Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 16 maja 2025, 13:35

Przekroczono granicę chciwości? Gracze Star Citizena dają jasno do zrozumienia, co myślą o nowym pomyśle twórców

Flight Blades w Star Citizen wywołały konsternację graczy, którzy w nowych mikrotransakcjach upatrują niebezpiecznego precedensu.

Źródło fot. Cloud Imperium Games.
i

Fani Star Citizen z frustracją przyjęli nowy rodzaj mikrotransakcji we wciąż nieukończonym kosmicznym symulatorze Chrisa Robertsa.

Czy SC to najdroższa gra w historii? Nawet jeśli, to 800 milionów dolarów przekazanych przez samych tylko graczy robi wrażenie. Podobnie jak czas produkcji: wczesna wersja Star Ctiizena stała się dostępna w 2012 roku. Co prawda deweloper zapewniał na początku roku, że projekt jest „bliższy zrealizowania niż kiedykolwiek wcześniej”, ale na razie nie przełożyło się to na żadną konkretną zapowiedź daty premiery (Squadron 42 ma ukazać się w 2026 roku).

Pay-to-win w Star Citizen?

W dotychczasowej historii SC są dwie stałe: darmowe weekendy oraz ogromne pieniądze wydawane przez fanów Robertsa. Do 27 maja można bezpłatnie przetestować Star Citizena, a co się tyczy wydatków graczy… cóż, wspomniane 800 mln dol. mówi samo za siebie.

Jednakże nawet wielu miłośników Star Citizena zirytował nowy pomysł Cloud Imperium Games: wzmocnienia osiągów statku z pomocą dodatków kupowanych w sklepie gry (na razie bez opcji nabycia ich za walutę zdobywaną w grze).

Flight Blades zapowiedziano wczoraj jako sposób na zmianę „zachowania” jednostek w hangarach graczy. Na razie udostępniono dwa rodzaje (jeden poprawiający manewrowość statku, drugi zwiększający szybkość lotu) dla ośmiu modeli, ale w przyszłości takich ulepszeń będzie więcej i dla większej liczby jednostek.

Twórcy zapewniają, że FB zapewniają jedynie „elastyczność tuningu, dając większą kontrolę nad zachowaniem statku”, a więc nie dają „rywalizacyjnej przewagi” nabywcom.

Puszka Pandory

Jednakże większość graczy nie przyjęła dobrze tych tłumaczeń. Wystarczy rzut oka na komentarze pod oficjalnym artykułem, a i wypowiedzi w mediach społecznościowych nie emanują optymizmem. Tylko nieliczni internauci argumentują na korzyść twórców, na przykład wskazując, że być może FB kiedyś trafią do samej gry („za 6 tygodni”), a do tego nie są to „wzmocnienia” per se, bo „ulepszenie” odbywa się kosztem innych cech statku.

Większość graczy nie zgadza się z takimi stwierdzeniami. Ich zdaniem to wyjątkowo niedobre (delikatnie rzecz ujmując) i drogie mikrotransakcje, bo FB trzeba zakupić osobno dla każdego statku – najdroższe kosztują 30-43 dolary (około 114-163 zł). Do tego to bynajmniej nie jedyne dodatki zamknięte za „paywallem”. Również pakiety broni (weapon kits), w tzw. bomb racks kosztują swoje. Argument, jakoby schowanie tych elementów za sklepem gry było tylko tymczasowe, bynajmniej nie przekonuje większej części internautów.

Nawet jeśli wpływ samych Flight Blades faktycznie jest znikomy, fani uznają ich obecność tylko w sklepie za niebezpieczny precedens (czy też puszkę Pandory). Dotychczas jedynie statki wymagały zakupu, co i tak irytowało część graczy. Teraz CIG zaczęło sprzedawać komponenty statków, i to bynajmniej nie za grosze. Niektórzy pytają ironicznie, co następne zostanie „opodatkowane”.

O nastrojach graczy SC dobitnie świadczy parodystyczna grafika podbijająca Reddita, na której przedstawiono fikcyjną zawartość sklepu Star Citizena, w tym żetony na zalogowanie do gry oraz na dodawanie znajomych. Zresztą to nie jedyna taka „sugestia”.

Cloud Imperium Games zainspirowało graczy.Źródło: u/bprichfieldtrading / Reddit.

Co dodatkowo irytuje graczy to, że do takiej sytuacji doszło w trakcie wydarzenia promującego grę, które uwzględnia nie tylko darmowy tydzień z SC, ale też możliwość sprawdzenia przez 48 godzin różnych maszyn i debiut nowej jednostki (Aegis Idris Peacekeeper). Tym samym, jak twierdzą fani, CIG po raz kolejny zirytowało ich po tym, jak zyskało może nie entuzjazm, ale przynajmniej lekką aprobatę.

Gracze ochoczo dają znać o swoim niezadowoleniu i chcą, jak zwykle, zagłosować portfelami. Pytanie tylko, czy taki bojkot będzie skuteczny – w końcu często zdarzało się, że głośne deklaracje nie przekładały się na spadek przychodów deweloperów i wydawców.

Jakub Błażewicz

Jakub Błażewicz

Ukończył polonistyczne studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim pracą poświęconą tej właśnie tematyce. Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2015 roku, pisząc w Newsroomie growym, a następnie również filmowym i technologicznym (nie zabrakło też udziału w Encyklopedii Gier). Grami wideo (i nie tylko wideo) zainteresowany od lat. Zaczynał od platformówek i do dziś pozostaje ich wielkim fanem (w tym metroidvanii), ale wykazuje też zainteresowanie karciankami (także papierowymi), bijatykami, soulslike’ami i w zasadzie wszystkim, co dotyczy gier jako takich. Potrafi zachwycać się pikselowymi postaciami z gier pamiętających czasy Game Boya łupanego (jeśli nie starszymi).

więcej