Mobilne granie - czy smartfon zasługuje na miano prawdziwej platformy gamingowej?
Gry mobilne kojarzą się głównie z tandetnymi „darmowymi” tytułami lub z żerowaniem na różnych popkulturowych markach, takich jak Gwiezdne Wojny czy Jurassic Park. Czy to jednak aktualny stan rzeczy? Może przez lata rynek gier mobilnych uległ zmianom, i to na lepsze? To dobre pytanie i warto poszukać na nie odpowiedzi!

Kolejne tytuły mobilne zasypują masowo rynek. Nic dziwnego – ten jego segment w 2023 roku według danych firm Adjust i AppLovin zarobił 90,4 miliarda dolarów (360 miliardów złotych). Zarówno Google Play, jak i App Store pełne są różnego rodzaju gier mobilnych – od prostych puzzli po bardziej rozbudowane pozycje. Doszło nawet do tego, że na Steamie pojawiają się wersje „komputerowe” gier mobilnych, np. Fallout Shelter. Czy to oznacza, że warto spojrzeć przychylniejszym okiem na mobilki? Sprawdzamy to przy okazji współpracy z firmą ZTE, producentem smartfona - nubia Neo 2 5G.
Niby skromnie, a całkiem bogato
nubia Neo 5G może pochwalić się ekranem o przekątnej 6,6 cala oraz rozdzielczości 2408 x 1080 pikseli. Dodatkowo, częstotliwość odświeżania na poziomie 120 Hz sprawdza się doskonale nie tylko w grach, ale również podczas oglądania filmów. Wbudowana pamięć to 256 GB, co oznacza, że istnieje niewielka szansa na jej zapełnienie, nawet przy dużej liczbie gier. Wizualnie telefon prezentuje się bardzo dobrze, a to dzięki szklanym pleckom ozdobionym cybernetyczną grafiką. To wszystko zmieściło się do smartfonu, który kosztuje poniżej 1000 złotych.
Gamingowe telefony z tej półki cenowej są powszechnie dostępne w ofercie różnych operatorów. Model nubia neo 2 5G dostaniecie m.in. w Plusie.
Postaw na gaming bez ograniczeń
Tylko tytuły F2P i P2W, nie ma w co grać...
Wśród graczy wciąż panuje przekonanie, że „gra mobilna” oznacza tylko słabe lub przebrzydłe już produkcje sprzed 10 lat, takie jak symulatory farmy, Angry Birds czy jakieś strategie online podobne do Plemion (tytuł przeglądarkowy z prehistorii polskiego internetu). Oczywiście z masą wykrzykników podkreślających, że są one całkowicie darmowe (nie licząc miliona ofert „tylko dla nas” na zakup kryształków premium). No i nie zapominajmy o atakujących zewsząd w sieci reklamach, sugerujących naszą przepotężną inteligencję, które każą nam rozwiązywać banalne zagadki logiczne albo odwołują się do naszych najbardziej pierwotnych instynktów.

