Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 22 maja 2025, 17:00

Spędziłem 6 godzin w grze, której nikt wcześniej nie potrafił mi wyjaśnić. The Alters to naprawdę unikalny projekt

The Alters jest kolejnym projektem 11 bit studios, który stawia na coś świeżego. Choć Frostpunk 2 nie kupił mnie tak, jak „jedynka”, Tymczasem The Alters znacznie bliżej jest do This War of Mine, a to jest w moich oczach duży plus.

Wyobraźcie sobie swoje życie jako oś czasu. Jako zbiór decyzji, małych i wielkich, które kształtują to, kim jesteście. Zawsze możemy zadać sobie pytanie: „Co by było, gdyby...?”. Nawet Marvel je sobie zadawał. Nie tylko, co by było, gdyby to agentka Carter otrzymała serum Kapitana Ameryki, ale także – co by było, gdyby ostatnia faza MCU nie okazała się taka nijaka.

Na tym właśnie zasadza się cała idea stojąca za The Alters. Choć, szczerze mówiąc, znajdziemy w tej grze znacznie więcej niż tylko odpowiedź na to hipotetyczne pytanie. Odkąd po raz pierwszy zapowiedziano The Alters przy akompaniamencie Black and White zespołu Kombi, żadne materiały marketingowe nie były w stanie jasno mi powiedzieć, czym w ogóle ta gra jest. Kiedy więc niedawno otrzymałem zaproszenie od 11 bit studios, by stawić się w Warszawie i pograć w The Alters trochę więcej, a do tego porozmawiać z twórcami, może nawet w końcu znaleźć odpowiedź na nurtujące mnie pytanie o co, do cholery, chodzi w tej grze... nie mogłem odmówić. I otrzymałem satysfakcjonującą odpowiedź.

The Alters, 11 bit studios, 2025.

The Alters, Altersi, czyli co?

11 bit studios ma unikatowe portfolio. Na pewno znacie doskonałe This War of Mine, które trafiło nawet na listę dodatkowych lektur szkolnych; kojarzycie też niewątpliwie Frostpunka 1 i 2, choć tylko pierwszy z nich przypadł mi do gustu. Teraz do tego zestawu gier niezwykle specyficznych dołącza The Alters. Pozycja, której pełnego obrazu nie mogłem sobie w głowie poukładać. Jasne, było w sieci sporo informacji, a nawet demo na Steamie, ale coś zawsze w tych puzzlach do siebie nie pasowało.

Nie da się opowiedzieć o tej grze, całkowicie unikając spoilerów, ale ograniczę się do wspominania o wydarzeniach z samego prologu. Mimo że mogliśmy wypróbować również pierwszy i drugi akt, ich zawartość narracyjną zostawiam w spokoju.

W The Alters gramy jako Jan Dolski, Jan Dolski oraz Jan Dolski. Oraz ośmiu innych Janów Dolskich, do czego przejdę za moment. Na początku trafiamy na planetę, naszej załogi nigdzie nie ma i jedyną opcją przeżycia jest ogromna baza w kształcie koła, która ewidentnie powinna być sponsorowana przez Pirelli i jeździć w wyścigach Formuły 1. Bardzo dużej Formuły 1. Nasz bohater nie jest herosem, nie jest weteranem, nie jest zbawcą zdolnym do niezwykłych czynów. To zwykły człowiek wysłany na misję, podczas której coś poszło zdecydowanie nie tak. Zadaniem załogi było odnalezienie rapidium, zasobu, który miał odmienić los ludzkości po przetransportowaniu go na Ziemię. Jan ma jednak bardzo szczegółowo rozpisaną historię swojego życia, którą poznacie zresztą bardzo szybko, odpalając grę.

The Alters, 11 bit studios, 2025.

Znajdujemy się więc w sytuacji rodem z Marsjanina. Jan Dolski próbuje jakoś przetrwać i wrócić do domu, mimo że jest pozostawiony sam sobie. Zamiast jednak hodować ziemniaki i nawozić je własnymi odchodami, nasz bohater odnajduje rapidium i zapewnia sobie własną pomoc. I tutaj pojawia się właśnie kwestia „co by było, gdyby...”.

