Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać

Diablo III: Reaper of Souls Recenzja gry

Recenzja gry 28 marca 2014, 13:45

autor: Luc

Recenzja dodatku Reaper of Souls – mrocznego rozszerzenia do Diablo III

Dodatek Reaper of Souls to śmiały i klimatyczny powrót do tego, za co pokochaliśmy całą serię. Mroczne rozszerzenie Diablo III to dowód na to, że Blizzard, jak mało który producent, słucha swoich fanów.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  • świetny i absorbujący tryb przygodowy;
  • obecność Wieszczki;
  • rewelacyjny klimat aktu V;
  • nowa, dająca dużo satysfakcji klasa;
  • niemal doskonały endgame.
MINUSY:
  • mała rola handlu między graczami;
  • wciąż brak obiecanego trybu PvP.

Choć już po kilku dniach spędzonych z Diablo III miałem wrażenie, że nie do końca wszystko wygląda tak, jakbym sobie tego życzył, przy samej grze spędziłem łącznie kilkaset godzin. Wbrew przeciwnościom losu i powszechnym opiniom chwilami bawiłem się naprawdę świetnie. Z czasem wszystkie mniejsze i większe wady, które mój entuzjazm do tej pory starał się wyciszać, spadły na mnie w końcu ze zdwojoną siłą, ukazując bolesną prawdę – nie na takie Diablo jednak czekałem. Dzięki kolejnym, pomniejszym łatkom zdarzało mi się do niego wracać co najwyżej na kilka godzin. Nadzieja zza horyzontu ponownie wychynęła dopiero po ogłoszeniu personalnych przetasowań na szczycie. Wizja nowego lidera, Josha Mosquiery, urzekła mnie bezgranicznie już od samego początku – gruntowne zmiany w niemal każdym aspekcie gry brzmiały bardziej niż obiecująco. Czyżby klasyczne Diablo miało wraz z Reaper of Souls nareszcie powrócić? Już raz fala hurraoptymizmu przysłoniła mi prawdziwe oblicze „trójki”, tym razem więc, ponownie wkraczając do Sanktuarium, postanowiłem każdemu elementowi przyjrzeć się dokładniej. I to przynajmniej dwa razy.

W środku nocy żadna z ulic nie jest bezpieczna. Zwłaszcza w mieście opanowanym przez Żniwiarzy. - 2014-03-28
W środku nocy żadna z ulic nie jest bezpieczna. Zwłaszcza w mieście opanowanym przez Żniwiarzy.

Ciemność, widzę ciemność

Choć w menusach odpowiedzialnych za kreowanie nowych postaci czekał na mnie z utęsknieniem wypatrywany Krzyżowiec (o którym odrobinę później), swoją przygodę z Reaper of Souls postanowiłem zacząć od ukończenia świeżo dodanego, piątego aktu przy pomocy moich wysłużonych bohaterów. Dotychczasowo dostępne rozdziały zwiedziłem już tyle razy, że każdą, nawet najmniejszą zmianę scenerii witałem z nieskrywaną radością. Pierwszy szok, spowodowany dość nietypową perspektywą kamery, mija po przejściu do nowej lokacji, gdzie widok szybko wraca do standardowego położenia. Na szczęście w kwestii wizualnej to jedyne, co łączy dodatek z wersją podstawową.

A więc zaczynamy! - 2014-03-28
A więc zaczynamy!

Już od początkowych minut widać, że twórcy bardzo poważnie podeszli do zarzutu, jakoby Diablo III było zbyt cukierkowe. Stawiając pierwsze kroki na przeklętej ziemi Zachodniej Marchii, czuć, że trafiliśmy do świata wyzutego ze wszelkiego szczęścia, pogrążonego w rozpaczy i pełnego wszechogarniającego mroku. Klimat ten budują nie tylko stylizowane na posępny gotyk lokacje, ale i sama opowiedziana historia. A ta, jak na serię Diablo, jest zaskakująco ciekawa i absorbująca. Nefalemowi – bohaterowi, w którego ponownie się wcielamy – nawet po pokonaniu Władców Piekieł nie dane jest odpocząć ani chwili. Świat ludzi bowiem ponownie staje na skraju zagłady, tym razem jednak sprawcą całego zamieszania jest... anioł. Maltael, bo to o nim mowa, po dłuższej nieobecności pojawia się ponownie na scenie wydarzeń – niestety w najmniej odpowiednim momencie, a do tego z doprawdy niecnymi zamiarami. Chęć zniszczenia wszystkiego, co zawiera w sobie demoniczny pierwiastek (a tym samym zakończenia Odwiecznego Konfliktu pomiędzy Niebem i Piekłem), jest ideą godną pochwały. Gdy jednak okazuje się, że częścią planu jest także całkowita likwidacja ludzkości, oczywistym staje się, że ktoś musi go powstrzymać. W tak śmiertelnie poważnej sytuacji wybór dostępnych opcji wydaje się ograniczony – brzemię odpowiedzialności za losy Sanktuarium spada ponownie na nasze barki. Czy tego chcemy, czy nie, ruszamy więc ku kolejnym wyzwaniom.

Recenzja dodatku Reaper of Souls – mrocznego rozszerzenia dla Diablo III - ilustracja #4

Mądrość przestała być domeną Maltaela w momencie, w którym na zbyt długo opuścił Niebo. Źródłem jego nieskończonej wiedzy od zawsze był kielich Chalad’ar, wypełniony „żywym światłem” – to właśnie dzięki niemu Archanioł był w stanie dostrzec głębszy sens we wszystkich wydarzeniach i spoglądać w pewnym sensie w przyszłość. Po zniszczeniu Kamienia Świata, z niewiadomych przyczyn zrezygnował z obcowania z Chalad’arem i wystąpił z Rady Angiris. Jego miejsce zajął Tyrael, zaś sam Maltael postanowił zostać panem Śmierci.

Recenzja gry The Thaumaturge. Urzeka polskością, nuży gameplayem
Recenzja gry The Thaumaturge. Urzeka polskością, nuży gameplayem

Recenzja gry

The Thaumaturge ma niespecjalnie zajmujący gameplay, a wyglądem momentami przypomina pierwszego Wiedźmina, jednak pod tą warstwą kryje się naprawdę przyjemna gra, oferująca wiele smaczków i wyróżniająca się ciekawą fabułą.

Recenzja gry Final Fantasy VII Rebirth. Wielka, piękna, bezkompromisowa
Recenzja gry Final Fantasy VII Rebirth. Wielka, piękna, bezkompromisowa

Recenzja gry

Reguły zawsze były oczywiste – gry są albo krótkie i intensywne, albo długie i powtarzalne. Prosta zasada. Jednak Final Fantasy VII Rebirth przy całym swoim ogromie potrafi jakimś cudem zaskakiwać, angażować i ani myśli zwalniać przez dziesiątki godzin.

Recenzja gry Banishers: Ghosts of New Eden. Ni śmierć, ni budżet nie powstrzyma zakochanych
Recenzja gry Banishers: Ghosts of New Eden. Ni śmierć, ni budżet nie powstrzyma zakochanych

Recenzja gry

Sześć lat po wydaniu średniego Vampyra twórcy Life Is Strange znów celują w gatunek RPG. Tym razem poszło im znacznie lepiej. Banishers: Ghosts of New Eden udanie łączy rozgrywkę a la God of War z klimatem, jakiego nie powstydziłby się Wiedźmin.