Minie rok, a może 2 lata, gdy gra stanie się w pełni grywalna. Tak jest z każdym tytułem Paradoxu.
optymistą jesteś, ja daję tak z pięć XD
Co nie zmienia faktu, że są najlepsi na rynku w tym co robią. I co ważne wcześniej czy później doprowadzają swoje produkty do perfekcji bo tego chcą. Zawsze zastanawia mnie kiedy czytam kanapowych krytyków, ile oni w życiu zrobili z pierwszego podejścia idealnie, że tak uparcie starają się deprecjonować innych w ich pracy.
Mam nadzieję, że będzie grywalna na premierę i zbierze dobre oceny bo jeżeli nie kupię jej teraz to pewnie nie kupię jej nigdy. Za dwa lata będą do kupienia 2-3 dodatki i 7 kosemtycznych DLC. W takim przypadku zapala mi się lampka z napisem "stay away".
Dla mnie najważniejsze, że będą napisy PL bo to co na dzień dzisiejszy mamy z EU IV to padaka. Masa włożonej roboty i dalej wciul tekstu nieprzetłumaczone, a ile lat już minęło.
Obawiam się, że w przypadku Paradoxu możemy dostać coś na miarę Age of Wonders 4, czyli tłumaczenie przepuszczone przez translator bez poprawek, chociaż w takim Crusader Kings 3 było już lepiej, ale tam społeczność odwaliła całą robotę, a samo tłumaczenie zostało oficjalnie dołączone 4 lata po premierze gry.
Panie Jakubie, chyba nie miał pan za dużo doczynienia z poprzednimi wersjami gry, skoro pisze takie rzeczy. Prawie wszystkie te mechaniki w mniejszym lub większym stopniu działały w 4. Różnica jest rzeczywiście w dyplomacji jako punktowej walucie do tej pory byli to dyplomaci. Proszę się nie obrażać, nie taki był cel mojego wpisu, po prostu chciałem podać jak to rzeczywiście wygląda. Jak mawiają nie jest źle czegoś nie wiedzieć, ale się tego wypierać.
A więc tak:
Zaufanie, przysługi, poziomy relacji, limity relacji, zasięgi dyplomatyczne itd. to wszystko już jest w EU IV. Tutaj będą w tych mechanikach drobne zmiany ale bez rewolucji.
To co się zmienia to rezygnacja z dyplomatów jako pojemności dla prowadzonych działań dyplomatycznych (w czwórce każde działania na czas jego wykonywania pochlania dyplomatę z naszej puli, który wraca do niej po wykonaniu zadania + czas odbycia podróży zależny od odległości pomiędzy stolicami) w rezultacie koszt każdej akcji jest identyczny, różni się tylko czas jej wykonywania a ilość dyplomatów limituje równolegle przeprowadzaną ilość akcji dyplomatycznych (stąd należy tak grać by wszyscy dyplomaci byli w użyciu cały czas, ewentualnie jak mamy już ich więcej jeden w odwodzie w trakcie wojny by móc negocjować pokój).
W EU III działało to ciut inaczej, otóż dalej mieliśmy dyplomatów, ale akcje były atomowe a dyplomaci byli zasobem odnawialnym. Czyli nie mieliśmy akcji rozłożonych w czasie a dyplomaci byli zasobem, który się zbierało i się odnawiał. Przez co można było ich oszczędzać i wykonać kilka akcji na raz. W rezultacie pilnowało się tylko by jakiegoś wykonać gdy docieraliśmy do ich maksymalnej ilości.
W Victorii 3 natomiast system opiera się o punkty. Otóż każda akcja na czas swojego wykonywania zmniejsza maksymalną liczbę punktów jaką dysponujemy (np. zawiązanie sojuszu, poprawa relacji), zależnie od rodzaju akcji jak i jej wartości (sojusz z mocarstwem jest droższy od takiego z małym państwem). Akcje atomowe (czyli nie ciągnące się w czasie a mające natychmiastowy efekt) powodują zużycie części punktów ale bez obniżania ich limitu, te się z czasem odnowią. Podobnie zakończenie akcji mającej ciągłość w czasie przywraca poprzedni limit i punkty się z czasem odnowią.
System w EU V będzie trochę miksem, otóż akcje dyplomatyczne i wiele mechanik będzie wyjętych z czwórki ale ich koszt i nasze możliwości będą regulowane bardziej jak w Victorii 3 a nie jak w EU IV. Zapowiada się to ciekawie, bo może ograniczyć masowe sieci sojuszy mocarstw a sprawić w zamian, ze sieci sojuszy będą dotyczyć nacji różnej wielkości.