Wielka klapa, świetny film – dobre dzieła, które zaliczyły finansowe wtopy
Blade runner 2049 to wybitne arcydzieło które dorównało poprzedniej częśći. Aż żal w dupe ściska że odniosło finansową klapę. A potem ludzie się dziwią i narzekają że w kinach taki syf od naszego wybitnego papryka vege. W dzisiejszych czasach coś bardziej ambitnego nie ma chyba szans na sukces. Smutne to.
John Carpenter na prawdę ma pecha. Prawie każdy jego film jest co najmniej dobry, a niektóre zostały klasyką kina jak "Coś" czy "Ucieczka z Nowego Jorku", ale żaden jego film prócz "Halloween" nie odniósł jakiegoś większego sukcesu finansowego.
Drugiego Łowcę Androidów najpierw obejrzałem w kinie, ale popełniłem przy tym dwa błędy. Po pierwsze, poszedłem na seans z kolegami, którzy jeszcze przed połową filmu zaczęli dawać wyraźne oznaki znudzenia, co oczywiście zaczęło mi deczko przeszkadzać. Po drugie, nie znałem pierwszej części i nie wszystko było dla mnie zrozumiałe. O mlaskającej i siorbającej dzieciarni nawet nie wspominam. Wyszedłem z kina z lekko mieszanymi uczuciami, ale wiedziałem, że muszę dać temu filmowi drugą szansę. Trwało to ponad dwa lata, ale w końcu się zebrałem i w domowym zaciszu obejrzałem najpierw pierwszą część, a później 2049. Warto było.
Wnioski są z tego wszystkiego są oczywiste. Do kina to można chodzić na głupawe kino superbohaterskie, tudzież równie głupawe komedie. Ambitniejsze produkcje tylko we własnym fotelu, odpowiednim skupieniu i po wcześniejszym przygotowaniu (np. obejrzeniu wcześniejszych części).
John Carpenter na prawdę ma pecha. Prawie każdy jego film jest co najmniej dobry, a niektóre zostały klasyką kina jak "Coś" czy "Ucieczka z Nowego Jorku", ale żaden jego film prócz "Halloween" nie odniósł jakiegoś większego sukcesu finansowego.
Blade Runner 2049 - Jeden z najnudniejszych filmów wszech czasów ....
Film nie posiada ciekawej i angażujacej fabuły, nie ma bohatera, którego losy interesuja widza, a bohater poprzedniej części jest najczęściej topiony. Spore rozczarowanie i mam nadzieję, że tegoroczna "Diuna" będzie lepsza.
TO na Diune tym bardziej nie licz nie licz to specyficzne universum, gdzie ludzie rozmawiaja miedzy soba myslami i jest to jeszcze kilka razy wolniejsze do kontemplowania kino niz ostatni Lowca Androydow.
"Atlantis the Lost Empire" ma niechlujna kreskę? Przecież nad filmem pracował ojciec Hellboya, Mike Mignola i to jest jego styl.
Film jest bardzo fajny ale jeszcze większa porażkę poniosła "Planeta Skarbów" z 2002 roku, również ciekawy miks klasyki z SF.
Wyjaśnicie może w jakiej sytuacji film nie jest klapą? Widzę tutaj wiele przykładów, gdzie box office przewyższa budżet, jak bardzo musi przewyższać żeby było dobrze?
Ponad 2x. Musi zwrócić koszty produkcji, zarobić na kontynuacje i nowe lambo dla szefa.
Musisz pamiętać że box office to wpływy z biletów. Od nich trzeba odjąć zarobki kin. Z tego co mi wiadomo studia filmowe dostają około 60% ceny biletu w USA i około 40% poza stanami. Czyli można przyjąć że tylko połowa box office trafia do twórców.
Blade runner 2049 to wybitne arcydzieło które dorównało poprzedniej częśći. Aż żal w dupe ściska że odniosło finansową klapę. A potem ludzie się dziwią i narzekają że w kinach taki syf od naszego wybitnego papryka vege. W dzisiejszych czasach coś bardziej ambitnego nie ma chyba szans na sukces. Smutne to.
Film nie jest zły, jednak realizacja mogłaby zostać uwspolczesniona - robienie dziś filmu na modlę ambitnego kina lat 80-90 mocno zawęża grupę odbiorców.