Za pomocą rapidium Jan jest w stanie otrzymać dostęp do zapisanej w komputerze kwantowym historii swojego życia, wszystkich ważnych decyzji, które doprowadziły go do tego konkretnego miejsca. Co jednak istotne – podjęcie innych decyzji oznaczałoby zwykle inny rezultat. I w ten właśnie sposób może sobie pomóc. Jako gracze znajdujemy punkt w historii życia naszego bohatera, który jest dobrym miejscem na rozgałęzienie ścieżki z przeszłości. To rozgałęzienie skutkuje stworzeniem innego człowieka, z innym zestawem umiejętności, którego następnie sztucznie hodujemy. Nie jest to do końca klon – to alternatywna wersja Jana Dolskiego, która wierzy, że jest równie prawdziwa jak nasz bohater, i posiada wszystkie wspomnienia wydarzeń, które tak naprawdę nigdy nie miały miejsca. To są właśnie tytułowi altersi. Bardzo powstrzymuję się, żeby nie nazywać ich „alternatywkami”.

Historie owych altersów są właśnie tym, co pokazuje mocne strony snutej w grze opowieści. The Alters znacznie bliżej do This War of Mine (jeśli chodzi o sposób opowiadania historii), niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Mamy ograniczoną pulę postaci, trudne historie, poważne wydarzenia z przeszłości, problemy, a wśród nich ten największy – dotychczasowe losy naszych towarzyszy nie są prawdziwe. Jedenaście alternatywnych wersji Jana Dolskiego nie stanowi zgranej paczki kumpli, tak naprawdę to obcy sobie ludzie, którzy współdzielą część swojego życia (w tym zamiłowanie do pierogów) i którym wydaje się, że to, co pamiętają, wydarzyło się naprawdę. Mimo że przed chwilą wyszli z maszyny, która ich wyhodowała.

The Alters, 11 bit studios, 2025.

Po odbyciu kilku rozmów z innymi Janami dostrzeżecie, jak duże są między nimi różnice charakterów i że każdy wymaga innej strategii komunikacji. Dobór odpowiednich słów wpływa na nastrój naszych towarzyszy, a tym samym na naszą zdolność przekonania ich do swoich pomysłów. Chociaż prawdziwego wpływu nastrojów Dolskich na dokonywane wybory nie byłem jeszcze w stanie do końca rozgryźć, trafiłem już na sytuację, w której Technik nie zgadzał się z tym, co planowałem zrobić, ale że wcześniej poprawiliśmy mocno swoją relację – i tak postanowił mi pomóc. Generalnie to, co miałem okazję zobaczyć w grze, potrafiło poruszyć mnie na poziomie historii cywili w This War of Mine. Z oczywistych względów szczegółów spoilował nie będę.

Muszę docenić pracę Alexa Jordana, który jest głosem Jana Dolskiego. Ten człowiek stworzył jedenaście różnych wersji postaci, która ma pewien wspólny rdzeń, ale brzmi całkowicie inaczej w zależności od archetypu, jaki reprezentuje: naukowca, technika, górnika czy jeszcze kogoś innego. Momentami kompletnie zapominamy, że wszystkie te persony mówią głosem jednego człowieka, bo aktor świetnie oddaje ich całkowicie odmienny charakter. Trzeba docenić tak dobrą robotę.

Sama mechanika tworzenia altersów odrobinę mnie jednak rozczarowała, bo spodziewałem się, że rozgałęzienia osi czasu i proces tworzenia nowych Janów zapewnią mi więcej główkowania. Liczyłem, że sami będziemy musieli szukać na linii wspomnień Dolskiego odpowiedniego miejsca, w którym dokonanie rozgałęzienia przyniesie najbardziej optymalny rezultat. Niestety, gra komunikuje wprost, gdzie trzeba kliknąć, by otrzymać Jana Dolskiego, który ma taki a taki zawód i takie a takie wynikające z tego perki. Z jednej strony rozumiem, dlaczego tak jest – chodziło o wykreowanie bardzo konkretnych postaci z konkretnymi historiami, by warstwa narracyjna była mocno nakreślona, a nie umowna. Mimo to liczyłem na coś więcej w kontekście mechaniki i mam nadzieję, że istnieje rzeczywistość, w której 11 bit studios jeszcze to trochę dokręci. Może będzie to kwestia jakiegoś dodatku?

