Firma DFC Intelligence wypuściła raport dotyczący rynku pecetowych i konsolowych gier online. Zdaniem analityków, segment rozrośnie się w najbliższych latach do olbrzymich rozmiarów i w 2016 roku będzie wart 29 miliardów dolarów. Wszystko za sprawą coraz częstszych subskrypcji, reklam sieciowych i produktów sprzedawanych w dystrybucji cyfrowej.
pozostałe
Szymon Liebert
25 czerwca 2011 13:22
Czytaj Więcej
Casuale. Mięczaki. Easy mode. No-life. Boty.
Takie słowa mi przychodzą na myśl, jak myślę o tych 'graczach'.
Heh, jeszcze kilka lat temu (początek 2000 r.) takie coś było nie do pomyślenia, żeby ktoś grający w jakieś złomiaste farmville czy jak się to pisze był nazywany graczem, a teraz? Casuale w natarciu. Dobrze, że chociaż jakoś ich można szufladkować:P
Nie denerwujcie się, że napisałem takie coś. No chyba, że właśnie tacy jesteście, ale to każdy sam wybiera XD
tybet2:
Twoim zdaniem ludzie grający online to jednocześnie causale i no-lify, zdajesz sobie sprawę z tego że te określenia są do siebie całkowicie przeciwstawne prawda?
Zdaję sobie sprawę. Nie mam na myśli tych słów wszystkich razem. Ale skoro tak napisałeś to obczaj taką myśl: można być jednocześnie casualem (grając w farmville) i no-lifem (marnując przy tej grze kupę godzin na dobę). Znam takich ludzi.
Żeby nie było: do no-life'ów nic nie mam, bo sam wiem jak to jest, czemu, co się wtedy dzieje, etc.
Co jak co, ale bycie no-lifem jest bardzo pouczające:) (dobrze, że ja w tym aspekcie raczej uczyłem się na błędach innych ludzi i u mnie takie coś nigdy nie trwało dłużej niż 3 tyg. - czy to jakieś MMO, czy strzelanka).
Tak czy inaczej 'casuale nacierają'. Oby to także oznaczało wypuszczanie lepszych gier MMO (lepszych... pojęcie względne. Niech będzie 'bardziej dopracowanych').
Bardzo latow sie od tego uzaleznic. Tak samo jak wielu z "hardkorowych" graczy spedza wiele godzin nad CoDem czy Bad Company 2, za kilka lat bedzie spedzal moze wiele czasu nad Battlefield: Play 4 Free albo Ghost Reconem wydajac tez troche kasy na jakies bajery. I wtedy tez beda sie zaliczac do tej kategorii opisywanej w artykule.
Nie warto ufać przewidywaniom tych techno-wróżek, ostatni kryzys ekonomiczny czy też wcześniejszy pogrom "dot-comów" zręcznie wymknęły się ich przewidywaniom. Raczej kolejny raz mamy do czynienia z mydlaną bańką "pobożnych życzeń" podsycanych własnie tym radosnym optymizmem. Nic nie trwa wiecznie i nawet największy idiota w końcu zauważy że jest nieładnie "dymany" już ze wszystkich stron a wtedy... ;)
Jak na razie to co raz więcej ludzi nie widzi tego. Ciekawe kiedy (o ile w ogóle) niektórzy zaczną to dostrzegać. Znając życie i to, że ludzie z roku na rok stają się większymi idiotami (nie tylko w kwestii gamingu) - nie widzę tego szerokiego przejrzenia na oczy.