, by móc zająć się projektem, który naprawdę go kręci.

  1. Tytuł: Star Wars: The Mandalorian
  2. Platforma: Disney+
  3. Gatunek: space opera, western
  4. Showrunner i scenarzysta: John Favreau
PLUSY:
  1. gęsty klimat spaghetti westernu;
  2. rzadko widziane na ekranie brudne oblicze Gwiezdnych wojen;
  3. prosta, ale intrygująca fabuła;
  4. ciekawy, małomówny bohater w typie bezimiennego rewolwerowca Clinta Eastwooda;
  5. niezła muzyka...
  6. ...i obłędne widoczki – widać, że ktoś tu wyłożył duże pieniądze;
  7. …również na efekty specjalne – wiele z nich to efekty praktyczne!
MINUSY:
  1. generalnie jak na razie serial serwuje wszystkie znane antybohaterskie tropy (ale robi to wdzięcznie);
  2. trochę krótki ten odcinek – niecałe 40 minut.

Nie każdy rodzi się rycerzem. Nie każdy musi zbawiać świat i wszystkich wokół. Westerny udowodniły to już dawno temu, między innymi dzięki brutalnemu i nonszalanckiemu przewodnictwu Sergio Leone, twórcy „dolarowej trylogii”, bez którego Clint Eastwood nie zaszedłby tak daleko. Chciwy, goniący za złotem, milczący rewolwerowiec jest bardziej wiarygodnym bohaterem niż ostatni sprawiedliwy, który staje w obronie uciśnionych. Gwiezdne wojny pełne były wcześniej takich właśnie postaci w obrębie Expanded Universe, a i Han Solo miewał swoje momenty, jednak dopiero teraz twórcy z pierwszej linii odrobili zadanie domowe. Eastwood byłby dumny z The Mandalorian. Bo to porządny space western w sosie spaghetti.

Tak jest, tym razem Gwiezdne wojny nie patyczkują się z Mocą, szlachetnymi rycerzami Jedi i złymi Sithami. Favreau sięgnął po zupełnie inne inspiracje i posłał Mandalorianina w piach, pył i brud, tam gdzie króluje nędza, a bohaterowie giną przed pierwszą sceną.

Opowieść przenosi nas do okienka pomiędzy Powrotem Jedi a Przebudzeniem Mocy. Tak to z czynami bohaterów bywa, że obok wyzwolenia przynoszą też chaos. Rozpad. Na takim etapie nie trzeba herosa, tylko zawodowca, takiego jak tytułowy Mandalorianin. Bezimienny łowca nagród, który nie zdejmuje ikonicznego hełmu, niczym Boba Fett. Poznajemy go w momencie, gdy po kolejnym zleceniu dostaje wyjątkowo opłacalną, ale ryzykowną propozycję. Z gatunku tych, które zwiastują większe kłopoty.

Widowiskowe wejście jest? Jest! To pora udowodnić Fettowi, kto tu jest lepszym łowcą. - The Mandalorian – fani Star Wars w końcu mają co oglądać - dokument - 2019-11-13
Widowiskowe wejście jest? Jest! To pora udowodnić Fettowi, kto tu jest lepszym łowcą.

Na pierwszy rzut oka tropy z pilota sugerują klasyczny space western. Mamy milczącego, obarczonego mroczną przeszłością twardziela, który przebłyski złotego serduszka przeplata z bezwzględnymi egzekucjami. Mamy zawiązującą się intrygę, piękny, ale drapieżny świat, niebezpieczeństwo, a wszystkiemu temu towarzyszy atmosfera podróży w nieznane. Tyle że tym razem klasyczne motywy działają jak odświeżenie konwencji zajechanej przez heroiczne „marysujki” z mieczami świetlnymi. To rozgrywki zwykłych, choć silnych, ludzi.

KTO TO JEST MANDALORIANIN??

O ile nie należysz do największych fanów sagi, zapewne nie masz zielonego pojęcia, o co chodzi z tym tytułem. Mandalorianie to mieszkańcy planety Mandalore (zgodnie z wersją oficjalną należą oni do gatunku homo sapiens). W filmowej sadze widzieliśmy jednego przedstawiciela tego wojowniczego ludu, Jango Fetta, i jego liczne klony. Jego DNA posłużyło do stworzenia armii klonów dla Republiki. Za tę pracę oprócz zapłaty dostał także niezmodyfikowanego klona, któremu nadał imię Boba i wychował jak syna. Najbardziej charakterystycznym znakiem rozpoznawczym Mandalorian jest hełm z wizjerem w kształcie litery T.

Skoro nie chcą Titanfalla 3, to tu sobie dorobię. - The Mandalorian – fani Star Wars w końcu mają co oglądać - dokument - 2019-11-13
Skoro nie chcą Titanfalla 3, to tu sobie dorobię.

