Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 13 kwietnia 2001, 12:20

autor: Andrzej Zygmański

Resident Evil 3: Nemesis - recenzja gry

Zastępy nieumarłych po raz kolejny wyległy na ulice Raccoon City. Nikt nie jest w stanie się im przeciwstawić, niewielu przeżyło, a jeszcze mniej może uciec. Ty należysz do tych nielicznych...

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

NEMESIS, Nemezys, mit. gr. Uosobienie gniewu bogów i kary spadającej na ludzi przekraczających wyznaczone im granice

Cykl Resident Evil zaliczamy do czołowych, wręcz kultowych tytułów na Playstation. Pierwsza część, wraz z takimi przebojami jak Ridge Racer i Tekken, tworzyła sukces tej konsoli i znacznie przyczyniła się do jej dominacji na rynku. Ta gra-horror przyprawiała o mocne bicie serca graczy na całym świecie, porażając nastrojem i zachwycając znakomitą grafiką. Osobiście przygodę z serią RE rozpocząłem od drugiej części trylogii, którą miałem przyjemność przetestować na PSX, a której klimat grozy do dzisiaj uważam za wzór dla innych gier tego gatunku. W późniejszym czasie miałem okazję wrócić do tego tytułu, jak i zagrać w pierwszą odsłonę cyklu, tym razem na ekranie komputerowego monitora. Z przykrością stwierdziłem, że daleko im do oryginalnych wersji. No cóż, monitor to nie 25 calowy telewizor, a dźwięk z głośniczków nie umywa się do tego z wieży. Co gorsza, konwersje z Playstation wykonano po najmniejszej linii oporu i na każdym kroku tła raziły niską rozdzielczością i wielkimi „kaflami”. Szczęśliwie pozostała esencja gry, czyli klimat.

Właściwie wszystko to samo można powtórzyć o najnowszej odsłonie tej kultowej gry na komputery osobiste.

Residen Evil 3: Nemesis należy potraktować jako uzupełnienie całego cyklu. Grę rozpoczynamy półtora miesiąca po wydarzeniach znanych nam z pierwszej części i tuż przed tymi z drugiej. Wirus T, wytworzony przez korporację Umbrella rozprzestrzenił się po całym Raccoon City, zamieniając jej mieszkańców w żywe trupy spragnione ludzkiego mięsa i krwi. Nikt nie jest w stanie zatrzymać narastającej fali terroru, nawet specjalne oddziały policji i najemnicy korporacji są bezsilni wobec nienaturalnego zagrożenia. Pozostali przy życiu mieszkańcy rozpaczliwie szukają schronienia lub ucieczki z tego piekła. Wśród nich jest bohaterka pierwszego RE, Valentina Jill, dla której koszmar ponownie stał się rzeczywistością.

Trzecia część „rezydującego zła” nie odbiega zbytnio od schematu, do którego przyzwyczaili nas panowie z Capcom’u. Nadal mamy do czynienia z hybrydą strzelanki oraz gry zręcznościowej z przygodową (z naciskiem na tą pierwszą), gdzie akcja jest prezentowana z różnych ujęć kamery. Mogę się nawet pokusić o stwierdzenie, że jest to swego rodzaju RE2 deluxe. Dlaczego? Na samym początku, gra po raz kolejny rzuca nas na obszar Raccoon City. Poruszając się po ciemnych zaułkach i pustych ulicach miasta mamy nieodparte wrażenie, że gdzieś już to widzieliśmy. Lokacje jak żywo przypominają te z poprzedniej części – przyjdzie nam nawet odwiedzić posterunek policji znany z RE2. Choć tutaj jest to raczej ukłon w stronę weteranów serii, niż wtórność autorów. Na szczęście w późniejszych etapach lokacje są już bardziej zróżnicowane i z ręką na sercu trzeba przyznać, że są wykonane niezwykle starannie, z dużą liczbą szczegółów i dobrze oddają charakter prezentowanego miejsca.

Także sterowanie i menu inwentarza pozostało prawie niezmienione, więc doświadczeni gracze odetchną z ulgą, a początkujący cierpliwie poświęci dobrych kilka minut na zaznajomienie się z obsługą 5-6 klawiszy.

Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku
Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku

Recenzja gry

Czy to się mogło udać? Czy mimo wszystkich znaków na niebie i ziemi The Inquisitor na motywach cyklu o Mordimerze Madderdinie Jacka Piekary mógł ostatecznie okazać się porządną grą? Niestety nie mam dobrych wieści.

Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema
Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema

Recenzja gry

Stanisław Lem długo – za długo – czekał na swój czas w świecie gier wideo. Myślę, że byłby rad widząc, jak polskie studio Starward Industries przeniosło jego Niezwyciężonego do interaktywnego medium. Co nie musi oznaczać, że to wybitna gra.

Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi
Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi

Recenzja gry

Return to Monkey Island to gra, w której w końcu, po tylu latach, wielu z nas odkryje sekret Małpiej Wyspy. Prowadzi do niego ciepła, kolorowa i nostalgiczna przygoda zamknięta w pomysłowej, świetnie napisanej, metatekstualnej przygodówce.