Nie samą opowieścią żyje jedenastu Janów

Gameplay w The Alters jest wielowarstwowy. Na start dostajemy proste zadanie: mamy przeżyć i uciec z planety. Żeby to zrobić, trzeba nasze wielkie Pirelli zabrać daleko od nadciągającego słońca. Po drodze czeka nas jednak sporo przeszkód, łącznie z chociażby wielką rzeką lawy, przez którą tak po prostu nie da się przetoczyć naszym wielkim kołem. Musimy więc znaleźć sposób na przedostanie się na drugą stronę – możecie to zresztą zobaczyć w niedawnym zwiastunie zapowiadającym datę premiery.

Poza tym może i my staramy się po prostu przetrwać, ale korporacja, która nas na tę misję wysłała i która jest naszą jedyną szansą ratunku, ma swoje wymagania co do rapidium. Altersi też mają własne opinie na temat naszych poczynań, a świat wokół nas staje się coraz bardziej dziwny. Rapidium to niejedyna nietypowa rzecz na tej planecie, znajdziemy tu też anomalie, które stanowią dla nas bezpośrednie zagrożenie, choć mogą także manipulować upływem czasu.

The Alters, 11 bit studios, 2025.

By przetrwać, potrzebne są zasoby. Kierując Janem Dolskim, chodzimy więc po okolicy i skanujemy oznaczone tereny w celu znalezienia metali, elementów organicznych czy właśnie rapidium. Wydobyciem zajmujemy się sami albo wyznaczamy do tego zadania innych Jasiów. Każdy z naszych towarzyszy ma własne perki, niektórzy mogą nadawać się lepiej do pewnych zadań, więc to też trzeba mieć na uwadze.

Design map jest z góry ustalony, nie ma mowy o proceduralnym generowaniu terenu i jest to raczej labirynt korytarzy, które mają odpowiednio sterować progresem gracza. Czasem na naszej drodze stają przeszkody, które pokonamy dopiero po wynalezieniu i wyprodukowaniu nowych narzędzi – wszystko zgodnie z planem twórców. Na mapie, poza obowiązkowymi zadaniami, znajdziemy też przestrzeń do drobnej eksploracji, a w nagrodę możemy chociażby natrafić na przedmioty, którymi poprawimy swoje relacje z innymi Janami. Albo na bagaż, który przy lądowaniu rozsypał się po okolicy, a w nim są na przykład filmy do oglądania razem z załogą. Autentycznie obejrzałem w grze kreskówkę, która wyglądała jak ugrzeczniona wersja Kapitana Bomby. Mogłem też grać w beer ponga z moimi towarzyszami. 10/10.

Najpierw baza, potem nadbudowa

A skoro już piszę o bazie, warto się trochę na niej skupić. Zaczynamy z zestawem „pokojów” i przestrzenią do rozbudowy. Samą przestrzeń z czasem da się powiększyć, pojawi się też możliwość postawienia nowych pomieszczeń – laboratorium, warsztatu, pokoju socjalnego, sypialni dla naszych towarzyszy. Sporo tego jest. W trakcie dnia będziemy przydzielać altersom zadania w zależności od naszych potrzeb, ale zawsze będzie nam brakować rąk do pracy, więc należy mądrze zarządzać zasobami ludzkimi.

W The Alters wprowadzono jedno tak banalne i oczywiste rozwiązanie, że aż się dziwię, iż o tym piszę, ale nie da się przecenić jego przydatności. Kiedy któryś z altersów wykona swoje zadanie, a my akurat eksplorujemy świat gry, obok portretu towarzysza pojawia się informacja, że skończył właśnie aktualne zajęcie i pyta, czy ma się zabrać za kolejne, które czeka w bazie na zrobienie. Wybierając prostą opcję „tak” lub „nie”, możemy nie odrywać się od swoich działań w terenie i nie ma ryzyka, że zapomnimy o przydzieleniu kogoś do czynności, czekając na wolną parę rąk. Podczas grania w The Alters szybko zobaczycie, jak przydatna jest to funkcja.

