Apple - Wzornictwo i dbałość o detale. Skąd się biorą wyznawcy Apple?
Apple - Wzornictwo i dbałość o detale
Klienci sklepów, tacy normalni użytkownicy zwykle „kupują oczami” i Steve Jobs doskonale zdawał sobie z tego sprawę – dlatego sprzęt Apple od czasów pierwszego iMaca wyróżniał się pod względem wyglądu. Komputery tej firmy są eksponatami w najsłynniejszych światowych muzeach sztuki nowoczesnej, a doświadczenie ze sprzętem Apple zaczyna się już od otwierania pudełka, gdzie nawet kabel zasilania jest ułożony i zwinięty według ściśle określonych zasad. W pierwszych Macach rozkład układów scalonych na płycie głównej (której zwykły klient nie miał nigdy oglądać) musiał być równy i symetryczny.
We współczesnym sprzęcie Apple króluje filozofia minimalizmu. Bryły pozbawione są wszelkich ozdobników, wzorów, zmiennych powierzchni, nie ma na nich naklejek z gigahercami i innych niepotrzebnych rzeczy. Stacjonarne iMaki zaprojektowano tak, by dobrze wyglądały również od tyłu i można było je stawiać w biurach o otwartych przestrzeniach. Dzisiejsze projekty przestały być tak odważne i zaskakujące, jak choćby za czasów iMaca G4, czyli słynnej „lampki” lub iBooka G3 „Clamshell” – kolorowego laptopa w formie muszli małża. W zamian są za to bardziej ponadczasowe. Modele laptopów sprzed kilku generacji wyglądają podobnie do dzisiejszych, a najnowsze telefony Apple wróciły do miło wspominanej bryły iPhone’a 4 z 2010 roku.


Komputer artystów
Firma Apple generalnie kojarzona jest z branżą kreatywną – jej komputerów od zawsze używają artyści: graficy, fotograficy, twórcy muzyki, filmu, czyli generalnie ludzie zwracający uwagę na styl czy walory estetyczne. Nie jest to kwestią kaprysu czy dbałości Apple o wygląd i detale komputerów, a chodzi tu właśnie o kwestie profesjonalne i techniczne. W 1985 roku pierwszy komputer Macintosh ze wspomnianym wcześniej graficznym interfejsem ekranu, laserową drukarką i oprogramowaniem MacPublisher zrewolucjonizował całą branżę DTP.
Pięć lat później na Macintosha pojawił się program Adobe Photoshop 1.0, który przez pierwsze trzy lata był produktem ekskluzywnym na komputery Apple i już sam ten fakt sprawia, że reszta jest historią. W branży przez bardzo długi czas krążyła powszechna (i zwykle wtedy prawdziwa) opinia, że software Adobe lepiej działa na Macach. A obecnie, nawet gdy PS śmiga już na pecetach, które potrafią być tańsze oraz wydajniejsze od Maców, i tak wielu „kreatorów” decyduje się na Apple z jednego, prostego powodu – bo to tradycja i przyzwyczajenie, od których trudno uciec.
Power Maca G4 kupiłem głównie przez frustracje spowodowane tym, jak działał Windows (a raczej jak nie działał) i tym, jak wyglądały komputery PC. Było to na początku XXI w. Część klientów przesyłała wtedy do naszej firmy DTP makowe pliki wyprodukowane poza granicami Polski i na PC nie było czym tego otwierać. W tamtych czasach Maki przodowały w agencjach reklamowych, bo większość oprogramowania do projektowania i do DTP powstała najpierw na Maki. Przez ten fakt działały lepiej na sprzęcie Apple, a często było dostępne tylko na tej platformie.
Co to jest DTP? Desktop Publishing, czyli „publikowanie na biurku” to kompleksowe przygotowywanie do druku wszelkich publikacji: od drobnych wizytówek, do wielostronnych katalogów czy książek.
Tomek Walas – DTP-owiec i fotograf

Warto też wspomnieć ogromne przywiązanie Apple do detali, które dziś niestety trochę odeszło w kąt, choć plotki głoszą, że niektóre z nich mają wrócić. Takim wyczekiwanym powrotem jest choćby genialne rozwiązanie MagSafe, czyli wtyczka ładowania trzymająca się obudowy dzięki magnesowi. Naprawdę wielu użytkowników zawdzięcza jej cały ekran, gdy przypadkowo zahaczyło się nogą o kabel ładowarki. Inne rzeczy to m.in. działające do dziś podnoszenie klapy laptopa jednym palcem, konieczność przytrzymania klawisza Caps Lock, by włączyć go na stałe, dioda uśpienia migająca w rytmie spokojnego „oddychania” czy automatyczne wyciszanie wentylatorów przy uruchomieniu funkcji dyktowania.
Pełen komplet prosto z pudełka
Zapomnijmy na chwilę o małej aferze z końcem dołączania ładowarek do nowych telefonów (co skwapliwie znalazło już naśladowców, nawet tych krytykujących sam pomysł). Przy argumencie o pełnym pakiecie w cenie sprzętu chodzi bardziej o komputery. Kupując Maca otrzymujemy generalnie pełen komplet oprogramowania dla przeciętnego użytkownika. Chodzi tu przede wszystkim o pakiet iWork, czyli applowego Office’a, iMovie do edycji filmów, kombajn Photos do edycji i katalogowania zdjęć, a nawet soft do tworzenia muzyki Garageband – prosty i intuicyjny dla każdego, zgodnie z filozofią firmy.
O ile nie potrzebuje się konkretnego oprogramowania do pracy, zwykły, normalny użytkownik dostaje w pakiecie właściwie wszystko, co jest potrzebne do domowych zastosowań i są to niezłe, pełnoprawne produkty, a nie jakieś pseudoaplikacje o jedynie podstawowej funkcjonalności. Nie trzeba dokupować drogich dodatków, nie ma płacenia subskrypcji za tworzenie dokumentów, prezentacji czy tabelek. A sporo innych, bardziej specjalistycznych programów można znaleźć we wbudowanym sklepie.

