Najgroźniejsi złoczyńcy Marvela, którzy powinni zastąpić Thanosa w MCU
"Potężny odbyt Thanosa" zasługuje na własny spin-off
Jest Annihilus, jest git :D Dalej się łudzę że filmy zadaptują w jakiejś formie Anihilację i dostaniemy prawilnego MCU Nova Prime Richarda Ridera.
O ile wojna bez granic była dobrym filmem o tyle end game to jedna wielka kupa a fabularnie dno dna.
Z chęcią bym zobaczył doktora Dooma, bardzo go polubiłem w animowanych serialach, nawet pamiętam taki lekki trolling z jego strony, jego kraj miał ambasadę w NY, i w jej granicach nie można było z nim walczyć (pogwałcenie praw neutralności czy coś), więc wdał się w "bójkę" z Avengersami, i nagle mówi stop! i pokazuje że stoi za bramą ambasady, trollolo nie możecie mi nic zrobić, nawet by do pasowało do lekko humorystycznego podejścia do MCU
Avengers leszcze...
James Bond nie miał problemów z działaniami na terenie obcej ambasady.
Skoro wprowadzają Eternals,i robią multiwers. To wiecie,może być dwóch złych. Powiedzieli przed rozpoczęciem nowej fazy,że historia ma biec dwutorowo .Jedna część, bardziej przyziemna .Druga kosmiczna o większej skali. Więc w tej fazie, nie będzie według mnie, jednego wielkiego złego,ani czegoś takiego jak Avengers koniec gry. Ziemska część, skupi się na przedstawianiu multiwersum. Nowe postacie itp itd.I koniec, to będzie wprowadzenie X-menów. Ta kosmiczna część, będzie może miała, kogoś z tych Extra. I to by miało sens. Szczerze, połowy tych postaci nie znam ;D Raczej interesowałem się ,tymi najważniejszymi.Większość nowych postaci, po prostu nie znam.
BTW Galactus będzie na koniec ,ale następnej fazy. Jak będa juz mutanci, to pokusiłbym się o sentinele :) Chociaż to za szybko. Ledwo ich wprowadzą, i już będą mordować ;D Jak ludziom się to nie znudzi,to Sentinele będą może za 20 lat ;D
Zwróciłbym jeszcze uwagę na Adama stworzonego przez Ayeshe w Strażnikach Galaktyki co może sugerować jednak Warlocka i Magusa, a też Mistress Death i powrót Thanosa.
Ja bym sobie życzył żeby Marvel w MCU przestał zabijać antagonistów i pozwolił im na częstsze występy. Można by też wprowadzić jakiegoś złola który okazjonalnie walczy po stronie bohaterów, bądź do nich dołącza będąc głównym rywalem, coś jak Vegeta czy ostatnio nawet Freeza w Dragon Ball. Dobrymi kandydatami na tego typu postaci są bogowie z Olimpu, można by ich wprowadzić jako przeciwników dla Asgardu i z czasem zmieniać rolę na rywali współpracujących ze sobą w ramach Avengers i od czasu do czasu dać im nawet własny film.
Dark phoenix jest w X-men'ach i marvel nie ma planu łączyć x-men'ów i MCU więc to dopada, a doktor Doom już był w fantastycznej czwórce. Galaktus raczej też odpada bo był on w serialu o avengersach (animowanym).
Dark phoenix jest w X-men'ach i marvel nie ma planu łączyć x-men'ów i MCU więc to dopada Przy jakiej okazji tak mówiono?
Mógłbyś zarzucić jakimś linkiem? Niestety nic nie mogę znaleźć : /
W wywiadzie udzielonym io9 szef Marvel Studios powiedział:
"To trochę potrwa. To dopiero początek i plan pięcioletni, nad którym pracowaliśmy powstał zanim mieliśmy do dyspozycji te postaci. Dlatego obecnie skupiamy się mniej na tym kiedy i gdzie [X-Men się pojawią], a bardziej cieszymy się, że są już w domu i możemy swobodnie zaplanować ich wprowadzenie Cieszymy się, że wszyscy wrócili. Ale wprowadzenie ich do kin zajmie bardzo długi czas."