Osobiście obejrzałem ten film w trzech ratach, poniewaz pgladalem go późnym wieczorem po pracy i najzwyczajniej w świecie usypialem w trakcie...
Ekstremalnie długie ekapozycje do mnie nie przemawiają, z tego powodu również do dzis nie przebrnąłem przez Odyseje kosmiczną 2001...
Ten film w stosunku do pierwowzoru jest mega uwspółcześniony, a dla oldschool'i nawet za bardzo. To jaki miał by być jeszcze? Jak współczesne produkcje będące zbiorem przejść miedzy pustymi i schematycznymi scenami?
W dzisiejszych czasach coś bardziej ambitnego nie ma chyba szans na sukces. Smutne to.
Bzdura, przed chwilą Parasite wygrał Oskara i odniósł duży sukces. Takich filmów jest sporo, ale jak patrzysz tylko na mainstream amerykański, to już twój problem.
Dla mnie pierwsza cześć niczym się nie wyróżniała i to jest mocny usypiasz dla mnie, druga cześć jej nie dorównała, przebiła ją wielokrotnie, to prawdziwa perła i chyba mało kto wierzył zanim to wyszło, że będą w stanie zrobić godną kontynuację, wiemy jak to zazwyczaj wygląda.
P.S. Parasite to nie jest żadne cudo przecież, nie w nim nic ambitnego.
Jesli robi sie kino tak mocno odstające od mainstreamu, to nie należy płakać, ze w boxoffice się nie zwraca. A jesli robi się kino nastawione na profit to uderza sie w mainstream. Proste.
BR2049 mamy zlepek nieschematycznych ale pustych i przydlugich scen, które kojarzą mi się z opisami przyrody Tolkiena, albo nie daj Boże "Nad Niemnem".
Gdyby tak przyciąć te piękne krajobrazy, które w mojej (nowoczesnej) opini nie wnoszą wiele do opowiadanej historii, to z 3 godzin zrobiłyby sie 2:30. Rozumiem podobne sceny jako chwila wytchnienia miedzy blockbasterowymi sieczkami, ale w tak powolnie, żeby nie powiedzieć leniwie, prowadzonej historii są one (ponownie - wg mojej opini) męczące.
Wciąż jednak uwazam Blade Runnera 2049 za dobry film, choć nie trafiający w moje gusta w 100%
Mnie się podobał klimat i "wygląd" Bladerunnera 2049, ale fabuła już niekoniecznie.
spoiler start
W filmie sytuacja wygląda tak, że po wydarzeniach z pierwszej części, większość społeczeństwa nienawidzi replikantów. Szykanuje ich, prześladuje, a przede wszystkim, w dalszym ciągu traktuje przedmiotowo, bo przecież to tylko sztuczne twory przypominające istoty ludzkie, ale nimi niebędące.
Tylko czy aby na pewno? Wszelkie źródła lore tego świata wskazują, że replikanci biologicznie są w zasadzie ludźmi. Tak jak ludzie są zbudowani z żywych tkanek, tyle tylko, że nie powstają z embrionów a są składani w całość z wcześniej wyhodowanych laboratoryjnie "prefabrykatów" (jak nogi, ręce, oczy, płuca itd.), dzięki czemu mogą być dostosowywani do konkretnych potrzeb właściciela i ulepszani pod kątem określonych zastosowań (w filmie widzimy, że mogą mieć np. mniejszą wrażliwość na ból, większą sprawność i siłę fizyczną, zwiększoną wytrzymałość, czy zdolności regeneracyjne). Nadal jednak muszą jeść, pić, spać, potrzebują powietrza do oddychania, krwawią i można ich zabić w taki sam sposób, jak zwykłego człowieka.
