Orlando Bloom nie ma wątpliwości. Nowy sequel Piratów z Karaibów może odnieść sukces tylko na jeden sposób
Osobiście wolałbym, by nie próbowali nadal reanimować trupa, bo Piraci skończyli się na świetnej trylogii Gore'a Verbinskyego i powinni to moim zdaniem już tak zostawić. Następne odsłony już po "Na Krańcu Świata" też były oglądalne, ale wydawały się takie bez pomysłu na siebie i całość. Ot pojedyncze epizody każdy z innej parafii. Jeśli chcieliby powrotu Piratów, dla mnie kluczowe byłyby dwie sprawy:
1. Oryginalna obsada poprzednich filmów + dopiero ewentualne nowe twarze, które mogłyby stopniowo przejmować przysłowiową pałeczkę.
2. Dobry scenariusz i pomysł na fabułę, który pociągnie filmy na więcej, niż jedna odsłona. I byle nie było to coś przesadzonego, przerysowanego i tak naiwnego jak to, co widziałem w "Zemście Salazara".
Tylko tyle i aż tyle. Bez tych dwóch punktów wyjdzie kolejna kaszana, którą może i zje mnóstwo ludzi, ale jednak nadal będzie to kaszana.
I bez porawności politycznej że naszą nową postacią będzie. Jaki Sparrow śilna i niezależna będzie super 100 razy lepsza od swojego Ojca. Przepis na katastrofę murowany. A tak na serio powinn byli zrobić jedną cześć jak próbują uratować Willa Ternera od bycia przekętym kapitanem po wieczność.
Za 5 lat pogram jak już będzie podstawka+ wszystkie DLC za 200 zł. A tak 5 lat będę śmigać EU4