Gra ma mocne wymagania jak na jej wizualny aspekt. Rozwałka miodna, ale końcowe misje trochę psują zabawę, bo już mało zostaje samowolki. Trzeba odgadnąć zamysł deva jak przejść misję i raczej inaczej się nie da. Ale dla samej rozwałki warto zagrać. Dla mnie takie 7/10
Liczcie się z tym, że gra przycina na wszystkich sprzętach. Przy takiej rozwałce każdy sprzęt w końcu klęknie, tylko że jeden szybciej, a drugi wolniej. Pomimo tego gra jest i tak bardzo dobra i w zasadzie jedyna w swoim rodzaju. Fizyka destrukcji to jedno, ale fizyka dymu, rozprzestrzeniający się ogień, fizyka pojazdów, roboty ;)... No i te wszystkie mody, nowe budynki, samochody i metody destrukcji jak tornado, bomby atomowe, albo asteroidy. Jak ktoś szuka wciągającej lekkiej gry na wyluzowanie się, to Teardown jest idealną pozycją.
PS. A misje można pominąć w menu opcji gry i odblokować plansze w trybie sandbox. Są tam też inne cheaty.
Pograłem chwile i szczerze mówiąc, nie widzę w tej grze nic szczególnie interesującego. Ot rozwalanie domów czy ścian żeby dostać się do jakiejś rzeczy i zakończyć misję. Do tego ta wkurzająca już moda na pixelart, tylko ja mam wrażenie że to pójście twórców gry na skróty w kwestii zrobienia porządnej grafiki? Tak czy inaczej zrobiłem zwrot.
Przecież to nie pixel-art tylko gra stworzona jest z voxeli. Poczytaj co to jest i dlaczego w tej grze ta technika właśnie została użyta.
Ale co mnie to obchodzi jak to jest nazwane? Grafika jest pikselowa/kanciasta i tyle. W Red Faction taka nie była, a można było dowolnie demolować świat.
W Red Faction po rozwaleniu trzech z czterech ścian budynku potrafił runąć, w Teardown cały dom potrafił stać na jednym kominie. Więc z tą zajebistą fizyką też bym nie przesadzał.