Twórcy God of War 2 wznieśli się na optymalizacyjne wyżyny. Ta gra to klejnot w koronie PS2
Ta gra korzystała z kruczków optymalizacyjnych, działała bardzo dobrze, bo wszystko dogrywało się w locie, poza kamerą. A częsty napis LOADING... tylko utwierdzał że wtedy z płyty dogrywały się całe tekstury i dalsze części etapu.
Pamiętam pierwszy raz z tym tytułem i szczęka na podłodze, a co do doczytywania to najsłabszym punktem nie tylko PS2 był napęd optyczny. Pamiętam jak miałem zmodyfikowane duże PS2 z dyskiem twardym gdzie zgrywałem sobie swoją kolekcję oryginałów na dysk. Czas wczytywania niektórych tytułów które czasem potrzebowały nawet 2-3 minuty potrafił spaść do 10-30 sekund, taka to była przepaść. I o ile optyka dobrze się sprawdzała na sprzętach pokroju pierwszego PlayStation tak już od następnej generacji była to kula u nogi. Dlatego na PS3 wiele gier już na premierę konsoli zgrywała się chociaż częściowo na dysk jak MGS4, a gdy Microsoft również zdecydował się na taki krok to w końcu X360 zaczął być konsolą zamiast odkurzaczem.
Początki God of War piękne gry, a do tego pokaz tego że kiedyś jednak więcej pasjonatów niż księgowych tworzyło gry. Dzisiaj mamy mocarne konsole oraz karty graficzne do komputerów, progresu graficznego brak i optymalizacja leży bo przecież jest DSLL który niedługo będzie znajdował się w minimalnych wymaganiach większości gier.