autor: Michał Chwistek
Recenzja gry Assassin's Creed III: Tyrania Króla Waszyngtona - Odkupienie
Odkupienie to ostatnia część trylogii Tyrania króla Waszyngtona, której dwa poprzednie epizody okazały się dużym zawodem dla wielu fanów Assassin’s Creed III. Czy tym razem będzie inaczej?
- nowa umiejętność sprawia na początku pewną frajdę.
- niezbyt zajmująca fabuła;
- kiepskie i nie dające satysfakcji zakończenie historii;
- nowe zdolności przesadnie ułatwiają i spłycają rozgrywkę;
- wtórne i nieciekawe misje;
- zbyt krótkie i banalne zadania poboczne;
- mało interesujące znajdźki.
Tyrania króla Waszyngtona zapowiadała się ciekawie. Zamiast wydawać krótkie, niepowiązane ze sobą przygody Ubisoft postanowił stworzyć jeden duży dodatek i podzielić go na ukazujące się w miesięcznych odstępach epizody. W teorii projekt ten miał łączyć zalety zarówno małych DLC, jak dużych rozszerzeń. Niestety, jego wykonanie już od samego początku pozostawiało wiele do życzenia. Pod względem rozgrywki, zarówno Hańba, jak i Zdrada, okazały się całkowicie wtórne, a i ich fabule daleko było do ideału. W sposób zupełnie niezamierzony przez twórców tytuł ostatniego odcinka nabrał więc szczególnego znaczenia. Czy Odkupienie faktycznie okaże się zadośćuczynieniem za dotychczasowe odsłony miniserii, czy raczej gwoździem do jej trumny? Przekonajmy się.
Mimo niezbyt wysokiego poziomu poprzednich epizodów cały czas miałem nadzieję, że scenariusz ostatniej części trylogii zaskoczy nas czymś nieoczekiwanym: nagłym zwrotem akcji, nawiązaniem do historii Desmonda czy intrygującym wyjaśnieniem alternatywnej rzeczywistości, do której przeniósł się Connor. Liczyłem również na poznanie nowych informacji na temat dziadka naszego bohatera, który przecież już niedługo odegra główną rolę w Black Flag. Niestety, nic takiego nie nastąpiło. Odkupienie kontynuuje wątek walki młodzieńca z Waszyngtonem w zupełnym oderwaniu od reszty uniwersum. Tak jak w poprzednich epizodach mamy tu do czynienia z nieimponującą długością nijaką historią i nieciekawymi bohaterami, których los jest nam zupełnie obojętny. Pojawiają się co prawda postacie znane z podstawki oraz nowy bohater historyczny (Thomas Jefferson – jeden z ojców-założycieli Stanów Zjednoczonych), ale opowieść jest na tyle krótka, że nie starcza w niej czasu na bliższe poznanie choćby jednego towarzysza. Cała relacja Connora ze wspomnianym Jeffersonem ogranicza się do kilkuzdaniowych dialogów na początku i końcu części zadań. Zaś finał tej przygody jest równie mało satysfakcjonujący jak scenariusz omawianej trylogii.
W kwestii rozgrywki twórcy Odkupienia nie pokusili się o żadną dozę oryginalności. Niemal wszystkie dostępne misje są słabą kalką tych z podstawki, minimalnie urozmaiconych przez nowe zdolności Connora. Zaczynamy więc od krótkiego zadania morskiego, by następnie zająć się śledzeniem, skradaniem i zabijaniem z ukrycia.