Na a obok tego wszystkiego (czyli kwestii biologicznych) replikanci przejawiają też ludzkie cechy w sferze psychicznej czy mentalnej. Na przykładzie agenta K widzimy, że replikanci potrafią odczuwać samotność, smutek, żal, przywiązanie, pożądanie (potrafią także czerpać przyjemność seksualną), a nawet miłość (przecież K ma dziewczynę, cyfrową, ale jednak). Biorąc pod uwagę rolę, jaką spełnia K w społeczeństwie (jest egzekutorem na zlecenie, tropiącym zbiegów z własnej "rasy") oraz codzienne testy, mające wykazać jego stabilność emocjonalną (a raczej całkowity brak emocji w związku z wykonywaną profesją) możemy sądzić, że ludzkie odruchy u K nie są czymś pożądanym i że gdyby jego stwórcy byli w stanie, to najprawdopodobniej pozbawili by go ich całkowicie. Tyle że najwyraźniej nie byli w stanie i to jest kluczowy element układanki! Z niego wynika, że producenci celowo starają się odczłowieczyć replikantów ale udaje im się osiągnąć tylko pewne "wychłodzenie emocjonalne", przez które K sprawia wrażenie nieco zimnego, wycofanego i nienaturalnie wręcz spokojnego. Z tego zaś moim zdaniem wynika prosty wniosek, że replikanci w swojej naturalnej formie są bardzo ludzcy i że nawet proces ich dehumanizacji nie jest w pełni skuteczny.
No i z czym mam tu problem? Ano z głównym elementem fabuły BR 2049, czyli dzieckiem zrodzonym z dwojga replikantów. Wszyscy chcą tego dziecka, bo jak powiedziała Freysa (ta przywódczyni rebeliantów, którą K spotyka w kanale pod sam koniec filmu): "To dziecko oznacza, że nie jesteśmy tylko niewolnikami, a panami samych siebie". Innymi słowy, to dziecko mogłoby nadać replikantom podmiotowość, dzięki której staliby się równi ludziom, a nie przedmiotami.
Tylko cholera dlaczego?! Dlaczego akurat zdolność reprodukcji miałaby być wyznacznikiem człowieczeństwa? Dlaczego te wszystkie cechy, które opisałem wyżej miałyby być bez znaczenia (a dla ludzi z uniwersum BR były, bo pomimo świadomości ich istnienia, nadal traktowali replikantów jak rzeczy), natomiast zdolność do powołania nowego życia miałaby zupełnie zmienić ich nastawienie?
Może nie jest to idealnie porównanie, ale pomyślmy o tym w ten sposób: dlaczego ludzie potrafią się przywiązywać do zwierząt, traktując kota czy psa jak członka rodziny? Czy to dlatego, że te zwierzęta potrafią się rozmnażać? Nie! Robią to dlatego, że zwierzęta potrafią odzwierciedlać nasze emocje. Potrafią czuć przywiązanie, miłość, oddanie, wierność, ale też strach, smutek, żal, samotność, niepewność itd. Dlaczego więc z replikantami miałoby być inaczej? Dlaczego ich emocje miałyby być ignorowane?
Dla mnie jest to ogromna dziura logiczna, przekreślająca wiarygodność tego świata.
spoiler stop
Nie. Nie jest to dziura logiczna i nawet nie o to chodziło.
spoiler start
Raczej o strach zastąpienia ludzi replikantami ze względu na klasyczny podział "my i oni" w którym obudowie strony nie miały wątpliwości że taki podział istnieje (poza wyjątkami). Byli od ludzi byli lepsi pod wieloma względami (lepsze wrogiem dobrego), a jednocześnie byli także potencjalnie niebezpieczni. W wielu przypadkach wolna wola połączona z zerową empatia wobec ludzi lub wrogością, wiec ich twórcy starali się narzucić ograniczenia. A i najważniejsze - jak ludzie mieli spoglądać na replikantów jako "ludzkich" skoro wszystko wskazywało, że replikanci się za takowych nie uważają? :D
spoiler stop
Raczej o strach zastąpienia ludzi replikantami ze względu na klasyczny podział "my i oni" w którym obudowie strony nie miały wątpliwości że taki podział istnieje (poza wyjątkami).
Nie rozumiem, w jakim sensie "zastąpienia"?
Byli od ludzi byli lepsi pod wieloma względami (lepsze wrogiem dobrego)
Byli, ale tylko wtedy, gdy takimi ich wyprodukowano. K potrafił walczyć czy nawet przebić się swoim ciałem przez gruby mur, ale to nie była naturalna cecha wszystkich replikantów, a raczej coś, co zostało mu zaszczepione z uwagi na charakter jego profesji, która wymagała od niego gotowości do konfrontacji z bardzo niebezpiecznymi przeciwnikami.
