„Znienawidziłbym siebie bardziej, gdybym zrezygnował”. Ross Scott o gorzkim smaku zwycięstwa i przyszłości akcji Stop Killing Games
Znaczy, jeśli jakakolwiek gra mogłaby zmotywować ludzi, byłby nią Overwatch. Sprzedano 50 milionów egzemplarzy, zniszczono go, a ludzie to zwyczajni zaakceptowali, o ile dobrze widzę.
Co za bzdura xD
Co nas czeka? 1984...
Do celu małymi kroczkami (oh, to tylko głupie gierki prawda? oh, to nie cenzura tylko walka z "mową nienawiści" etc), poprzez powolne gotowanie żaby...
W zasadzie ta walka z mową nienawiści to coś w zasadzie wyrzucania ludzi z grupy, bo więcej wiedzieli i chcieli pomóc, mute/ban/cenzura bo ktoś nie zgadza się z kimś/mówi prawdę/ma rację, etc.
A nazywanie takiego zachowania cenzurą nienawiści czy tam nieadekwatnych treści, pomimo braku sensownej i logicznej przyczyny, jest po prostu próbą masowania tego co naprawdę się robi. To jest jednoznaczne z egoizmem i własnymi interesami, dla których cenzuruje się/wyrzuca/banuje. Czyli masz za dużo możliwości i jest za dużo niewygodnych ci rzeczy. Ich powody prawie nigdy nie są prawdą. Coś takiego jest bardzo bardzo powszechne na różnych stronach (np. takich gdzie są liczne i agresywne reklamy, wspomnij o tym na forum to ci skasują posta pod jakimś zmyślonym pretekstem), nawet na golu czasami też jest taka praktyka, po to, by ludzie nie wiedzieli o niewygodnych sprawach, taka kontrola i sposób zarabiania i to właściwie w mocno nieetyczny, choć niestety nierzadko wciąż legalny sposób.
Jestem pewien, że bez nas The Crew byłoby tylko kolejnym wycofanym tytułem, jak Dark Spore, Battle Forge, PlanetSide, Asheron’s Call, Dust 514. Znaczy, jeśli jakakolwiek gra mogłaby zmotywować ludzi, byłby nią Overwatch. Sprzedano 50 milionów egzemplarzy, zniszczono go, a ludzie to zwyczajnie zaakceptowali, o ile dobrze widzę.
Fajnie ten cytat pokazuje, ze ten koles sam nie rozumie co rozpetal, i sam nie wie czego nibyjego akcja ma dotyczyc. Z wyjatkiem Darkspore kazda z wymienionych gier to mmorpg bez normalnego trybu single, zadanie jakiegos offline patcha w takich przypadkach jest kuriozalne.
Battleforge karcianka niby cos tam mialo, ale to chyba raczej i tak byly poprostu walki z botami a nie normalna gra singleplayer.
Zwlaszcza w przypadku gier, ktore dzialaly latami i upadly/umarly smiercia naturalna po prostu ze wzgledu na spadek zainteresowania. Co ci devsi maja zrobic lol, napisac gre od nowa zeby ktos sobie pobiegal po pustym swiecie? Albo utopic kolejne miliony w nierentowny ekonomicznie projekt bo "preservation" (Dust 514) i potem zamknac firma i zwolnic wszystkich?
Przyklad z Overwatch to juz wogole pelne oderwanie od rzeczywistosci bo tutaj rowniez mamy do czynienia z gra czysto multiplayer, to raz.
Dwa, nikt niczego nie "zniszczyl", to dwa.
Jedyne miejsca w ktorym Blizzard kogos "okradl", i gdzie nie rozumieja ze gry online z czasem sie zmieniaja (np ilosc graczy w raidach w mmorpg, tutaj w kazdej grze mamy zmiany w czasie od zawsze.) to chyba gol i czasem reddit. Bo ludzie jak grali, tak graja i gra ma sie dobrze ) i nikt za zadnym PvE nie teskni, bo to zawsze byla mrzonka game directora, ktoremu sie mmorpg marzyl).
I nawet jakby ktos mial czas i checi to i tak zaden offline patch nie powstanie, bo to by wymagalo napisania gry od nowa lol (i po uj wogole? z botami bys gral?).
Wychodzi na to ze on uwaza, ze developer powinien byc zobowazany do utrzymywania kazdej wersji gry po updateach (ew tej ktora sie jemu podoba?). Plus dodatkowo wydac offline wersje mmorpga po jego zaknieciu (poco? jak wogole? wtf?).
