„Stanąłem twarzą w twarz ze śmiercią”. Legendarny deweloper dopilnował, by jego gry powstawały nawet, gdy umrze. I nie, Hideo Kojimie nie chodzi o Death Stranding
A mozebys tak Hideo pozwolil, zeby studio rozwinelo skrzydla po swojemu, a nie musialo wielbic Twe imie nawet po smierci? Czy moze to byla klauzula w kontrakcie, ze lidera trzeba wielbic i wspomniec w creditsach przynajmniej 120 razy?
Pewnie jestem w mniejszosci, ale niecierpie nadęcia Kojimy.
Może trochę czasami odpala mu sodówa, ale ma tu rację. To jego studio, jego artystyczne dziecko, które istnieje dzięki jego pomysłom, a kontynuacja wymyślonej przez niego gry jest oczekiwana przez masę ludzi i napewno będzie wydarzeniem. Tak wygląda też rzeczywistość developerska na dalekim wschodzie, że jest lider który rządzi i dzieli a reszta realizuje jego wizje. Gdy go nie będzie cały misterny plan wiadomo co, cytując klasyka