Jak coś trafiło na LŻ może też z niej wylecieć, co w moim przypadku dość często się zdarza np. po ograniu dema lub obejrzeniu pokazów przed- i popremierowych.
Dokładnie tak! Jestem pewien że ogólnie więcej gier z listy życzeń nie jest kupowane niż jest. Ja np. w tej chwili nie mam nic na liście. Są ludzie u których lista jest ogromna, dodają wszystkie nowości a i tak nie kupują i lista tylko rośnie....i takich ludzi jest bardzo dużo!
Te listy życzeń jakoś wpływają na pozycjonowanie gier na steamie czy tylko rzucają info o premierze i aktualizacjach?
U mnie na liście życzeń jest ze 100 gier w EA. Nie znaczy to że je kupię. Właściwie, większość z nich z niej kiedyś wyleci. Np gra która w EA siedzi od 4-5 lat nie rokuje i staje się niewarta obserwacji. A te które wychodzą okazują się rozczarowujące. A na listę łatwo też trafić, wystarczy fajny trailer, ciekawy news. Czasem wciąż daję się ponieść i kupuję coś na premierę, ale dotyczy to tylko tych największych produkcji. Dla większości szkoda mi czasu.
Baldura dodałem sobie dopiero po premierze, gdy już było wiadomo, że jest bardzo dobry. Nadal go nie nabyłem. Cyberpunka dodałem przed premierą, ale nigdy nie byłem aż tak zainteresowany, żeby prędko go nabyć. Gra z kategorii „może kiedyś, jak się trafi mega oferta”. Silksonga nie dodałem sobie do listy i nabyłem go w dniu premiery. Większość gier z moich wishlist dodałem z powodu chwilowego impulsu ciekawości, raczej niewiele z nich ma szansę na to, że faktycznie je kupię.
U mnie na liście życzeń jest ponad 400 pozycji. Niektóre tytuły siedzą tam już po kilka lat. Prawda jest taka, że zakup niektórych interesujących, tytułów odkładam w czasie bo zwyczajnie rzadko spadają do zadowalającej ceny. A gdy już spadną to muszę wybierać, które z nich kupić, a które odłożyć na później - nie zamierzam wydawać setek złotych tylko po to, żeby posiąść wszystkie. Jest jeszcze kwestia dodatków. Lubię mieć w bibliotece "pełną" grę, czyli wszystkie dostępne do niej DLC, nawet jeśli te nie wnoszą za wiele (wyjątkiem od tej reguły są odpłatne ścieżki dźwiękowe). Tym samym nie zakupię gier takich jak symulator pociągów bo wszystkie dodatki kosztują majątek. Wystarczy dodać, że do Company of Heroes 2 czy PayDay 2 mam każdy możliwy DLC i na te tylko dwie gry zmarnowałem przez to sporo pieniędzy - a przecież też polowałem na promocje. Moja biblioteka to ponad 3 tysiące produkcji na Steam, kilkaset na GOG, około dwustu na EGS a także po kilkadziesiąt na uPlay i Origin. Na tej pierwszej platformie "do kosza" (ukryte) odesłałem ponad 400 indyczych tytułów, tak kiepskich, albo tak powtarzalnych, że nie wartych nawet godziny czasu, a w pełni ograłem mniej, niż 150. To wszystko pokazuje, że te listy życzeń niekoniecznie są wyznacznikiem, a nawet, jeśli w końcu nabędę niektóre z gier to może to potrwać ponad rok i dłużej, a rzadziej miesiąc.
Lista życzeń niewiele tak naprawdę znaczy. Sam mam tam kilkaset pozycji, głównie dlatego, że traktuję ją jako przypominajkę. Jeśli coś wygląda interesująco, to tam trafia po prostu po to, żebym o takim nadchodzącym tytule nie zapomniał. I co jakiś czas po prostu sprawdzam, co zdążyło już wyjść i czy okazało się dobre. Jak nie jest dobre albo nie jest tym, czego oczekiwałem, wylatuje.
A nawet te, które zostają, nie oznaczają, że zostaną natychmiast zakupione. Niektóre latami czekają na odpowiednio dużą zniżkę (nie mam ciśnienia, żeby mieć wszystko już, teraz, bo mam masę gier do ogrania i ograniczoną ilość czasu), a i wtedy nie zawsze kupię, bo jest więcej rzeczy, z których muszę wybierać albo już swój zaplanowany budżet na rozrywkę na dany miesiąc wyczerpałem.
Listę życzeń warto robić po to, aby Steam nas informował, kiedy konkretna gra znajduje się na wyprzedaży po znacznie niższej cenie. :-)