Najlepsze kanapowe gry kooperacyjne - coop na jednym ekranie
Choć od lat w defensywie względem sieciowych wariantów rozgrywki, gry kanapowe jeszcze nie umarły i miłośnicy wspólnej zabawy przed jednym ekranem wciąż mają do wyboru sporo świetnych tytułów.
Spis treści
- Najlepsze kanapowe gry kooperacyjne - coop na jednym ekranie
- Overcooked i Overcooked 2: Rozgotowani
- Gry LEGO od Traveller’s Tales
- Rocket League
- Trine 2
- Gears of War 4
- Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder's Revenge
- Helldivers
- A Way Out
- It Takes Two
- Guacamelee! 2
- Diablo 4
- LittleBigPlanet 3
- Gears 5
- Divinity Original Sin 2
- Team Sonic Racing
- Tools Up!
- Unravel Two
Rocket League
Rodzaj kooperacji: lokalne lub sieciowe mecze przeciw innym graczom bądź SI dla maksymalnie 4 osób na podzielonym ekranie
- Gatunek: gra sportowa… tak jakby
- Platforma: PC, PS4, XONE, Switch, XSX, PS5
- Data premiery: lipiec 2015
Jedna z najpopularniejszych gier niezależnych ostatnich lat kojarzona jest zazwyczaj raczej z rozgrywkami online, ale wyjątkowy następca Supersonic Acrobatic Rocket-Powered Battle-Cars (bardzo chciałem, by właśnie ten tytuł padł w artykule) dostarcza równie wiele (jeśli nie więcej) emocji w przypadku meczów rozgrywanych lokalnie. Na podzielonym ekranie, ze sztuczną inteligencją bądź innymi graczami połączonymi z nami za pomocą sieci, może zmierzyć się maksymalnie „czterosamochodowa” drużyna.
Teoretycznie Rocket League jest grą sportową o zasadach silnie nawiązujących do reguł piłki nożnej. Mamy kulę, którą dwie drużyny starają się doprowadzić do bramki przeciwników. Zwycięstwo wymaga współpracy, zgrania i treningu. Tym, co odróżnia ten tytuł od kolejnej odsłony FIF-y czy PES-a, jest fakt, że nie kontrolujemy tu piłkarzy, a… zdalnie sterowane samochody wyposażone w napęd rakietowy.
DO DWÓCH RAZY SZTUKA
Wspomniane wcześniej Supersonic Acrobatic Rocket-Powered Battle-Cars opierało się na tych samych fundamentach co Rocket League. Również była to nietypowa i mocno zręcznościowa wariacja na temat piłki nożnej, w której w rozgrywkach brali udział nie piłkarze, a wyjątkowe samochody. Pierwsze podejście Psyonix do tematu spotkało się jednak z umiarkowanym przyjęciem prasy i nie zdobyło takiej popularności wśród graczy jak kontynuacja.
Nasze wehikuły mogą skakać, podwójnie skakać czy aktywować napęd odrzutowy, co w połączeniu z mocno zręcznościowym sterowaniem i nietypowym systemem fizycznym czyni rundy wyjątkowo dynamicznymi i efektownymi. W trakcie pięciominutowych starć sytuacja potrafi zmieniać się co parę sekund, satysfakcja ze wspólnego zwycięstwa jest olbrzymia, a tony kosmetyki do odblokowania i regularne nowe atrakcje serwowane przez twórców skutecznie mobilizują do częstych powrotów.
Broforce
Rodzaj kooperacji: kampania zaprojektowana dla 1–4 graczy
- Gatunek: gra akcji
- Platforma: PC, PS4, Switch
- Data premiery: październik 2015
Niepozorna gra niezależna studia Free Lives buzuje taką ilością testosteronu, że można by nim obdarować armię Kratosów, Big Bossów, Geraltów i Blazkowiczów – i wciąż by sporo zostało. Wcielamy się tu w nieoficjalne wersje prawie trzech tuzinów ikonicznych bohaterów – m.in. Johna Rambo, Terminatora, Strażnika Teksasu, MacGyvera, Sędziego Dredda, Snake’a Plisskena, Robocopa, Indianę Jonesa, Neo, Conana, Ellen Ripley, Predatora i Bruce’a Lee.
Dostęp do kolejnych „brosów” uzyskujemy w miarę postępów w rozgrywce i choć w głównych trybach zabawy to gra losuje postać z dostępnej puli, otrzymujemy aż nadto okazji do wypróbowania każdego bohatera – sterowany przez nas protagonista zmieniany jest w zasadzie co chwilę. A herosi różnią się od siebie dość diametralnie – choć składają się z raptem kilku pikseli, każdy charakteryzuje się unikatowym uzbrojeniem i specjalnym atakiem.
Dzięki tej różnorodności stale musimy dostosowywać się do odmiennej sytuacji – bywa to trudne, gdyż jak na hołd dla kina akcji przystało, przeciwników do zabicia są tu setki, poziomy można wybuchami i strzałami równać z ziemią, a całość została przygotowana tak, by poszczególne mapy kończyło się w ciągu kilkudziesięciu sekund, góra kilku minut – chyba że po drodze giniemy, co zdarza się całkiem często. Samotny festiwal zniszczenia potrafi się szybko znudzić, ale w duecie czy nawet większym gronie znajomych niełatwo oderwać się od ekranu.