W wielu przypadkach wolna wola połączona z zerową empatia wobec ludzi lub wrogością
Ale skąd takie wnioski? Owszem, większość replikantów pewnie nie przepadała za ludźmi, ale to raczej na takiej zasadzie, na jakiej np. czarnoskórzy niewolnicy nie przepadali za swoimi białymi panami. Na pewno jednak nie była to ich "cecha produkcyjna" wynikająca z ich natury, a raczej coś, co stanowiło reakcję na przedmiotowe i złe traktowanie.
jak ludzie mieli spoglądać na replikantów jako "ludzkich" skoro wszystko wskazywało, że replikanci się za takowych nie uważają?
A co niby na to wskazywało? Przecież rewolucje replikantów z obu filmów świadczą o czymś zupełnie przeciwnym.
Czemu się dziwisz, że ten film (i jemu podobne) nie został doceniony skoro wytrwać na nim to jest jakiś cud. Przegadane kino nie jest dobre. Można było przekazać to samo ale bez tego co powoduje, że garstka ludzi przykleja łatkę "ambitności". A co to jest kino "ambitne"? Kino jest albo dobrze zrobione albo źle. Blade Runner jest zrobiony po prostu źle i przyklejaniem jakieś niemądrej łatki się tego nie zmieni.
Przegadane kino nie jest dobre.
lololololo
Obejrzyj sobie 12 gniewnych ludzi...
A jak nie to oglądaj dalej Transformersy...
dodam, że osobiście doceniam otoczkę tego nowego Blade Runnera (czyli short filmy wprowadzające do świata). Ah..majstersztyk
Możecie powiedzieć co macie na myśli bajka? Często słyszę jak ktoś beznamiętnie używa słowo bajka i animacja jakoby to było to samo. Owszem wiele animacji są przeważnie przeznaczone dla rodzin, ale są takie filmy jak Heavy Metal czy Persepolis, które raczej nie są robione z myślą dla dzieci.
Tak się utarło, chociaż to nie są bajki. To są filmy animowane. Bajka to utwór literacki i nic poza tym.
Ostani Lowca Androidow jest robiony w klimacie Detroit Become Human, widac ze Cage bardzo sie na nim wzorowal. Ci ktorym sie gra podobala, beda zachwyceni tym filmem.
Jakie finansowe wtopy? Z 13 filmów tylko 4 nie zarobiły na siebie.
Pisać o filmie, że zarobił na czysto zaledwie "16 mln USD", albo, ze zarobił 3 razy więcej niż kosztował i nazwać to klapą to spore nadużycie.
Do kosztu produkcji nie wlicza się kosztu marketingu, a od wyniku boxoffice chyba nie odlicza się marży kin i podatków, więc to nie będzie zwykłe A - B.
Co do kosztu marketingu i podatków to nie był bym taki pewien. Gdzieś mi coś świta, ze standardem optymalizacji podatkowej w Hollywood jest sztuczne zawyżanie kosztów produkcji.
Drugiego Łowcę Androidów najpierw obejrzałem w kinie, ale popełniłem przy tym dwa błędy. Po pierwsze, poszedłem na seans z kolegami, którzy jeszcze przed połową filmu zaczęli dawać wyraźne oznaki znudzenia, co oczywiście zaczęło mi deczko przeszkadzać. Po drugie, nie znałem pierwszej części i nie wszystko było dla mnie zrozumiałe. O mlaskającej i siorbającej dzieciarni nawet nie wspominam. Wyszedłem z kina z lekko mieszanymi uczuciami, ale wiedziałem, że muszę dać temu filmowi drugą szansę. Trwało to ponad dwa lata, ale w końcu się zebrałem i w domowym zaciszu obejrzałem najpierw pierwszą część, a później 2049. Warto było.
Wnioski są z tego wszystkiego są oczywiste. Do kina to można chodzić na głupawe kino superbohaterskie, tudzież równie głupawe komedie. Ambitniejsze produkcje tylko we własnym fotelu, odpowiednim skupieniu i po wcześniejszym przygotowaniu (np. obejrzeniu wcześniejszych części).
Akurat w Grindhouse uważam na odwrót - część Rodrigeza była świetna, za to część Tarantino to jedyny film, który mu nie wyszedł.
serio filmy ktore zarobily na filmie zalozmy budzet 100mln a zarobily 150 to klapa serio ???:DD:D: to wciaz profit
Nie bierzesz pod uwagę osobnego budżetu, który idzie na marketing, ani tego, że kina pobierają swój procent od każdego sprzedanego biletu, to nie jest tak, że każdy dolar wraca potem do wytwórni, właśnie dlatego największe blockbustery ,kosztujące 100- 360 mln, w kinach muszą zarobić mniej więcej trzykrotność swojego budżetu produkcyjnego, żeby wyjść na zero, a dopiero wyższe sumy pozwalają zarabiać coś na takich produkcjach.
