Steve Wozniak nie żałuje rezygnacji z bogactwa po odejściu z Apple. „Nie sprzedałem się”
A co ma powiedzieć? Że codziennie żałuje utraty życiowej szansy i będzie go to prześladować do końca życia? Każdy na jego miejscu będzie gadał tak samo.
Moze jednak mowi prawde? Moze naprawde nie chcial byc w sercu tego calego syfu?
Niektorzy poprsotu sie do tego nie nadaja, nie kazdy czlowiek ma mega ambicje.
Jesli zarobil przed 20 lat, 10 milionow to i tak jest bogatym czlowiekiem.
Moze mu wystarcza, bo akurat sie przydazylo ze nie jest socjopata jak koledzy.
To samo chciałem napisać, gość tak czy owak jest bardzo bogaty.
Poza tym, rozumiem to nie chodzi tylko o sprzedanie akcji, ale też działanie w Apple. A to już nie dla każdego, może zamiast pracować w korporacji, wolał swoje "wolne życie"? W sumie mu się nie dziwię :) Pewnie koniec końców wołałby mieć te akcje Apple (ale nie pracować w żaden sposób dla Apple), niż nie mieć, ale pewnie dobre i to :)
Gość od czasów wejścia Apple na giełdę był bogaczem o majątku przekraczającym 100 milionów dolarów, większość życia spędził w 700 metrowej (6 sypialni, 8 łazienek, działka 5000m2) posiadłości w pięknych górach Californii zaprojektowanej pod jego zachcianki.
Teraz na skraju życia pisze że nadal ma 10 milionów dolków i kilka posiadłości, a na GOLu w komentarzach zaraz będzie zrzuta żeby nie umarł z głodu :D
Ale wiecie, że on biedny nie jest? Po prostu nie został miliarderem. Ale czy robi to jakaś różnicę skora kasy, którą ma i tak nie ma jak wydać?