Jabłko na lata – długowieczność
Musiałem wybrać jakiś komputer, gdy branża fotograficzna przechodziła na zdjęcia cyfrowe na początku lat 2000. Koledzy po fachu polecali mi wyłącznie Apple, więc kupiłem używanego Power Maca G3. Dopiero po następnych 10 latach wymieniłem go na Maca Mini, a ten służy mi do dziś – do edycji zdjęć już tylko dla siebie lub znajomych. Przez ten czas obydwa Maki ani razu mnie nie zawiodły, nie sprawiały problemów.
Zbyszek – emerytowany fotograf, 74 lata
Sprzęt Apple jest droższy niż innych firm i można tu wymieniać wiele dziwnych fanaberii w ustalaniu niekorzystnych cen czy dopłat. Nie zmienia to jednak faktu, że głównym powodem wyższych kwot jest brak budżetowych modeli w ofercie, a większość produktów konkurencji o takich samych cechach wcale nie jest tańsza. W zamian za to otrzymujemy zwykle długowieczne produkty, które znakomicie spełniają swoją rolę przez wiele lat, oczywiście biorąc pod uwagę potrzeby „zwykłego” użytkownika, a nie profesjonalistów przesiadających się przykładowo z renderowania filmów 4K na 8K czy programistów aplikacji na najnowsze systemy. Ta odporność na elektroniczne starzenie się dotyczy również telefonów, które działają bezproblemowo przez lata.
Produkty od Apple to przede wszystkim długie wsparcie techniczne i aktualizacje oraz dostosowywanie nowych systemów (choć w tym wypadku akurat warto być nieco powściągliwym w instalacji kolejnych wersji iOS czy macOS). Trwała, metalowa obudowa i reszta materiałów sprawiają, że wiekowe produkty wciąż mogą wyglądać jak dopiero odpakowane z pudełka. Trudno znaleźć Maca, któremu, mimo 5-10 lat na karku, odpada ramka od ekranu, ma wytarte do białości klawisze na klawiaturze czy zepsute zawiasy otwierające ekran jednym palcem. Również wydajność w podstawowych czynnościach wcale nie zwalnia z czasem. Wiek nieco bardziej dał się w kość iPadom drugiej, trzeciej generacji (2011-2012), które technologicznie dziś nadają się głównie do niektórych gier dla dzieci czy aplikacji z tamtych czasów, ale komputery z tego okresu wciąż dobrze się spisują.

Mój Mac Mini kupiony w najsłabszej, podstawowej konfiguracji kończy w tym roku 10 lat. W międzyczasie doczekał się minimalnej inwestycji o rozszerzenie RAM-u do 8 GB i zmianę dysku na SSD - działa znakomicie bez żadnego poczucia dyskomfortu. Kilkanaście zakładek otwartych w przeglądarce Safari, uruchomiony YouTube, parę dokumentów w Wordzie, Messenger, ileś obrazków otwartych w Photoshopie, sprawdzana automatycznie poczta i SMS-y, Slack, Discord, iTunes oraz parę innych aplikacji w tle nie robą na nim wrażenia.
I nie tylko szybkość pracy jest zadowalająca. Komputer jest przede wszystkim absolutnie bezgłośny, bo wentylator przy takim standardowym dla mojej pracy obciążeniu ciągle nie znajduje powodów, by się włączyć. Metalowa obudowa jest zwykle zimna lub nieco letnia i po 10 latach nadal wygląda jak nowa. Pierwszego iPhone’a 4S wymieniłem dopiero po 8 latach, i to jedynie z przymusu, bo część aplikacji firm trzecich, jakich potrzebowałem do pracy, przestała działać na jego ostatnim systemie.
Dariusz DM Matusiak
Trwała konstrukcja, długie wsparcie i dobra wydajność przekładają się również na mały spadek wartości. Apple to zwykle gwarancja, że nawet po wielu latach zadbany, nieuszkodzony sprzęt sprzeda się od ręki za wielokrotnie wyższą cenę niż produkty konkurencyjne, dzięki czemu przesiadka na nowszy model będzie lżejsza dla portfela. Warto jednak wziąć pod uwagę, że te najbardziej zadbane egzemplarze zwykle rozchodzą się „gdzieś w rodzinie” czy grupach miłośników Apple, a na rynku wtórnym sporo jest dość zużytego sprzętu czy po różnych przygodach (często po zalaniu).
Po sześciu latach musiałam wymienić mojego starego laptopa Asusa i dałam się namówić na swojego pierwszego Maca - MacBooka Air. Dzisiaj nie wyobrażam sobie powrotu do Windowsa. Cenię sprzęt Apple za to, że nigdy mnie nie zawiódł, nie przydarzyła mi się żadna awaria. A najlepsze, że w odróżnieniu od poprzedniego komputera, Air nawet po niemal 7 latach wciąż jest jak nowy - tak samo szybki i piękny, jak pierwszego dnia.
Na MacBooka namówiłam też mamę i po krótkiej lekcji nie miała żadnych problemów, by przestawić się na nieco inaczej wyglądający system.
Marlena - prawniczka

Uwaga, dobra oferta - Apple Watch Series 6 44mm za 1799 złotych
