Priorytetowa misja NASA zagrożona z powodu wzrostu kosztów
Plany NASA dotyczące przywiezienia na Ziemię próbek skał zebranych na Marsie mogą być zagrożone. Problemem są gigantyczne koszty operacji zwanej Mars Sample Return, szacowane aktualnie na około 10 miliardów dolarów.

NASA od wielu lat bada powierzchnię Marsa za pomocą łazików, gromadząc dane naukowe dotyczące jego powierzchni. Jednym z pomysłów eksploracji Czerwonej Planety, było przywiezienie na naszą planetę zebranych tam próbek skał. Misja o nazwie Mars Sample Return spotkała się jednak z poważnymi problemami, które mogą zagrozić jej realizacji. Chodzi o koszty, które jak donosi serwis Ars Technica, wzrosły ponad dwukrotnie w porównaniu do pierwotnych założeń.
Marsjańska misja coraz droższa
Misja Mars Sample Return miała odbyć się we współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną, a latem zeszłego roku zatwierdzono obecny kształt projektu. W ramach opracowanego planu, NASA szykuje specjalny lądownik, który zostanie wystrzelony w 2028 roku i po dotarciu na Marsa odbierze 38 tytanowych tub zawierających próbki skał, zebrane i dostarczone przez łazik Perseverance. Na Ziemię powróci natomiast w 2033 roku.
NASA obawia się jednak, że Perseverance, który wylądował na Marsie w 2021 roku, do czasu dotarcia lądownika może przestać działać. Planuje więc wysłać tam dwa śmigłowce-drony podobne do Ingenuity, które będą planem awaryjnym.
Problemem w realizacji misji mogą być jednak koszty, które początkowo ustalono na 4,4 mld dolarów. Ostatnie szacunki sugerują jednak, że mogą wynieść nawet 10 mld dolarów. Kwota ta byłaby wprawdzie rozłożona na wiele lat. Mimo to wyniosłaby ok. 1 mld dolarów rocznie, co poważnie nadszarpnęłoby budżet naukowy amerykańskiej agencji, który wynosi 3 mld dolarów rocznie.
Szefostwo agencji musiałoby więc prosić Kongres o przyznanie dodatkowych środków, a jeśli nie uzyskałoby zgody, oznaczałoby to ograniczenie finansowania innych projektów, w tym funkcjonowania teleskopu Jamesa Webba. Niestety ten czarny scenariusz już się realizuje, gdyż misja Veritas na Wenus została opóźniona o trzy lata, zaś zmniejszenie budżetu misji Dragonfly zakładającej eksplorację Tytana, księżyca Saturna, może spowodować jej opóźnienie o wiele lat.
Zagrożenie dla innych misji
Największym problemem może być sam lądownik. gdyż Laboratorium Napędów Odrzutowych nigdy nie budowało czegoś tak dużego i skomplikowanego. Waży bowiem 3,4 tony i ma rozmiary 7,7 na 2,1 metra, a jego masa wynika głównie z konieczności zabrania ze sobą dużej ilości paliwa. Złożoność projektu może także wpłynąć na termin startu misji, gdyż już teraz mówi się, że NASA może zaliczyć poślizg i rozpocząć misję dopiero w 2030 roku.

Misja Mars Sample Return ma dla NASA najwyższy priorytet, gdyż będzie zwieńczeniem trwających wiele lat badań nad Czerwoną Planetą. Agencja musi więc ją zrealizować, bez szkodzenia pozostałym projektom, a niestety nie będzie to zadanie łatwe. Niebawem przekonamy się czy uda się rozwiązać wszystkie problemy i dostarczyć na Ziemię próbki, na które naukowcy od dawna czekają.