Survivalowy aspekt tej gry wydaje się raczej prosty. Codziennie mierzymy się z czasem: możemy pracować między 7:00 a 20:00 (niezłe nadgodziny będą do wypłacenia!), zaś o 21:00 zaczyna się intensywne promieniowanie na planecie, które może nam poważnie zaszkodzić. Dodatkowo w tym czasie Janowie wykonują swoje zadania wolniej, bo po prostu są już zmęczeni, więc należy mieć to na uwadze, odkładając dokończenie czegoś na ostatnią chwilę.

The Alters, 11 bit studios, 2025.

Promieniowanie przeszkodzi nam nie tylko na zewnątrz, ale także w bazie, o ile nie wyprodukujemy odpowiednich filtrów radiacyjnych. Nasza postać ma do dyspozycji w trakcie eksploracji kilka pasków energii, którą wydajemy na takie czynności jak np. wspinaczka. Energię odnawiamy w bazie lub przy stacjach wydobywczych. Musimy również dbać o jedzenie dla naszej załogi, ale to akurat jest łatwe, bo wystarczy mieć w bazie cokolwiek zdatnego do spożycia i można zapomnieć o tym elemencie. Survival generalnie okazuje się dość prosty i to raczej zarządzanie zasobami jest tym, co może się nam dać we znaki.

The Alters, 11 bit studios, 2025.

Czy warto przeznaczać surowce na postawienie kolejnej stacji wydobywczej oraz pylonów, którymi należy przyłączyć ją do bazy, czy może jednak lepiej przestawić posiadaną stację w inne miejsce? Czy warto zbudować kolejną przestrzeń magazynową? Przecież im cięższa jest nasza baza, tym więcej zasobów musimy wydać na przemieszczenie jej do kolejnej lokacji, potrzebujemy więc więcej elementów organicznych jako paliwa. Stale trzeba myśleć, ile zasobów wydajemy i na co, bo o ile stacje wydobywcze teoretycznie mają dostęp do niekończących się złóż, tak skończyć może się po prostu czas. Bardzo podoba mi się to, że gra wymaga od nas myślenia o tych wszystkich elementach, a jednocześnie nie wydaje się nazbyt skomplikowana, a co za tym idzie – nie irytuje i nie odrywa od narracji, która stawiana jest w centrum uwagi.

Gra muzyka, a grafika...

Styl wizualny The Alters robi to, co powinien. Mamy tu miks dość mrocznych, obco prezentujących się terenów z raczej sterylnym wyglądem prefabrykowanych pokojów w mobilnej bazie. Dodajcie do tego nietypową w sumie paletę kolorystyczną, szczególnie patrząc na key art gry, a otrzymacie coś mocno charakterystycznego. Jeśli chodzi o samą grafikę, gra hula na Unrealu i wygląda... okej. Niczego nie urywa, ale też nie należało tu oczekiwać wodotrysków i eksperymentalnych technologii. Nie wiem, czy to kwestia buildu, który mogliśmy wypróbować, ale coś było nie tak z oświetleniem postaci, a krawędzie modeli wyglądały na dziwnie rozmyte i naznaczone wizualnymi artefaktami, co dało się zauważyć głównie w trakcie konwersacji. Mam nadzieję, że jest to coś, co zostanie poprawione przed premierą, bo o ile nie stanowi jakiegoś ogromnego problemu, tak niestety dość często przyciąga wzrok.

The Alters, 11 bit studios, 2025.

Muzyka okazuje się dokładnie taka, jakiej spodziewalibyśmy się po grze w klimatach SF. Kompozytorem odpowiedzialnym za ścieżkę dźwiękową jest Piotr Musiał, który wcześniej pracował przy Frostpunku, This War of Mine, Diablo IV, a nawet Wiedźminie 3: Krwi i winie. Jest też jedna niespodzianka, na którą natraficie w grze, ale pozostawiam Wam to do samodzielnego odkrycia w trakcie zabawy. Po prostu wiedzcie, że jest związana z muzyką.

