Nowe DLC do Kingdom Come: Deliverance 2 uniknęło losu pierwszego dodatku. Tym razem naprawdę spodobało się graczom
Udało mi się wczoraj przysiąść na 2 godzinki przy nowym DLC. Zacznę od tego, że rozpoczynając pracę w swojej kuźni mam ukończony wątek główny, ok. 80k groszy w gotówce i pewnie drugie tyle w sprzęcie. Na szczęście twórcy prostym zabiegiem dodania Prestiżu uniknęli tego, co dla end-gamowych graczy było bolączką przy DLC "Z Popiołów" do części pierwszej. Tam będąc bogatym dało się odbudować Przybysławice w parę chwil i rozgrywka nie stanowiła żadnego realnego wyzwania. "Dziedzictwo Kuźni" nie daje nam od początku dostępu do wszystkich opcji rozbudowy swojego interesu, najpierw musimy zbudować i ugruntować swoją pozycję w kowalskim cechu.
Dzięki temu powolna rozbudowa kuźni daje dużo satysfakcji, a otwierających się z czasem możliwości personalizacji każdego elementu jest naprawdę sporo. Dochodzi do tego wątek fabularny, który dopiero zacząłem, więc ciężko mi ocenić jego długość, ale dotąd jestem tą historią kupiony. Zważywszy, że DLC do jedynki dawało się ukończyć w 2-3 godziny, fakt, że po 2h w kuźni dopiero zacząłem wątek naprawy zegara dobrze świadczy o tej historii.
Co szczególnie mi się podoba, to klimat prostej codzienności. Ukończywszy wątek główny i wszystkie zadania poboczne spoza DLC w tej chwili zajmuję się wyłącznie kuźnią i daje mi to takie niesamowite poczucie zwyczajności. Wstaję przed 9 rano, jem śniadanie, a tuż po 9 pod bramą pojawiają się klienci. Zbieram zamówienia, wykonuję robotę. Później rozglądam się czy nie trzeba załatwić czegoś dla cechu. Czasami trzeba odzyskać jakieś papiery od bandytów (tutaj krok poza codzienną rutynę kowala), a czasem po wykuciu tego, co danego dnia jest do wykucia, można wyskoczyć na zawody strzeleckie lub partyjkę w kości w imieniu cechu. Gdy skończą się aktywności cechowe, a dzień jeszcze młody, oddaję się totalnie zwykłym czynnościom - karczma, łaźnia, sport (hehe, boks w Dziurce xD), pranie, jedzenie, jakieś dodatki do kuźni, jeśli Prestiż pozwala je dokupić i spanko. A rano od nowa :) I chociaż brzmi to jak wariacja na temat Simsów, daje masę frajdy. Ocenię całość jak skończę wątek fabularny, jednak już na tę chwilę widać, że "Dziedzictwo Kuźni" to DLC znacznie lepiej wykonane i wnoszące do gry o wiele więcej, niż przeciętny "Śmierć jak malowana".