Końcówka XX wieku obfitowała w świetne filmy science fiction. Jedna produkcja z 1998 roku ma nawet sequel, o którego istnieniu mało kto wiedział.
Koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku był sporą gratką dla fanów produkcji science fiction. Wszak to właśnie wtedy premierę miał między innymi Matrix, który na długie lata zdefiniował ten gatunek. Jest jednak jeszcze jedno, zapomniane już widowisko, które otrzymało nie tak dawno temu sequel.
O jakim filmie mowa? Oczywiście o Mrocznym mieście, czyli dziele wyreżyserowanym przez Alexa Proyasa w 1998 roku. I nawet jeśli produkcja ta nie osiągnęła podobnego sukcesu, co przytoczony przed chwilą Matrix, to z pewnością zapisała się na kartach historii gatunku science fiction.
Mało kto jednak wie, że ten film otrzymał w 2021 roku kontynuację, za którą ponownie odpowiedzialny był Alex Proyas. Nie powinno to nikogo dziwić, ponieważ nazwana Mask of the Evil Apparition krótkometrażowa produkcja nie jest dostępna szerokiej publiczności.
Trwający 20 minut film można bowiem obejrzeć wyłącznie na platformie Vidiverse. Historia koncentruje się na młodej kobiecie, Olivii, która z pomocą swojego brata próbuje wrócić do domu. Jednak jej tropem podążają członkowie mrocznego kultu.
Nie da się ukryć, że Alex Proyas tworząc Mask of the Evil Apparition z pewnością chciał stworzyć produkcję, która prędzej czy później przeobrazi się w serial. Niestety, ale od premiery Mrocznego miasta minęło już sporo czasu i wątpliwym wydaje się, żeby to uniwersum miało kiedykolwiek powrócić.
Film:Mask of the Evil Apparition
premiera: 2021akcjadramathorrorromanssci-fi
Film:Mroczne Miasto(Dark City)
premiera: 1998tajemnicasci-fi
1

Autor: Marcin Nic
Przygodę z pisaniem zaczął na nieistniejącym już Mobilnym Świecie. Następnie tułał się po różnych serwisach technologicznych. Chociaż nie jest typowym graczem, a na jego komputerze znajduje się tylko Football Manager, w końcu wylądował w GRYOnline.pl. Nie ma dnia, w którym nie oglądałby recenzji nowych smartfonów, dlatego początkowo pisał o wszelkiego rodzaju technologii. Z czasem jednak przeniósł swoje zainteresowania bardziej w kierunku kinematografii. Miłośnik NBA, który uważa, że Michael Jordan jest lepszy od LeBrona Jamesa, a koszykówka z lat 90-tych była przyjemniejsza dla oka.