Dla mnie problemem jest skala problemów z jakimi mierzą się bohaterowie ->ostatnim razem pół wszechświata zostało wymazane, to co teraz ? Zagrożenie ze strony Galaktusa i ewentualna zagłada ziemi nie wydaje się niczym wielkim, przy śmierci połowy wszechświata.
Zamiast arcypotężnego wroga do którego pokonania potrzebna jest super broń i 100 ujęć napinających się bicepsów wolałbym jakiegoś manipulatora, który przekonuje bohaterów do swojej sprawy / wystawia ich na próby ich charakterów / pokazuje światu ich prawdziwe oblicze, samemu pozostając nietykalnym. Mógłby to być pozbawiony mocy niesamowicie popularny celebryta, kochany przez wszystkich. Jak wiemy bohaterowie są bohaterami dla zwykłych ludzi wiec najgorsze co może im się przytrafić to społeczna niechęć.
Gdyby ów celebryta wytknął publicznie ich błędy, podważał ich metody, skłócił ich ze sobą a dodatkowo używając pokrętnej retoryki zmusił ich do oddania supermocy ( jakaś tam maszyna / serum pozbawiające mocy) to byłby moim zdaniem ciekawszym przeciwnikiem niż dowolny koleś który jest super silny super szybko ma zwiekszona regenerację manilpuluke atomami itd itp.
Celebryta mógłby przekonać ludzi ze super moce są niesprawiedliwe, wmówić bohaterom ze przez to ze są super zwykli ludzie czuja się złe, czuje się gorsi a ze żyjemy w społeczeństwie to nikt nie powinien kosztem innych czerpać korzyści ( takie tam komunistyczne gadanie o równośći)
Zaprosiłby do swojego taki show bohaterów spytał czy zrzekliby się mocy gdyby ludzie tego od nich chcieli -> to byłaby spoko scena w której pierwszy raz bohaterowie w studio nie witani byłoby oklaskami a buczeniem, właściwie to fabuła powinna wyglądać w ten sposób ze :
1. Zagrożenie, bohaterowie z nim walczą
2. Sceny w których ludzie witają ich z entuzjazmem itd
3. Potknięcia bohaterów ( a to zniszczenie szpitalu, a to ucieczka wrogów)
4. Między czasie ( w trakcie łapania wroga ) wpierw w tle w telewizji później już w głównych scenach celebryta który porusza problemem bohaterów, szczując na nich społeczeństwo
5. Kilka scen w których bohaterowie zaczynaja odczuwać coraz większa niechęć, a to w restauracji anulują rezerwacje, a to ktoś na samochodzie coś wymalował
6. Bohaterowie wpierw to ignorują zajmujące się bieżącymi sprawami
7. Gdy pojawia się coraz więcej protestów najpopularniejszy bohater odbywa rozmowę z mniej popularnym podczas której daje upust złości, złe mówiąc o cywilach określając bohaterów jako jedyna szanse itd itp, okazuje się ze został nagrany przez drugiego bohatera ( przekonanego wcześniej przez celebrytę )
8. Dochodzi do wywiadu w którym w studio buczą na bohaterów i gdy pada pytanie czy bohaterowie zgodziłoby się zrzec mocy gdyby ludzie tego zarządali bohaterowie mówią ze tak, tylko rzecz jasna jest to niemożliwe
9. Boom ! Jest możliwe a bo serum a to maszyna i łapiąc za słówka behoterow celebryta nawołuje do wielkiego referendum
I co maja terZ zrobić ? Jak się nie zgodzą niczym nie będę różnic się od bandytów, a chce tego od nich cały świat
Naturalnie koleś chciałby wszystkie moce ukraść dla siebie, wszystkie wcześniejsze wpadki bohaterów przy wczensiskEj akcji wynikały z tego ze mniej znany bohater ze słabymi mocami był w spisku z celebryta, a w finałowej walce nasza grupa pozbawionych mocy bohaterów walczyłaby raz w życiu na poważnie, bo bez super mocy.
