Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 14 lipca 2012, 13:00

autor: Konrad Kruk

Kosmiczna cywilizacja – recenzja gry Endless Space - Strona 2

Osiem ras, cztery filary rozgrywki i jedna galaktyka w niemal nieskończonej liczbie konfiguracji. To tylko przystawka do prawdziwej uczty zaserwowanej przez Amplitude Studios w Endless Space.

Planetarium

Rozpoczynając dowolną kampanię, ujrzymy maleńki fragment galaktyki (wyjątek stanowi tu rasa Amoeba – ta mapę galaktyki zna doskonale), w którego centrum znajduje się nasz pierwszy system planetarny. Jest on jedyną i podstawową jednostką „terytorialną” każdej galaktyki. W zależności od obranych wcześniej parametrów tej ostatniej liczba planet przypadających na pojedynczy ich system może być stała lub losowa. Analogicznie ma się sprawa z rozmiarem poszczególnych ciał niebieskich. Niemniej jednak nigdy nie natrafimy na dwa identyczne układy, nie wspominając już o dwóch takich samych galaktykach. Losowość w generowaniu świata gry jest tu olbrzymim plusem. Tym bardziej że repertuar typów planet, na jakie możemy się natknąć, a w konsekwencji skolonizować i eksploatować, jest imponujący. Poza tymi najbardziej przyjaznymi (terra) galaktyka pęka w szwach od planet pustynnych, całkowicie zalesionych, wypalonych słońcem, arktycznych i tak dalej. Każde z tych ciał może być dodatkowo wyposażone w naturalnego satelitę, czyli księżyc (można tam znaleźć artefakty starożytnych), oraz naszpikowane złożami naturalnymi, a do tego charakteryzować się określonymi anomaliami pokroju permanentnego gradu meteorytów, opadu deszczu kwasowego czy całkowitego braku atmosfery. Tutaj ponownie warto zaznaczyć, że nigdy nie spotkamy dwóch identycznych ciał niebieskich.

Kolejnym kryterium charakteryzującym każdą planetę są cztery podstawowe parametry świadczące o jej rozwoju. To żywność, uprzemysłowienie, pieniądze oraz nauka. Średnia tych wartości tworzy tzw. FIDS – współczynnik ilustrujący ogólną kondycję naszego imperium. Natomiast poszczególne jego części generowane są w dwójnasób – z poziomu planety, jak i całego systemu. Innymi słowy każde (skolonizowane) ciało niebieskie może być poddane tzw. opcjom eksploracji, czyli swoistej polityki planetarnej, podnoszącej poziom żywności, uprzemysłowienia, gotówki oraz nauki. To samo dotyczy całego układu planetarnego. Różnica polega jednak na tym, że wszelkiego rodzaju bonusy czy modernizacje wpływające na cały system pochodzą tylko i wyłącznie z opracowanych technologii. Krótko mówiąc, opcje eksploracji każdej planety są zawsze takie same – opcje produkcji dla układu planetarnego już nie. Tutaj gracz w zależności od stopnia zaawansowania technologicznego może dysponować mniejszym lub większym repertuarem możliwych do „wybudowania” instalacji.

Tym samym dochodzimy do następnego ważnego elementu Endless Space. Mowa o drzewku technologicznym. Podzielono je na cztery główne dziedziny: eksplorację/ekspansję, naukę, dyplomację/handel oraz militaria. Oczywiście możemy skupić się na rozwoju tylko jednej z nich, jednak na dłuższą metę takie działanie potrafi okazać się stratą czasu. Progres technologiczny został tak pomyślany, by w równomiernym stopniu wymuszać opracowywanie technologii we wszystkich dziedzinach. To bardzo mądre posunięcie ze strony twórców. Gra dzięki temu stała się jeszcze bardziej atrakcyjna, gdyż dobór aktualnie powstającej technologii musi być podyktowany bieżącą sytuacją w naszym układzie planetarnym. Biorąc pod uwagę losowe generowanie parametrów galaktyki oraz fakt, że kolonizacja niemal każdego rodzaju ciała niebieskiego wymaga stworzenia właściwej technologii (często też tej neutralizującej anomalie), niemożliwe jest wymyślenie uniwersalnej, a zarazem optymalnej ścieżki rozwoju. To duży plus Endless Space.