Rozmawiając z ekipą 11 bit studios, dowiedziałem się, że gra urosła w stosunku do oryginalnych planów. Wstępny projekt obejmował historię, którą można było poznać w kilkanaście godzin, teraz przejście całości wymaga jednak trochę dłuższej inwestycji czasowej – choć precyzyjnej odpowiedzi Wam nie udzielę. Nie obawiajcie się jednak, to nie jest wielkie RPG z otwartym światem na 100 godzin, to wciąż zamknięta opowieść wymagająca odpowiedniego tempa, bez rozpraszania gracza niepotrzebnymi zapychaczami. Te 6 godzin, które sam spędziłem z The Alters, było naprawdę satysfakcjonujące, więc mam nadzieję, że reszta gry pozostawi mnie z podobnymi odczuciami.

„Twój normalny dzień zawsze black and white”

Podsumowując, chcę przede wszystkim podkreślić, że dostajemy grę, która w swoim DNA ma to, czego oczekujemy od dzieł 11 bit studios. Ważne są tu historie skłaniające do refleksji. Tutaj opowieść nie jest może aż tak przytłaczająca jak w This War of Mine, ale The Alters znacznie bliżej do tej właśnie produkcji niż do Frostpunka.

The Alters, 11 bit studios, 2025.

Tym, co odróżnia grę od poprzednich tytułów tych autorów, jest fakt, że jako Jan Dolski aż tak często nie ponosimy porażki. This War of Mine i Frostpunk ciągle uczyły nas na błędach, a The Alters stara się raczej przygotować gracza do wyzwania, przed którym ten stanie. Mamy więc bardzo dobrą historię, a gameplay istnieje tu przede wszystkim po to, by służyć narracji. Jeśli jednak podobały się Wam dotychczasowe gry tego studia, jeśli ten specyficzny, 11-bitowy styl jest czymś, przy czym dobrze spędzacie czas, The Alters powinno do Was trafić – i nie trzeba długo czekać, bo gra wychodzi za mniej niż miesiąc. Historia Jana Dolskiego w polskiej wersji językowej (napisy) zmierza na PC i konsole, a jeśli subskrybujecie Game Passa, grę znajdziecie tam od razu w dniu premiery.

Jeżeli miałbym więc spróbować komuś wytłumaczyć w zwięzły sposób, czym jest The Alters, zacząłbym przede wszystkim od tego, że to projekt unikatowy. Niektórzy pewnie nawet nazwaliby go lekko eksperymentalnym. To gra, w której próbujemy przeżyć, tworząc alternatywne wersje głównego bohatera, zbieramy zasoby, którymi trzeba następnie uważnie zarządzać, a wszystko to robimy, starając się uciec przed nieubłaganie zbliżającym się zagrożeniem, które może nie być jedynym, co pokrzyżuje Dolskiemu plany ocalenia. To gra o tym, „co by było, gdyby...”, gra pełna pytań i udzielająca odpowiedzi jedynie na niektórych z nich. Gra o determinacji, beznadziei, złości i radości; o tym, czego żałujemy i próbach osiągnięcia maksimum rezultatów w warunkach, które serwuje los. No i do tego ma uroczą owieczkę. Kto wzgardziłby uroczą owieczką?

The Alters, 11 bit studios, 2025.

Michał Mańka

Michał Mańka

Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w kwietniu 2015 roku od odpowiadania na maile i przygotowywania raportów w Excelu. Później zajmował się serwisem Gameplay.pl, działem publicystyki na Gamepressure.com i jego kanałem na YouTube, w międzyczasie rozwijając swoje umiejętności w tvgry.pl. Od 2019 roku odpowiadał za stworzenie i rozwijanie kanału tvfilmy, a od 2022 roku jest redaktorem prowadzącym dział wideo, w którego skład w tym momencie wchodzi tvgry, tvgry+, tvfilmy oraz tvtech. Zatrudnienie w GRYOnline.pl po części zawdzięcza filologii angielskiej. Mimo że obecnie pracuje na wielu frontach, najbliższy jego sercu nadal pozostaje gaming. W wolnych chwilach czyta książki, ogląda seriale i gra na kilku instrumentach. Nieprzerwanie od lat marzy o posiadaniu Mustanga.

więcej