Może nie jestem skromny ale kest w tym duży potencjał, masę ciekawych scen mam teraz w głowie ale kawa się skończyła to już nie chce mi się pisać
Jednym z kandydatów na złoczyńcę którego opisujesz może być Arcade. Gościu to bogaty zabójca, który to w sumie z nudów poddaje marvelowskich bohaterów próbom tworząc murderworld - park rozrywki w stylu powiedzmy filmów "Piła". Drugim może być Mojo - postać i świat w którym mieszka to satyra na propagandową telewizję. Mieszkańcy tego świata uzależnieni są od rozrywki. Złoczyńca ten aby program tv bił szczyty popularności wykorzystuje niewolników(czasami trafiają się znani bohaterowie marvela) do walk gladiatorów. Sama postać Mojo potrafi nieźle manipulować poczynaniami innych tak aby osiągnąć jak najlepsze korzyści dla siebie.
Masz swietny pomysl na fabule, ale zasluguje na pewne sprostowanie.
Podobny temat zostal juz zrealizowany w Civil War. Avengersi zostali oskarzeni o zbyt duza samowole. Ponadto pojawil sie gosc - Zemo, ktory chcial sie na nich zemscic, ze wzgledu na smierc jego rodziny (przez ich nieumiejetne ratowanie swiata). Nie wiem, czy widziales ten film, ale warto. Druga sprawa jest taka, ze Zemo powraca w nadchodzacym juz Falcon and the Winter Soldier. Wlasciwie nie znamy zadnych szczegolow jego planu, ale osobiscie mysle, ze chodzi o zorganizowanie grupy anty avengers, ktora mialaby pokazac sie z lepszej strony + osiagnac swoje korzysci.
Kolena sprawa, mowisz o manipulacjach. Historia w komiksie Secret Wars jest manipulacja ze strony Dr Dooma. Jezeli jego wprowadza, to na pewno bedzie ciekawie, gdyz postac jest super inteligentna.
darkh999 -> Mam wrazenie ze chcesz się pochwalić znajomoscia uniwersoum wyliczając mi bohaterow / sytuacje podobne do tego co napisałem i spoko! Ba! dajac Ci okazje do wykazania się przed samym sobą oraz cala masa napalonych na znawcow komiksow dziecwzyn z forum Gola, poczułem się lepiej z samym sobą!
aha tylko widzisz, pisząc ten tekst zlopalem kawe majac nadzieje na kofeinowego kopa pozwalającego mi zapomnieć na chwile o tym jaka miernota jestem bez sztucznego wpływu na poziom moich endorfin zdaje się i CO istotne nawet przez chwile nie pomyslalem ze nikt wcześniej nie wymyslil czegos podobnego.
Piszac o potencjale w „mojej” opowieści miałem na myśli WYKONANIE a nie pomysl na fabule.
Filmy sa mega skomplikowane. Wyobraz sobie ze:
1. Każdy film to setki ujec
Kazde z tych setek ujec można nakrecic inaczej, a to inne miejsce kamery, a to inne swiatlo, a to inna sceneria, a to inna dlugosc, ruch kamery, itd itp
2. Mało tego, ujęcia osobno moga się podobać, mogę być warsztatowym arcydzielem, ale jeśli nie pasuja do innych ujec w filimie, jako calosc mogą być totalnie bez sensu -> gdyby jakość filmu zalezala WYLACZNIE od warsztatu to KAŻDY film stworzony przez osoba odpowiednie wyedukowana bylby sukcesem, jak wiemy tak nie jest.
Do czego zmierzam z historii o kolesiu który jest bez mocy i chce pogrążyć superbohaterow, może powstać niezliczona ilość roznych filmow -> w zaleznosci od tego
JAKEI stworzysz ujecia i JAK je zlozysz w calosc.
