Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 10 sierpnia 2014, 13:01

The Elder Scrolls. Najlepsze systemy rozwoju postaci w komputerowych grach RPG

Spis treści

Stawiam, że dla niektórych z Was umieszczenie serii The Elder Scrolls w "czołówce", pośród znamienitych izometrycznych cRPG-ów z przełomu XX i XXI wieku, może być zaskakujące. System rozwoju postaci w pierwszoosobowych sandboksach studia Bethesda Softworks to twór specyficzny i z pewnością nie każdemu przypadł do gustu, jednak to właśnie jego nietuzinkowość sprawiła, że wylądował tak wysoko w naszym rankingu.

Do czasów czwartej odsłony omawianego cyklu – The Elder Scrolls IV: Oblivion z 2006 roku – mechanika progresji bohatera opierała się na ośmiu atrybutach, ogólnie warunkujących możliwości protagonisty. Były to siła, wytrzymałość, zręczność, inteligencja, siła woli, szybkość, osobowość i szczęście. W piątej części – Skyrimie z 2011 roku – zrezygnowano z tego elementu mechaniki, zastępując go trzema atrybutami podpiętymi pod tradycyjne współczynniki: zdrowie, manę i kondycję (każde wybranie danej cechy przy awansie to po prostu wydłużenie paska odpowiedniego zasobu o parę punktów). Na przestrzeni lat większym zmianom nie uległa natomiast podstawa systemu rozwoju bohatera, czyli umiejętności. Reprezentują one szeroki wachlarz czynności, takich jak posługiwanie się różnymi typami broni i pancerzy, handel, retorykę, akrobatykę i znajomość rozmaitych szkół magii. I tutaj dochodzimy do wspaniałej cechy mechaniki progresji w The Elder Scrolls, jaką jest brak punktów doświadczenia.

Aby rozwinąć swoje umiejętności, po prostu z nich korzystamy. Aby awansować postać na kolejny poziom, koncentrujemy się na używaniu zdolności, które są kluczowe dla naszej klasy postaci (nie dotyczy to Skyrima) – każde rozwinięcie umiejętności przybliża nas o krok do następnego „levelu”. System taki otwiera przed graczem dużą swobodę w kreacji wymarzonego bohatera, usuwając większość ograniczeń tradycyjnej mechaniki klasowej, no i jest przy tym intuicyjny. Ponadto brak punktów doświadczenia sprawia, że w grach z serii The Elder Scrolls nie pojawia się częsty dla gier z gatunku cRPG wewnętrzny przymus do wykonywania misji – w większości „rolplejów” niezależnie od tego, czy przysługi, o które jesteśmy proszeni, pasują do charakteru naszego bohatera, zwykle chwytamy każdą robotę, jaka wpadnie nam w ręce, byle nie stracić szansy na zgarnięcie „pedeków” i nie spowalniać rozwoju postaci.

Krzysztof Mysiak

Krzysztof Mysiak

Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.

więcej