Jeśli Blade Runner to niestety ale musiałem wstawi scenę. :-P
Zastanawiałem się tylko czy krótszą czy dłuższą. Jednak zważywszy na obecne czasy wzmianka o niewolniku pasuje jak ulał.
https://www.youtube.com/watch?v=NoAzpa1x7jU
Ja nadal nie wiem czemu Blade Runner 2049 bardzo mi się podobał, a oryginał strasznie nudził.
Mam wrażenie, że oryginał można streścić do monologu w deszczu, a reszta do zapomnienia.
Mam prośbę o zmianę jednego szczegółu który powtarza się w wielu artykułach. Na końcu piszecie "O Autorce/autorze" i to co tam jest napisane zazwyczaj nie odnosi się do autora albo i tak pisane jest w pierwszej osobie. Proponowalbym "Od Autora" (chodź jeśli cały tekst jest autora to jaki jest sens dopiski "od autora") Taki irytujący niuans. Tekst spoko. Historia kina to historia flopów.
No dokladnie. Ostatnio nawet obejrzalem sobie Planete Skarbow i tez nie rozumiem czemu byla tak niepopularna.
Byłem bardzo zdziwiony, że Planeta była niewypałem. Za każdym razem jak ją oglądałem świetnie się bawiłem. Boli tym bardziej, że były plany na kontynuację, gdzie Jim jest w akademii, która mogła być całkiem przyzwoita.
"Czasem zastanawiam się, ilu doskonałych filmów nie widziałam, ponieważ po prostu o nich nie usłyszałam lub zostały tak zmiażdżone przez krytyków, że świadomie je pominęłam."
Też tak mam.
Mój absolutny top
1.Osiem i pół, reż. Federico Fellini.
2.Goście Wieczerzy Pańskiej, reż. Ingmar Bergman
3. Obywatel Kane, reż. Orson Welles
4.Tragedia Makbeta, reż. Roman Polański
5.Pół żartem, pół serio, reż. Billy Wilder
6.Easy Rider, reż. Dennis Hopper
7.Niewinni czarodzieje, reż. Andrzej Wajda
8.Ucieczka z kina "Wolność", reż. Wojciech Marczewski
9.Dzikość serca, reż. David Lynch
10.Wołyń, reż. Wojciech Smarzowski
Bardzo fajny temat i wybrane filmy. Kilka obejrzę po raz pierwszy dzięki Wam. Thx!
Bo decyduje większość. A większość jest ułomna i pójdzie na Avengersów czy inne tam produkcje Marvela. I nie ma w tym niczego złego. Smutne jest to że takie filmy jak tutaj wymienione nie zarabiają więcej bo powinny. Ale część z tych tutaj filmów wymaga używania mózgu. Niektóre trafią w gusta bardziej wymagających widzów. Nie będę tutaj gadał negatywnie o Marvelu bo każdy ma swój gust i guzik mi do cudzego gustu. Niektóre filmy były dobre od Marvela jak Punisher jednak takich jest jak na lekarstwo. Większość wybiera odmóżdżacze czyli filmy gdzie jest akcja, efekty i są "fajne" do oglądania. Nie trzeba myśleć i można się zrelaksować. A większość nie jest wymagająca więc pójdą na masówkę niż na coś ambitniejszego. Przestałem oglądać kino superbohaterskie gdy skończyłem liceum. Uznałem że potrzebuję czegoś innego. Coś ambitniejsze i oryginalniejsze. Szkoda że kino ambitne się nie przebija do mainstreamu ale tak jest ze wszystkim. Większość tego co leci w kinach, radio, telewizji to rzeczy popularne. A w słowniku synonimów popularne nigdy nie będzie pochodnym dobrego czy jakości.
Nie masz racji w kwestii fundamentalnej. rzeczy popularne mogą być dobre i cechować się najlepszą jakością. Pierwsze co mi do głowy przychodzi to Michael Jackson. Absolutny POP ale właśnie wprowadzający do tego popu jakość "absolutną", szczególnie od strony aranżacyjnej - właściwie niedościgniętą do dziś. A Beatelsi? Pop, że się bardziej nie da a jakościowo też najprawdopodobniej nie do doścignięcia za naszego życia, wirtuozeria najwyższej klasy (porównywalna z muzykami klasycznymi) wykorzystana dla ludzi prostych.