Ba! Nawet majac IDENTYCZNY scenariusz nigdy nie powstanie taki sam film.
Scena w której jakis super bohater doswiadcza niezadowoleniu tłumu: może być tak ze kamera zacznie się krecic wkolo a on będzie widzila wsciekle twarze w nieco koszmarnej otoczce i spowolnionym tempie, a może być tak ze powiedzmy idąc ulica ktoś potraci go barkiem i nagle zacznie wykrzykiwać „ i co teraz? Uzyjesz mocy?” albo rano obudzi się i w wiadomościach zobaczy ludzie wypowiadajacyh się o tym ze maja dość superbohaterow.
Takich scen może być mnóstwo to zależy od WIZJI reżysera, ale idziemy dalej wezmy ta scene w której bohater wstaje rano i widz w telewizji wywiady z przechodniami:
Ta jedna scene można zrobić na tyle sposobow:
1. może być w miare krotka dobrze oswietlona zaczynając się ujęciem telefonu z budzikiem skupiajaca się na pokazaniu umięśnionego bohatera który w dreniany sposób stoi przed telewizorem pijac jakis tam koktaj i ze zmartwiona mina sledzi co się dzieje w telewizji śniadaniowej, później zbliżenie na zmartwiona twarz i dzwoni inny bohater -> później o tym gadaja ze na nich w telewizji psioczą,, czyli w stylu marvelowskim nawet jak jest pseudo sztuczno to i tak masz gola klate i takie tam
2. a możesz daj slabe swiato ujecie bohatera w lustrze jak rano doprowadza się do porządku, czyli wpatruje się w lustro w tle leca wywiady a on nawet tego nie komentuje ale WYGRYWA mimika zmeczenie, rozczarowanie i takie tam, przy czym pod koniec ujecia zakłada przed lustrem (istotny element) jakis tam atrybut swojej bohaterskości a widz widzi ze on zakłada pewna maske, kamera przez ta scena nie sledzi tego ale w tle widzimy nie tyle brud co pustość w mieszkaniu, sam fakt jak najedziesz na bohatera kamera z której strony i takie tam może zmienić odbior tej jednej sceny
Ta jedna scene nalezy wstawic miedzy inne sceny, samo miejsce oraz inne sceny maja wplyw na odbior tej sceny, okropne nie?
Tak jak pisałem sceny musza mieć odpowiednia dynamikę, spojnosc ogolnie dobra scena w filmie może nie pasować do filmu, a z drugiej strony kiczowate sceny mogę swiadczyc o sile filmowego przekazu
Do czego zmierzam NIE ma zlotej repcety na dobry film, a z każdego pomyslu może powstać nieograniczona ilośc dziel. Wlasciwie to trudno wymyslec cos czego nie było (w kwesti fabuly)
A rozpisałem się dlatego, bo wciąż uważam ze MOJE WIZJA tego jak powinien wygladac taki film ma spory potencjal. Mam w glowie kilka scen które sa swietne! ogolnie ogladajac filmy, a obejrzałem ich tysiące zwykle mysle o tym co bym zmienil w każdej ze scen jeśli jestem z niej niezadowolony.
„Mordercze klauny z Kosmosu” dla przyklaadu to film klasy B w którym nie zmieniłbym chyba niczego, on jest spojny w swojej kiczowatości do tego stopnia ze jego tworcy chyba niechcący stworzyli dzielo wybitne. Ogolnie temat rzeka.
Także jeśli myslales ze nie wiem ze cos o czym pisalem już było to bardzo się pomyliłes ziomeczku, pozdrawiam
Superia by nie przeszła.
Jej cele zbyt mocno przypominają fantazje niektórych ekstremalnych feministek i Tweeterowych przypałów. Przez to, pokazanie jej jako tej złej, pewnie skończyłoby się gównoburzą, oskarżeniami o patriarchat, demonizowanie "silnej, niezależnej kobiety która tylko chce bronić kobiet przed mężczyznami" itd. Próba bojkotu i cancelacji reżysera/producenta/scenarzysty jest aż nad oczywista.
