Po pierwsze pan "redaktor" chyba dopiero się uczy i nabiera szlifów, a na pewno nie jest "wieloletnim" publicystą jak się kreuje w opisie. Po drugie to zanim napisze jakiś gniot, to byłoby miło gdyby zapoznał się ze znaczeniem terminów, które będzie używał. Gdyby szanowny redaktorzyna zajrzał do jakiegokolwiek słownika, to dowiedziałby się, że easter egg to ukryta treść lub żart. Tym zdecydowanie nie jest opisana technika sceniczna krzyku Wilhelma. Proponuję oznaczać artykuły w jakiś sposób, aby oszczędzać czas czytelników. Ten który spędziłem nad tym pseudo artykułem jest totalnie stracony.