Amerykańskie czy brytyjskie instytucje od dawna prześcigają się w robieniu co najmniej dziwnych badań. Co miesiąc zmienia się np. opinia odnośnie tego, czy mleko jest dobre czy jednak złe, zaś my najprawdopodobniej nie doczekamy się końca tego nurtującego problemu:-) Tymczasem, dzięki wspólnemu wysiłkowi bostońskiego Centrum Medycznego Beth Israel oraz National Institute on Media and the Family (ów instytut znajduje się na terenie uniwersytetu w stanie Iowa), do walki z przeciwnikami gier możemy dodać kolejny argument gloryfikujący tę formę zabawy.
pozostałe
Krzysztof Bartnik
8 kwietnia 2004 09:46
Czytaj Więcej
Czy aby na pewno argument "gloryfikujacy" gry? Co to za grupa 33 hirurgow? To o niczym jeszcze nie swiadczy. Rzeklbym 0 kropla w morzu potrzeb. :) Zawsze znajda sie "giertychy" tego swiata. ;)
Poza tym, nie oszukujmy siebie samych. Gry, jak kazda forma rozrywki, uzywek czy czegokolwiek innego, w nadmiarze szkodzi. Inna kwestia - wciaz nieunormowane w polskim prawie kwestia dostepnosci do gier dzieci i mlodziezy. Brak jasno i jednoznacznie okreslonych kryteriow wiekowych na pudelkach z grami nie wplywa pozytywnie na srodowisko graczy. Cale szczescie, ze sam sie nieco w tym wszystkim orientuje - bede mogl dzieki temu miec wiekszy wplyw na to, w co bedzie gralo moje dziecko lub pozwoli mi je odpowiednio ukierunkowac.
Ale sie rozpisalem... ;) Tak mnei jakos wzielo. :P