Absolutny brak znajomosci realiow i technikaliow takich gier. I pewnie dlatego ta akcja niczego nie osiagnie. Bo dowolny korporacyjny prawnik w sadzie rozjedzie to jak przyslowiowy ciagnik kury.
Ta akcja jest spoko, ale widze ze idzie to w jakas dziwna (i totalnie bezsensowna) strone.
Ten czlowiek nie wie o czym mowi, i na tym etapie chyba zaczyna bardziej szkodzic, niz pomagac.
PS. Powyzsze NIE DOTYCZY wlasnie gier ala The Crew, poniewaz zawieraja one w sobie istotny i wyrazny (oraz wlasciwie calkowicie niezalezny od elementu multiplayer/mmo) tryb singleplayer, przypominajacy swoja struktura normalna gre offline.
Nie mozna zas tego napisac o wiekszosci gier, ktore przytacza jako przyklady. Bo one poprostu tak nie dzialaja/ly.
Płacąc za grę kupujesz licencję. Coś jak bilet do kina. Zgadzasz się korzystać z produktu na określonych zasadach. To nie jest tak, że jeśli zapłaciłeś to masz prawa do filmu. To twórcy decydują o jego dystrybucji.
Najśmieszniejsze jest to, że jakieś złodziejskie k*rewki chciały stawiać własne serwery The Crew, bo niby są "fanami". To tak jakby stawiali serwery z filmami nagranymi w kinie, bo są "fanami" i przecież zapłacili za bilety. Jak zapłacili to mogą wszystko. Roszczeniowe szczeniactwo, które nigdy nic nie stworzyło i chciałoby przywłaszczać cudzą własność intelektualną. Śmieszne, tragiczne... Tragikomiczne.
Zabawne, że nazywasz kogoś k*rewką, Asissynku, bo według definicji to tobie jest najbliżej do tego tytułu.
Możesz go obrazac, ale ma racje :)
A to czy to dobrze, ze tak jest, to juz osobna kwestia.
W poście wyżej, to że sobie uroiłeś jakąś nieistniejącą definicję nie znaczy, że ona obowiązuje gdziekolwiek poza twoją głową.
Muszę cię zmartwić. To słowo jak najbardziej istnieje i posiada swoją definicję. Jak będziesz starszy, to zrozumiesz, o co chodzi. Na razie nie chcę kalać twojego niewinnego, dziecięcego rozumku takimi bezeceństwami.
funkcjonalność programu komputerowego nie jest chroniona prawami autorskimi we Wspólnocie i licencje użytkowania są bezprzedmiotowe i nieważne, jeśli zabraniają obserwowania, studiowania i testowania programu komputerowego, by odtworzyć jego zachowanie w drugim programie. To orzeczenie zezwala na inżynierię wsteczną tak długo, jak program źródłowy lub obiektowy nie został skopiowany.
Gry działają inaczej niż filmy, stosując twój argument:
Każdy ma inny film ponieważ przebieg akcji przebiega inaczej [w grze] lecz w podobnej stylistyce.
Jest wiele gier do których twórcy udostepnili pliki do "Stawiania serwera" i gracze mogą tworzyć swoje własne dla innych.
Przywłaszczyć własność intelektualną XDDD
Nie prawa do gry czy inne pierdoły tylko dany egzemplarz co kupili w sklepie. Gracze po prostu nie chcą, żeby im zabierano możliwość gry za, którą ZAPŁACILI, więc gra należy DO NICH i mogą grać, mogą ją sprzedać, mogą ją spuścić w kiblu i twórcom nic do tego.
Jak to jest, że teraz nagle kupujesz licencje, ale kiedyś tego nie było? Gry online? Ok mogą se wyłączyć serwery. Ale co z grami single? Jak niby twórcy mogą mi zabronić grania, czy czegokolwiek co chcę zrobić z tą grą?
Nawet jakby przywrócili gry np. w formie cyfrowej to trzeba by było płacić w podwyższonych cenach i masa rzeczy byłaby usunięta albo nie byłaby kompatybilna z nowszymi urządzeniami. Kiedyś wystarczyło kupić oryginał z płytami i nie trzeba było nic aktywować ani pobierać i miało się zawsze ten sam produkt. Teraz to niemal wszystko trzeba aktywować i pobierać.