Normalnie mialem nic nie pisac, ale nie wytrzymam. Pisanie, ze Donnie Darko nie byl popularny po swojej premierze to BEZEDURA. Ja pamietam premiere Donnie Darko i pamietam, ze film z miejsca stal sie kultowy. Film tez byl w nietypowy sposob propagowany. Istniala oficjalna strona, gdzie ludzie z calego swiata probowali rozwiazywac na niej zagadki, aby przejsc dalej. https://www.youtube.com/watch?v=kK6Q38js-8g na yt jeszcze istnieje jej archiwum. Strona jak na tamte czasy byla rewolucyjna. Ludzie podawali sobie linka, aby zobaczyc ja w akcji.
https://www.reddit.com/r/donniedarko/comments/9krfkf/donnie_darko_website_is_still_active_and_worth_a/ .
Pamietam tez premiere Fight Club. Ludzie przynajmniej u nas chodzili na 2-3 seasne tego filmu. Ja osobiscie bylem na 2. Przeczytalem tez ksiazke, ktore jest niesamowicie brutalna i dolujaca (inne zakonczenie niz w filmie, mega dolujace). Pamietam tez, ze film z miejsca stal sie kultowy.
Wydaje mi sie ,ze filmy nie docenili glownie Amerykanie. Zwlaszcza Fight Club byl szykanowany z powodu brutalnosci i obawy, ze ludzie beda kopiowac zawarte tam tresci. Co okazalo sie prorocze. Powstalo wiele Fight Clubow w RL. A jeden pan zdetonowal nawet bombe. Nawet u mnie gdzie mieszkalem istanial nieformalny Fight Club. Niestety przeksztalcilo sie sie szybko w obstawianie za kase. Zaczeli przyjezdrzac z innych miejscowosci wikidajlo. Ktos skonczyl w szpitalu, kogos aresztowali. Policja zaczela sie interesowac i towarzystwo sie rozpierzchlo.
Szkoda trochę tej Atlantydy od Disneya. Sam film bardzo mi się podobał, czego nie mogę już powiedzieć od drugiej części. Z resztą wszystkie dwójki były nijake i słabe graficznie. Oprócz tego na PSX została wydana gra i była to jedna z tych [zaraz obok Tarzana i Jurassic World] gra na podstawie filmu, do których często wracałem. NIe wiedziałem wcześniej, że została ta produkcja tak odebrana .
Uwielbiam. Ogólnie kino przygodowe jest w ciężkiej d***e. Kret był super. Doc był super. A Kidagakash to sama słodycz. Jestem pewien, że gościła w wyobraźni wielu nastolatków (if you know what I mean).
Problem z drugą częścią Atlantydy jest taki, że... to nie była druga część (o czym sam się w sumie dowiedziałem dość niedawno). Jeszcze przed premierą kinową jedynki zaczęto myśleć nad produkcją dwójki i rozpoczęto produkcję serii telewizyjnej, tyle, że po słabych wynikach w box officie je skasowano. Serial miał opowiadać o przygodach Milo i jego drużyny jak jeżdżą po całym świecie i badają różne istoty z legend (kraken, potwór z Loch Ness, itp.), takie trochę Z Archiwum X. Zdążyli zrobić 3 pełne odcinki zanim serial skasowano, więc by jakoś odrobić wkład złożono te odcinki w jeden film, dorobiono jakieś przejścia i zakończenie i wypuszczono jako Powrót Milo.
Na stronie collider (link na wikipedii) opisane konkretniejsze pomysły na dwójkę, która mogła wyjść całkiem fajnie gdyby ją zrobiono.
Bladerunner 2049
"Gdzie obejrzeć: Chili, iTunes, Rakuten, Ipla"
Nie macie Bladerunnera na Netflixe w Polsce? Serio pytanie.
Cudowny Blade Runner niedoceniony przez hordy marvelowych debilów... co za niespodzianka
Najbardziej mi żal Dave'a Bautisty. Koleś się rozbija po akcyjniakach na DVD, albo robi z siebie błazna w Strażnikach Galaktyki, a tymczasem jego scena w BR2049 to kawał świetnego aktorstwa. Pod względem talentu Arnie, Sly, Kamień czy Lundgren mogą mu czyścić buty.