Finalnie takie reklamy odsyłają do gier, które w niczym nie przypominają ich marketingowych odpowiedników, a ich głównym celem jest wyssanie z nas ostatniego grosza. Niestety, to wciąż spory problem rynku mobilnego. Na szczęście coraz bardziej rygorystyczne regulacje stopniowo eliminują takie produkcje oraz ich niezbyt rzetelny marketing z przestrzeni publicznej.
Wśród tych potworków znajdzie się jednak kilka całkiem fajnych tytułów – m.in. Fallout Shelter, TFT: Teamfight Tactics, World of Tanks Blitz czy Genshin Impact. To produkcje z niskim progiem wejścia, w których wszelkie tajemnice rozgrywki są nam zdradzane dzięki rozbudowanym samouczkom, co zachęca do dalszego grania. Sporą zaletą tych gierek jest też krótki czas trwania rozgrywki – mecze z innymi graczami zwykle nie przekraczają 30 minut, co stanowi świetną odskocznię od codziennych obowiązków, gdy chwil na oddech nie ma zbyt wiele.
Masa klasyki dla retrograczy
Naturalnie nie każdy chce bądź lubi grać w produkcje stawiające na zabawę wieloosobową, podczas której mierzymy się z innymi lub z nimi współpracujemy. To także kwestia połączenia sieciowego – co prawda internet dociera aktualnie (prawie) wszędzie i nie ma z nim większego problemu, ale niektórzy po prostu preferują samotną rozgrywkę. Na szczęście wiele gier PC doczekało się swoich mobilnych odpowiedników, za które zapłacimy tylko raz, a ich zawartością cieszymy się niezależnie od zasięgu. Jest to szczególnie zbawienne podczas podróży.
GTA: San Andreas, XCOM 2, Titan Quest, RollerCoaster Tycoon Classic, Max Payne, Baldur’s Gate: Enhanced Edition – lista tytułów stale się powiększa i nic nie wskazuje na to, że deweloperzy przestaną je wydawać. Niedawno zadebiutowało chociażby Total War: EMPIRE, i to w polskiej wersji językowej. Gracze zachwalają edycję „smartfonową”, która nie tylko działa stabilnie (oczywiście zdarzają się pojedyncze problemy na różnych modelach telefonów) – udało się także przenieść mechaniki z komputerowego pierwowzoru na mobilne ekrany.
Czy do mobilnego gamingu potrzebujemy drogiego smartfona?
Jeszcze parę lat temu, gdybym usłyszał hasło „gamingowy smartfon”, to albo pojawiłby się u mnie na twarzy uśmiech politowania, albo przed oczami przeleciałyby mi „miliony monet”, które trzeba wydać na taki sprzęt. Sprawa jest jednak o wiele prostsza – nie tylko mamy już na rynku takie telefony, ale są też one dostępne w zaskakująco przyjaznych cenach. Jednym z przedstawicieli tego segmentu jest nubia Neo 2 5G, dedykowana właśnie mobilnemu graniu. W cenie poniżej 1000 złotych można dostać całkiem niezły telefon z artystyczną grafiką na tylnym panelu.

Przykład Nubii pokazuje, że w segmencie gier mobilnych nie trzeba od razu szukać flagowców – „standardowy” lub zoptymalizowany pod mobilny gaming telefon wystarczy, aby w pełni cieszyć się graniem, gdziekolwiek się jest. Ważna jest także kwestia tego, w co chcemy grać – o ile większość produkcji F2P ma dość niskie wymagania i funkcjonuje bezproblemowo na każdym rodzaju smartfona, tak te „cięższe” tytuły pod względem grafiki mogą wymagać nieco mocniejszego urządzenia. Są to jednak zwykle wyjątki od reguły, a gry mobilne działają praktycznie na każdym modelu. Ważne jednak, aby ekran miał co najmniej 120 Hz odświeżania – dzięki temu zapewnimy sobie płynną rozgrywkę.
W niektórych telefonach znajdziemy nawet rozwiązania powstałe z myślą o urozmaiceniu sterowania w mobilnych wersjach gier. Wspomniana już nubia Neo 2 5G posiada specjalne przyciski pojemnościowe na obudowie, które pozwalają na całkiem przyjemną rozgrywkę. Alternatywnym rozwiązaniem jest zakup dedykowanego smartfonom kontrolera, ten jednak powiększa wymiary telefonu oraz utrudnia korzystanie z niego w standardowej formie.