Jeszcze na koniec mógłby być twist -> okazałoby się w czasie pokoju ( mało zagrożeń ) niechęć w stosunki do bohaterów rosłaby sama z siebie, lidzie po prostu mieliby dość półbogów, celebryta to zauważył i wiedząc ze jeśli nie pojawi realne zagrożenie to predzej czy później ludzie zmusza bohaterów do oddania swoich mocy -> postanowił działać na własna rękę -> podstawić się i przypomnieć jak ważni się bohaterowie:)
A wiesz, że nawet, czytając ten tekst, pomyślałem o czymś podobnym? Co by się stało, gdyby nie dać im już żadnego więcej wielkiego zagrożenia? Żadnych większych, silniejszych, groźniejszych wrogów, mogących skasować wszechświat jednym mrugnięciem.
Powiedzmy, że znów ktoś użył kamieni nieskończoności czy innego pierdnięcia przeznaczenia i wszystkie wszechświatowe groźby przestały istnieć. Superbohaterowie muszą się zadowolić łapaniem zwykłych przestępców, a z czasem idzie im to tak dobrze, że największą atrakcją, na jaką mogą liczyć, to złapanie drobnego złodziejaszka, albo pomoc jak raz na 10 lat gdzieś uderzy tsunami. I wiadomo, ludzie ich kiedyś uwielbiali, a teraz są w najlepszym razie obojętni, albo niechętni (choćby zazdroszcząc im mocy). I co by zrobili tacy bezrobotni bohaterowie? Ilu z nich okazałoby się największymi wrogami samych siebie? Ilu nie potrafiłoby żyć normalnie, przez swoje uzależnienie od ratowania świata? Ilu przeszłoby na drugą stronę choćby ze zwyczajnej nudy?
-Jerry_D Pytaniem jest jak w realnym świecie traktowani byliby superbohaterowie. W komiksach z serii X-men bohaterowie traktowani byli jak najgorsza zakała ludzkości. Najgorszy wróg X-menów i normalnych ludzi mówił o podziale na mutantów i zwyklaków. W tym świecie urodziwszy się jako mutant jesteś zakałą świata :) W świecie przedstawionym mutanci są prześladowani, poddawani eksperymentom i eksterminacji. Powiedz mi czy w tym motywie Magneto to zła osoba? :) Wiem że twój post traktował o czymś trochę innym, ale czy możesz odpowiedzieć mi gdzie jest granica pomiędzy złem a dobrem?
Gdzie leży granica między złem, a dobrem? O tym filozofowie dyskutują od tysięcy lat i ciągle nie mają jednej, ostatecznej odpowiedzi. :P A jeśli chodzi o Magneto w nakreślonej sytuacji, to nie mogę stwierdzić, że był jednoznacznie złą osobą. Nie był też dobry. Trudno mieć mu za złe, że w takim świecie chciał zawalczyć o swoje prawa. Tylko nie rozumiał, albo zabrnął w swojej walce tak daleko, że nie chciał zrozumieć, że wszystkie te jego ataki tylko jeszcze bardziej utwierdzały ludzi w przekonaniu, że mutanty są złe i niebezpieczne.
W sumie z Magneto jest trochę tak, jak w Elfen Lied, gdzie Lucy nie ma żadnych wyrzutów sumienia, zabijając ludzi, ale czy dlatego jest potworem, że zabija, czy to raczej ludzie pierwsi dali jej powody do nienawiści. Albo z terrorystami w serii książek o Nicku Cooperze, Marcusa Sakeya, gdzie jest prawie identyczna sytuacja, jak w X-Manach ze zwykłymi ludźmi i "obdarzonymi", z tą tylko różnicą, że ich "moce" są dużo bardziej realistyczne i nawet "niewidzialna" kobieta nie kłóci się z prawami fizyki i zdrowego rozsądku. Tam też obdarzeni terroryści starają się walczyć o swoje, brutalnymi metodami, ale nie da się ich do końca potępić, jako tych złych.