The Mandalorian wie, jak opowiadać obrazem, i pokazuje, że zarówno bohaterowie, jak i cały ten świat są połamani. Pełno tu rdzy i ruin. Film już teraz sygnalizuje, że zagłębimy się całkiem mocno w kulturę Mandalorian i że będzie to czynnik napędzający historię. Jeśli zaś chodzi o same ujęcia – dawno nie było tak westernowej produkcji z malarskimi kadrami, w których osamotniony bohater przemierza pustkowia niczym Clint Eastwood w Dobrym, złym i brzydkim.

Pedro Pascal wciela się zresztą w podobny typ bohatera. Tyle że jego Mandalorianin ma więcej rys i częściej się potyka (choć stać go też na popis umiejętności najwyższej próby). Dzięki temu to bardzo ludzki twardziel jest. Aktor, kreując postać Mandalorianina, stanął przed niełatwym zadaniem. Może w następnych odcinkach zdejmie maskę, ale tu, niczym Karl Urban w Dredd 3D, cały czas paraduje w hełmie – a mimo to potrafimy odgadnąć, jakie emocje mu towarzyszą. Wiele dobrej roboty robi też praca głosem. Łowca nagród odzywa się rzadko, kiedy już naprawdę musi, ale czujemy, że za maską kryje się interesujący bohater, a nie podróbka Fetta.

Highwaaaaay to the Daaaaangeeeer Zoooooneeee. - The Mandalorian – fani Star Wars w końcu mają co oglądać - dokument - 2019-11-13
Highwaaaaay to the Daaaaangeeeer Zoooooneeee.

Duch oryginalnych Gwiezdnych wojen bardzo mocno daje się dostrzec w stronie realizacyjnej. Ekipa Favreau, kiedy tylko może, zarzuca CGI na rzecz efektów praktycznych. Obcy noszą dopracowane kostiumy i makijaże zamiast tekstur, a świat dzięki dekoracjom ożywa, choć wygląda na spustoszony przez niedawną wojnę. Potężne pieniądze, jakie Disney wyłożył na produkcję, zostały dobrze spożytkowane.

Muzyka z kolei plasuje się bliżej westernowych wzorców niż tego, co znamy z partytur Williamsa. To budujące brudny, bandycki i przygodowy klimat melodie, które pozornie brzmią łagodnie, ale wiele jest w nich napięcia. Wszelkie odgłosy walki czy otoczenia to już jednak czyste, klasyczne Gwiezdne wojny. Poczujecie się więc jak w domu.

I taki jest cały odcinek. Nie spieszy się, dobrze uzasadnia wszelkie wybuchy brutalności, buduje napięcie i zapowiada grubszą aferę. Zwiastuje solidną produkcję i żałowałem, że trwał on tylko niecałe czterdzieści minut zamiast pięćdziesięciu lub pełnej godziny. Cóż, nie tylko wybór Favreau na szefa projektu, ale i samo przedsięwzięcie było hazardem. Może jak Disney zobaczy, że tym razem trafiono w dziesiątkę, to przy następnym rozdaniu wejdzie do gry z jeszcze większymi pieniędzmi. A że The Mandalorian tym strzałem w dziesiątkę jest – możecie spokojnie obstawiać.

ZASTRZEŻENIE

Platforma Disney+ nie jest dostępna w Polsce. W chwili obecnej w Europie korzystać z usługi mogą jedynie obywatele Holandii, dzięki czemu my także mogliśmy obejrzeć pierwszy odcinek The Mandalorian.

Hubert Sosnowski

Hubert Sosnowski

Hubert Sosnowski

Do GRYOnline.pl dołączył w 2017 roku, jako autor tekstów o grach i filmach. Obecnie jest szefem działu filmowego i portalu Filmomaniak.pl. Pisania artykułów uczył się, pracując dla portalu Dzika Banda. Jego teksty publikowano na kawerna.pl, film.onet.pl, zwierciadlo.pl oraz w polskim Playboyu. Opublikował opowiadania w miesięczniku Science Fiction Fantasy i Horror oraz pierwszym tomie Antologii Wolsung. Żyje „kinem środka” i mięsistą rozrywką, ale nie pogardzi ani eksperymentami, ani Szybkimi i wściekłymi. W grach szuka przede wszystkim dobrej historii. Uwielbia Baldur's Gate 2, ale na widok Unreal Tournament, Dooma, czy dobrych wyścigów budzi się w nim dziecko. Rozmiłowany w szopach i thrash-metalu. Od 2012 roku gra i tworzy larpy, zarówno w ramach Białostockiego Klubu Larpowego Żywia, jak i komercyjne przedsięwzięcia w stylu Witcher School.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Którą postać wolisz?

4,3%
Kapitan Phasmę
95,7%
Bobę Fetta
Zobacz inne ankiety