Ten zapomniany film sci-fi kiedyś zdetronizował Titanica. Była to nieudana próba ożywienia serii, do której później wrócił Netflix
Na przełomie 1997 i 1998 roku w kinach królował Titanic. Opowieść o zatonięciu słynnego statku przez wiele tygodni zajmowała pierwsze miejsce w rankingach box office. Temu zapomnianemu dzisiaj filmowi udało się jednak zdetronizować hitową opowieść.

Z pewnością nie ma na świecie osoby, która by nie widziała lub przynajmniej nie słyszała o Titanicu. Nic dziwnego, bowiem widowisko wyreżyserowane przez Jamesa Camerona na stałe odcisnęło swoje piętno w historii kinematografii.
Chociaż produkcja zadebiutowała pod koniec 1997 roku, to największy sukces finansowy przyszedł w następnych miesiącach. Zainteresowanie Titanikiem było wręcz ogromne. Do tego stopnia, że film przez 15 tygodni znajdował się na szczycie rankingów box office w Stanach Zjednoczonych. Dopiero wtedy zdetronizowała go produkcja, o której obecnie mało kto pamięta.
Mowa tutaj oczywiście o Zagubionych w kosmosie, czyli filmie science fiction, który powstał na podstawie kultowego serialu z 1965 roku o tym samym tytule. Niestety, ale twórcy mogli tylko pomarzyć o sukcesie porównywalnym z tą legendarną serią.
Trzeba jednak im przyznać, że ambitnie podeszli do tematu. Najwyraźniej studio New Line Cinema miało nadzieję, że Zagubieni w kosmosie będą pierwszym rozdziałem w uniwersum, które przez najbliższe lata będzie przynosiło zyski. Z tego powodu przeznaczyli na produkcję budżet w wysokości 80 milionów dolarów.

W filmie pojawili się znani artyści, którzy mieli przyciągnąć widzów na sale kinowe. William Hurt, Gary Oldman i June Lockhart to gwiazdy dużego formatu, jednak nie sprostały one zadaniu. Tak samo jak zatrudniony do głównej roli Matt LeBlanc, który na fali popularności Przyjaciół miał być gwarancją sukcesu.
Niestety, ale Joey Tribbiani nie okazał się zbawicielem filmu. Zagubieni w kosmosie z 1998 roku zostali wręcz zmiażdżeni w recenzjach. Obecnie produkcja może się pochwalić wynikiem 27% pozytywnych ocen na Rotten Tomatoes. Oczywiście, jak można się domyślić, słabe opinie przełożyły się na niski wynik w box offisie.
Film zebrał jedynie nieco ponad 136 milionów dolarów na całym świecie, co nie zadowoliło wcześniej wspomnianego studia New Line (vide Box Office Mojo). Plany na stworzenie dochodowego uniwersum spełzły na niczym, a jedynym osiągnięciem Zagubionych w kosmosie było zdetronizowanie Titanica z pierwszego miejsca w amerykańskim box offisie, do czego doszło w pierwszy weekend po premierze. Zagubieni w kosmosie zarobili wtedy ponad 20 milionów dolarów, a Titanic 11,5 miliona dolarów. Po wielu tygodniach zajmowania najwyższego miejsca na podium, dzieło Jamesa Camerona zostało wtedy po raz pierwszy zepchnięte na drugą lokatę.
Porażka filmu skutecznie zniechęciła twórców do kolejnych prób podjęcia ryzyka i stworzenia godnego następcy serialu z 1965 roku. Tej sztuki podjął się później Netflix, który w 2018 roku stworzył własną wersję produkcji. Rodzina Robinsonów przez trzy sezony szukała planety nadającej się do zamieszkania, zanim ich historia dobiegła końca w 2021 roku.
Część odnośników na tej stronie to linki afiliacyjne. Klikając w nie zostaniesz przeniesiony do serwisu partnera, a my możemy otrzymać prowizję od dokonanych przez Ciebie zakupów. Nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!
Film:Zagubieni w kosmosie(Lost in Space)
premiera: 1998sci-fiprzygodowy
Film:Titanic
premiera: 1997dramatromans
Komentarze czytelników
sabaru Senator
Bardzo fajny film. Oglądałem wszystkie wersje w tym ostatni serial. Była zdaje się też jakaś wersja animowana.
Aeglos Gil-Galada Generał

Dziękuję za okłamanie czytelników.
Avalerin Junior
Pierwszy sezon ok, drugi nie do końca..a trzeci to juz w ogóle nie wiadomo co...
Grifter Konsul

Widziałem to swego czasu w kinie. Nie był taki zły - ot, przeciętna familijna produkcja. Na pewno lepszy niż pojawiające się w następnym roku inne familijne gnioty - Gwiezdne Bzdury epizod 1, czy Wild Wild West.
Raistand Legend

Głowa boli jak się to czyta.
Ten cały wpis leży zarówno pod względem merytorycznym, jak i stylistycznym.
Palcem nie będę pokazywał bo od tego powinien być redaktor, żeby takich rzeczy nie puszczał.