Ja licze na warloka i jego dwa alterego. Pani śmierć mogła by wskrzesić thanosa po czym ten by zrozumiał że to co robił bylo zle i wspieral by warloka oraz avangersow (tak jak to bylo w latach90'). Alter ego (magnus i goddness) sa manipulantami zwlaszcza ta druga i moglo by to byc cos nowego... Gdzie większość starych bohaterów byla by zla a nowi mlodzi musieli by ratować świat.
W końcu dobry artykuł. Wychodzi na to że będziemy mieli Kanga z ostatnich plotek ale kto wie, może Kevin weźmie się faktycznie za Galaktusa bo to byłby oczywisty przeciwnik
Debiut Kanga w MCU został potwierdzony już jakiś czas temu. Ogłoszony został również aktor, który go zagra.
Jest Anihilus, jest Knull, to są potężni wrogowie, a nie jakiś człowieczek w masce. Tam jest tajemnicza historia a Doom sprane wytarte dżinsy. Ile razy można w to samo...
Knull na chwilę obecną praktycznie nie ma osobowości, a Doomowi nie można odmówić charyzmy. No i w jednej z ostatnich wielkich historii Marvela (kiedy faktycznie czułem tę epickość), Time Runs Out to on okazał się najcwańszy i zgarnął niemal nieograniczoną potęgę dla siebie. Polecam ten run Hickmana, jeśli nie czytałeś.
A ja teraz wertuję kolejne zeszyty King in Black i kurde... Ten Knull, o którym wspomniałeś - serio, liczyłem, że będzie za nim stało coś ciekawszego. Ale jest jeszcze jeden zeszyt, żeby pokazał pazur, a nie był tylko upiorną sylwetką. (bo design jest bezbłędny).
Dopiero po obejrzeniu wszystkich Avengers zainteresowałem się trochę uniwersum Marvela. Ktoś mi powie, jakie to ma odwzorowanie w stosunku do komiksów? Gdzieś widziałem, że w którymś komiksie był przedstawiony świat, w którym Thanos wygrał i zabił praktycznie wszystko, więził Hulka i za sługę miał Ghost Ridera? Stary Thanos ściągnął do siebie młodego Thanosa, żeby ten go zabił. W ogóle w filmie Thanos sprawia wrażenie takiego opanowanego, a w tej historii z cofnięciem się w czasie i spotkaniem starego siebie był agresywny i nieprzewidywalny.
W wersji filmowej też wygrał. Po prostu całe Universum wykorzystuje motyw różnych linii czasowych, a to jeden z najgorszych możliwych motywów jaki można wykorzystać. Ze względu na to, że tak naprawdę w takim świecie dzieje się wszystko. Co z tego, że udało im się pokonać Thanosa, jak w innej linii czasowej on wygrał i dla tamtych bohaterów, ludzi, świata nie ma znaczenia, że pokonali go.
Przez takie zabiegi z wieloma liniami czasowymi, nie można już określić która linia jest prawdziwa.
Przy Madame Hydra daliście zły obrazek, jest na nim nie Viper, ale Enchantress, zły charakter kojarzony z komiksami z Thorem.
Z całej tej sfory uważam, że najciekawszy wydaje się Doctor Doom lub Mefisto. Czytałem gdzieś też, że ciekawym patentem byłoby zaangażowanie do roli Dooma naszego Tomasza Kota. I ja to kupuje :).
Hehe...
Epic pokazał, że Galactusa są w stanie pokonać atomówki(?) w jakiś autobusach
Nie widzę, żeby ktoś już to napisał, więc... Kang zostaj już dawno potwierdzony jako główny antagonista trzeciego Antmana.
"Jestem niemal pewien, że Kang pojawi się MCU. Niekoniecznie jednak teraz."
Owszem, teraz. Przecież już parę miesięcy temu zapowiedziano, że Kang się pojawi w trzeciej części Ant-mana, nad którym prace już trwają. Zagra go Jonathan Majors.