Recenzja gry Underrail - Metro, Fallout i garść oryginalnych pomysłów
Próbowałem kiedyś zagrać i odbiłem się od niej z powodu bardzo banalnej rzeczy. Czytanie małych białych literek na czarnym tle sprawiało mi ból oczu i głowy. Wystarczyło kilkanaście minut i się poddałem. Szczerze mówiąc nie sprawdzałem czy w jakiś sposób da się to zmienić. Mam nadzieję, że możliwe są jakieś zmiany na tym polu bo chętnie bym do niej powrócił już w pełnej wersji.
... Choć pojawiają się pewne błędy, to ekipa je łata. Mam nadzieję, że moderzy nie zawiodą, bo aż sie prosi o rozszerzanie świata gry (choć wtedy bez mapy już by się nie obeszło).
@Mastyl - klasycznie wylistowane odpowiedzi 1, 2, 3... jak w starych Falloutach.
Gram już kilkanaście godzin. Gra jest niesamowicie wciągającą, ma świetny klimat. Mechanika jest kalką z Fallouta i mnie to osobiście bardzo pasuje. Minus? Średnio ciekawa fabuła, ale ciekawe questy i świat (stosunkowo) to rekompensują. Bardzo poważnym minusem jest za to poziom trudności. Na normalu to jest po prostu hardkor. W F2 na początku też łatwo było zginąć, więc liczyłem, że jak już znajdę jakąś zbroję i lepszą pukawkę to stanę się nieco odporniejszy. Nic z tego. Gra praktycznie na okrągło rzuca na nas kilku/kilkunastu przeciwników o wiele wyższym poziomie niż nasz. Trzeba korzystać z całego dostępnego arsenału (broń palna, psioniczna, kusza, miny, pułapki, granaty), żeby wyjść z tego cało. Niby fajnie, bo wymusza to taktyczne myślenie, ale za dużo tutaj zależy od szczęścia. Przegięciem jest Depot A w Junkyard, gdzie grasują hordy mutantów. Jeden mutant ma moją postać na 2-3 strzały, a zazwyczaj w grupie jest ich 2-3 i są wspomagani przez 5-6 zmutowanych psów. Oczyszczenie jednej lokacji zajęło mi 2 godziny i mnóstwo wciskania F5/F9. Bywa że w wymianie kilkudziesięciu ciosów nie wejdzie nam idealnie tylko jeden strzał i kończy się to śmiercią. Tak po prostu nie powinno być. Na razie prę do przodu, ale obawiam się że w końcu dojdę do ściany. Jeśli komuś F1/F2 wydawały się trudne, to tutaj poziom trudności jest zwiększony kilkukrotnie i nawet walka z żukiem (sic!) potrafi być wyzwaniem.
Vinncent - - - > no bo oczywiście nie wiesz, że w menu można powiększyć rozmiar czcionki.
Święty! - - - - >na normalu może jest na początku i momentami trudno, ale do hardkoru jest daleko. Tak, z tamtymi mutantami jest trudno, ale zawsze można użyć sneaking jeśli się to rozwija.
No i jeśli będziesz rozwijać każdą umiejętność, to w żadnej nie będziesz dobry. Trzeba się na coś zdecydować.
@Ragn'or Cóż ze mnie za głupiec. Czym prędzej zabieram się do grania!
Co to znaczy przestarzały silnik, bo nie bardzo rozumiem. Przestarzały to może być Unreal Engine 2, ale nie taki silnik jak ten.
@TobiAlex - dziwne, że takiemu wymiataczowi jak Ty trzeba to tłumaczyć. Za Słownikiem języka polskiego:
przestarzały oznacza m.in. "wyznający staroświeckie zasady, poglądy itp". Autorski silnik twórców na którym bazuje Underrail, opiera się na dawnych zasadach, rozwiązaniach i uproszczeniach - stąd takie, a nie inne określenie.
Popieram powyższą wypowiedź, gra absolutnie fantastyczna. Czuję jednak że nie zostanie doceniona.
"...Niektórzy mogą wmawiać sobie, że to przejaw „hardkorowości”, ale założenie, w którym niemal każdą walkę trzeba powtarzać po kilka razy, do mnie kompletnie nie trafia..."
proszę zagrać w Mordheim:) tam nie ma opcji save/load, w ogóle nie ma. A jak ma pan "szczęście" to zginie panu wymaksowany leader grupy, którego pieścił człowiek i szkolił przez kilka/kilkanaście dni wywalając mase kasy. Wtedy praktycznie zostaje jedno - zacząć od początku:)
To chyba jakaś idiotyczna moda przyszła, że "trudność" turówek jest jednoznaczne ze "szczęściem". I jakoś tak dziwnie zawsze wychodzi, że to AI ma krytyki w co drugim ataku, a gracz - miss, dodge, pary:)
@dotes - dzięki za sugestię, swego czasu grałem. Gdzieś powinien wisieć zresztą tekst mojego autorstwa odnośnie tej gry... choć szczerze, to trochę nietrafione porównanie. UnderRail jest turówką "jednoosobową" (kierujesz pojedynczym bohaterem), Mordheim stawia na sterowanie drużynowe. W tym drugim przypadku tracenie członków zespołu jest normalne i nie zmusza Cię do zaczytywania wcześniejszych zapisów, bo wyszkolisz sobie kolejnych. Tak samo działa to choćby w serii XCOM.
Mechanika "szczęścia"/"trudności" faktycznie zbliżona, ale jej konsekwencje całkowicie różne ;)
Gra robiona przez 7 lat , z czego większość czasu przez jedną osobę. To należy podkreślić.
Ja bym sie chetnie zainteresowal, bo i temat ciekawy i gatunek... Szkoda tylko, ze grafika oscyluje mniej wiecej w okresie 1997-1999. Ja wiem, ze grafa to nie wszystko, ja wiem! Ale kyrie eleison, bez przesady!
Luc.Golabiowski - ja pisałem o stracie leadera(przydarzyło mi się to - siostrzyczka na 10 lvl zatłuczona przez ogra po serii pudeł przy szansie trafienia 98%, ogrowi starczyły 4 ciosy w tym dwa krytyki), poza tym jak stracisz postać na 8-10 lvl to wyszkolenie kolejnej jest piekielnie czasochłonne. Ja nie miałem samozaparcia i rzuciłem tą grę, mimo przegrania prawie 80 godzin.
Co do pudeł/krytyków w turówkach "jednoosbowych" to przypominam, że w Falloucie można było spudłować serią z vindykatora lub bozara mając przeciwnika przed nosem:) Jednak wtedy jakoś to tak nie raziło, może dlatego, że przeciwnicy i tak nie mogli większej krzywdy zrobić jak się miało power armor MK II. W tej grze raczej "leży" skalowanie poziomu trudności, co też jest chorobą nowych gier a przede wszystkim tzw. "niezależnych"