Strumieniowanie, czyli gaming wszędzie tam, gdzie jest internet
Ostatnią kwestią, którą chciałbym poruszyć przy temacie mobilnego gamingu, jest granie w chmurze. Ta technologia miała pod górkę i więcej było tam upadków niż wzlotów, ale obecnie całkiem nieźle sobie radzi. Rozbudowane NVIDIA GeForce NOW czy nowa opcja, która pojawiła się niedawno na konsolce PlayStation Portal, pozwalają na granie w dowolne tytuły dzięki wykorzystaniu strumieniowania. Niestety, wymaga to solidnego połączenia z siecią – przedzierając się przez górskie szlaki czy podróżując pociągiem przez dzikie ostępy, raczej takiego nie uświadczymy. Do tego dochodzi kwestia opłacania abonamentu, co także może zniechęcać.
Niepozorne urządzenie może pełnić funkcję gamingowego centrum rozrywki (źródło: własne).
Na rynku pojawiają się jednak alternatywy, które podchodzą do sprawy nieco inaczej, jak np. Steam Remote Play. Ta funkcja pozwala na zdalne granie w gry na komputerze, korzystając z innych urządzeń, takich jak drugi komputer, laptop, smartfon, tablet czy nawet telewizor. Dzięki niej można uruchomić grę na swoim głównym komputerze, a następnie grać w nią na innych urządzeniach, które są połączone z siecią. To świetne rozwiązanie, ponieważ nie wymaga niczego więcej poza aplikacją mobilną na telefonie oraz oczywiście uruchomionym komputerem w domu.
W chwili wolnej od obowiązków można więc spokojnie grać w ulubione tytuły. Podobne rozwiązanie proponuje PlayStation Remote Play, tyle że pozwala odpalać gry na konsoli i strumieniować je na nasz telefon.
Mobilny gaming – to ma sens
Mobilny gaming to dynamicznie rozwijający się segment gier, który oferuje szeroki wybór tytułów dostępnych na smartfonach. Dzięki bogatej ofercie tych urządzeń oraz ich lepszej optymalizacji bezproblemowo można grać w większość mobilnych gier. Jeśli zależy nam na telefonie ukierunkowanym na wirtualną rozrywkę, nie musimy wydawać znacznej kwoty. Na rynku dostępne są takie modele jak nubia Neo 2 5G, oferująca wystarczającą moc obliczeniową oraz przygotowany z myślą o graniu ekran, aby zaspokoić nasze gamingowe potrzeby.
Rozwój sieci oraz usług chmurowych spowodował, że nawet niepozorne urządzenie komunikacyjne pozwala grać nie tylko w typowe mobilki, ale także w rozbudowane tytuły, które debiutowały jako pozycje pecetowe. Dzięki temu smartfony mogą stać się bezproblemowym rozszerzeniem naszych gamingowych możliwości. Doceniamy to zwłaszcza podczas długich wyjazdów czy przedłużających się przerw od codziennych obowiązków.
Materiał powstał we współpracy z firmą ZTE.
Więcej:Smartfony z Androidem zagrożone nowym atakiem; naukowcy pokazali, jak działa pixnapping
- smartfony
- gaming
- gry mobilne
- Nubia
Komentarze czytelników
micin3 Generał
W Balatro, Slay the Spire i Into the breach mam pewnie na telefonie przegrane więcej, niż w niejedną grę AAA na PC, więc tak - może.
JimmyBimbao Centurion

tandetna to jest ta grafika wygenerowana sztucznie
Hayabusa Legend

Mnie rozwala to, że jeśli chodzi o kasę to granie mobilne bije na głowę całą resztę.
Kriszo Generał
Ja próbowałem grać w poważniejsze gry na smartfonie, ale to nie to. Mały ekranik, którego sporą część zajmuje upośledzone sterowanie, nie ma porównania do telewizora, klawiatury, myszki oraz pada. Do tego absurdalna ilość mikrotransakcji. Jak mam do wyboru normalne granie na kompie i dużym TV, albo upośledzone na smartfonie, no to sprawa jest raczej oczywista.
Z punktu widzenia zdrowotnego, takie granie jest jeszcze gorsze. Przebywanie długi czas w zgarbionej pozycji, z opuszczoną głową jest szkodliwe. Wzrok też dostaje po dupie, bo człowiek wpatruje się bez przerwy w bliski obiekt. Później ludzie są wielce zdziwieni, skąd te bóle pleców i karku.
rastablasta Konsul
Ja bym to ujął w sposób nawet podobny do kilku komentatorów tutaj:
- granie na telefonie bardziej okazjonalnie, więc na pewno nie jest to prawdziwa platforma do grania,
- mierny wybór gier na Androida bo sporo lepszych gier to nic innego jak porty z PC lub konsol, ale pocieszeniem jest szeroki wybór emulatorów innych platform (to nie promocja piractwa, żeby nie było :) ), dzięki czemu można poszerzyć listę potencjalnych gier do zabawy,
- najlepiej mieć zewnętrzny kontroler, bo zasłaniać sobie "połowę' ekranu swoimi palcami, mija się z celem.
Dwa ostatnie punkty tj. emulatory i zew. kontroler to w miarę sensowne połączenie które sprawia, że można mieć namiastkę np. Steam Decka i spędzić lepiej czas na dłuższej trasie pociągu czy też autobusu. Dodatkowo, coraz lepsza wydajność smartfonów nawet z niższej półki poprawia z roku na rok całokształt okazjonalnego grania.