Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 22 czerwca 2009, 10:55

Gralingrad - AVALANCHE, czyli lawina

Mały kamyk wystarczy, aby rozpocząć lawinę, która zmieni oblicze świata. W naszym przypadku jeden ruch konkretnego wydawcy wystarczy, aby ruszyć skostniały w danym aspekcie rynek.

Mały kamyk wystarczy, aby rozpocząć lawinę, która zmieni oblicze świata. W naszym przypadku jeden ruch konkretnego wydawcy wystarczy, aby ruszyć skostniały w danym aspekcie rynek.

Sony, reklamując swoją usługę PlayStation Store oraz próbując zwiększyć zainteresowanie PSP, obiecało wszystkim graczom, że będą mogli w krótkim czasie przypomnieć sobie hity z poczciwego PSone. Rzeczywistość okazała się jednak inna i w ciągu kilkunastu miesięcy sklep zasiliły tylko dobre, acz nie wybitne tytuły. Brakowało Residentów, Finali, Tomb Raiderów, Gran Turismo i dziesiątek innych gier, na które ostrzyli sobie zęby użytkownicy przenośnej konsolki. Wszyscy z niecierpliwością czekali więc na kolejne aktualizacje sklepu, które pozwolą wreszcie dać odpocząć maltretowanemu od roku Crashowi Bandicootowi.

2009 rok zaczął się jednak fatalnie. Gracze musieli czekać kolejne tygodnie i akceptować brak spektakularnych, „nowych”, tytułów. Światełko w tunelu pojawiło się, gdy w japońskim PlayStation Store pojawił się Final Fantasy VII. Najwięksi zapaleńcy nie wytrzymali już w tym momencie ciśnienia i kupili dalekowschodnią wersję, byle tylko znowu przenieść się do Midgar i poznać Clouda Strife’a. Bardziej cierpliwi jeszcze się wstrzymali. I opłaciło im się to.

Od kilkudziesięciu dni każdy z nas może za niewielką opłatą kupić sobie anglojęzyczną wersję „siódemki”. Znowu możemy dołączyć do rebeliantów z AVALANCHE i poznać zapędy korporacji Shinra. Square Enix wraz z Sony rzuciły kamyczek do wody, aby sprawdzić reakcję. Ta była możliwa do przewidzenia. Ludzie zakładają liczne tematy na różnych forach, żeby porozmawiać o grze wydanej przecież ponad dekadę temu! Z postów bije fascynacja i radość, tak jakby każdy po raz pierwszy odwiedzał Nibelheim czy jeździł Chocobo. „Mam już na liczniku 44 godziny i niedługo wyhoduję złotego kurczaka.” – pisze jeden z użytkowników PSP. W odpowiedzi otrzymuje pochwały, rady i informacje o postępach innych. Ze stron wprost wylewa się radosny klimat. A wszystko przez jedną starą grę. Największe produkcje z X360 czy PS3 mogą czuć się zawstydzone.

Jaka jest atmosfera w samym Sony? Podobna. Pewnie już dzisiaj wszyscy z wypiekami na twarzy śledzą przesuwające się w niesamowitym tempie wskaźniki sprzedaży tego hitu. W końcu FFVII w ciągu kilkudziesięciu godzin wskoczył na pierwsze miejsce listy najpopularniejszych aplikacji na PlayStation Store. Dzięki temu już wkrótce lawina gier z PSone ma szansę naprawdę nas zalać.

Sukces Clouda i spółki sprawił bowiem, że w odstępie kilku dni pojawiły się trzy inne, równie dobre, informacje. Do sklepu Sony mają trafić Metal Gear Solid, anglojęzyczny Resident Evil i Final Fantasy Tactics. Pytanie tylko, czemu tak późno? Czy naprawdę trzeba było trzymać graczy w niepewności przez tyle miesięcy? Nie obniżając wartości dostępnych do wyboru tytułów, brakowało im jednak lidera. Pierwsze miejsce Street Fighter Alpha w rankingu najczęściej kupowanych klasyków z marca 2009 to potwierdza.

Naprawdę nie łatwo znaleźć racjonalne wytłumaczenie dla działań japońskiego giganta. W końcu PSP miało sporą bazę użytkowników i odwrotnie proporcjonalną grupę hitów. Może Sony umówiło się z wydawcami gier, że klasyków z PSone nie będzie odświeżało za szybko i za często, aby nie robić im zbyt silnej konkurencji. W końcu wydane przy premierze systemu Wipeout czy MediEvil mogły okazać się finansową klapą, gdyby przyszło im mierzyć się ze starszymi braćmi z pierwszego PlayStation. Nie wiadomo, czy jakikolwiek RPG zostałby kupiony przez fanów więcej niż 10000 razy, gdyby obok leżały trzy części Final Fantasy, Legend of Mana i jeszcze Chrono Cross. Patrząc na markę tych tytułów i znając sentymentalność graczy, można z góry założyć, że nie.

Co ciekawe, premiera anglojęzycznej wersji siódmej części FF zbiegła się w czasie z zapowiedziami ofensywy Sony. Posiadacze PSP wreszcie mają otrzymać świetne tytuły, które przykują ich do ekraników konsol na wiele godzin. MotorStorm, LittleBigPlanet czy Assasin’s Creed to sztandarowa trójka, która zaczyna nowy pochód. Wcześniej jednak Sony zamierza uderzyć w nasz czuły punkt i jeszcze powiększyć bazę użytkowników PSP genialnymi tytułami z przeszłości. Plan jest wyborny i patrząc na pierwsze, miażdżące uderzenie, skazany na sukces. Któż z nas bowiem nie będzie chciał na małym ekraniku wcielić się w Solid Snake’a czy Jill Valentine? A Wy złapaliście już haczyk?

Gralingrad - AVALANCHE, czyli lawina - ilustracja #1
Dla jednych kultowa scena, dla drugich powód do śmiechu.

Poniżej poprzednie odcinki serii:

Gralingrad – o wyższości fotela nad deską

Gralingrad - realistyczny facet w realistycznej bryce

Gralingrad – odstresowywacz

Gralingrad - walka z czasem

Gralingrad - struna

Gralingrad - sekcja

Gralingrad - dusza gry

Gralingrad – monotematyczni

Gralingrad – zły pomysł

Norbert Szamota

Norbert Szamota

Absolwent dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Tam też obronił pracę dyplomową poświęconą miesięcznikom o grach konsolowych, wydawanym na przełomie XX i XXI wieku. W GRYOnline.pl działa od 2009 roku. Początkowo jako newsman i autor felietonów, później twórca wpisów encyklopedycznych i bloger na gameplay.pl, a od kilkudziesięciu miesięcy jako członek działu Publicystyki. Zaczynał dwa lata wcześniej, tworząc dla serwisu GamePress jedne z pierwszych wideorecenzji gier w polskim Internecie i publikując je na raczkującym wówczas YouTube. Gra we wszystko i na wszystkim, ciągle szukając ciekawych historii, intrygujących mechanik oraz zachwycających obrazów i dźwięków. Uwielbia tropić dawne opowieści z branży, a w wolnym czasie tworzyć też własne growe opowiadania na blogu Gralingrad.pl.

więcej