Pod względem talentu Arnie, Sly, Kamień czy Lundgren mogą mu czyścić buty.
Ale żeś tuzy aktorskiego rzemiosła podał za przykład
Punkt dla ciebie :)
No ale kurcze. Typ był wrestlerem. Nie będę go porównywał do Oldmana. W swojej klasie wagowej wymiata. A weź jeszcze Hogana albo Cenę, którzy też próbowali sił w kinie... te kilka minut Dave'a w Blade Runnerze to sama przyjemność.
Zresztą ze Strażnikami Galaktyki też nie jestem do końca fair wobec niego. Ewidentnie Drax ma być comic reliefem, ale w kilku krótkich momentach scenarzyści dają mu szansę pokazać skrywaną wrażliwość i emocjonalny bagaż, który nosi. Bautista wygrywa te momenty bezbłędnie. Ma świetne wyczucie i bardzo bym chciał żeby dawano mu pograć coś więcej niż to, co wynika z jego warunków fizycznych.
Arnie czy Sly to były gwiazdy kina akcji od których nie wymagało się wielkiego aktorstwa, oni mieli ładnie wyglądać i rzucać "one-linerami". Rock z kolei to obecnie chyba paradoksalnie "aktor" który zgarnia rocznie najwięcej hajsów za rolę, w sumie do tej pory nie rozumiem dlaczego. Chyba po prostu dobrze sprawdza się w komediowych popcornowych akcyjniakach na które chodzą całe rodziny, ja akurat za jego filmami nie przepadam ale dobrze się to sprzedaje a Rock takich filmów potrafi zrobić kilka w hehe roku.
Lundgren to imo jednak półka niżej moim zdaniem, nie był to nigdy poziom gwiazdorstwa Arniego, Stallone czy Rocka.
Nie jestem ekspertem ale obstawiam że Bautista po prostu nie pasuje ani do kategorii postaci wiodącej w filmach kina akcji jak Sly czy Arnie (z resztą takie kino miało swój prime-time w latach 90tych, teraz już odeszlo do lamusa), jest wielki i w ogóle ale jednak nie ma tej charyzmy no i twarz umówmy się taka sobie.
W komediowych akcyjniakach zatrudnia się po prostu Rocka więc nie ma już miejsca.
Do poważniejszych ról, takich ambitniejszych aktorsko Bautista po prostu fizycznie nie pasuje.
Rock z kolei to obecnie chyba paradoksalnie "aktor" który zgarnia rocznie najwięcej hajsów za rolę, w sumie do tej pory nie rozumiem dlaczego. To prawda. Też tego nie rozumiem, choć w sumie go lubię.
Lundgren to imo jednak półka niżej moim zdaniem, nie był to nigdy poziom gwiazdorstwa Arniego, Stallone czy Rocka. Za to ma chyba największy mózg w historii kina. Doktorat z chemii, stypendium na MIT...
W komediowych akcyjniakach zatrudnia się po prostu Rocka więc nie ma już miejsca.
https://youtu.be/dFGYK-iRMgw
Do poważniejszych ról, takich ambitniejszych aktorsko Bautista po prostu fizycznie nie pasuje.
No i szkoda, bo ze sporym zaskoczeniem odkryłem, że naprawdę lubię jego występy przed kamerą.
Próbuje się wywyższać obrażając fanów Marvela, a przez to stawia się pod nimi. I ty na serio nazywasz innych debilami, kiedy udowodniasz, że sam nim jesteś.
Nie mogę odżałować ostatniego Króla Artura - powiew świeżości w zaniedbanym fantasy z gwiazdorską obsadą, rozmachem i NIEZIEMSKĄ oprawą muzyczną autorstwa Daniela Pembertona. Materiał na kilka filmów i kilkanaście gierek.
No ale coś nie pyknęło.
https://www.youtube.com/watch?v=f7lta2lEZN8
Z niedocenionych bym postawił Planetę skarbów od Disneya (pamięta ktoś jeszczę) która idealnie nadaje się na przeróbkę jak to teraz robią, najnowszego Króla Artura (którego już wspomniał tmk13), Drogę do El Dorado i Drużynę A.