Showrunner Cyberpunk: Edgerunners postanowił zmienić jeden z charakterystycznych elementów mang we własnym dziele, odróżniając je od komiksów japońskich autorów. Zauważył, że charakteryzacja bohaterów na zachodzie różni się od tej w Japonii.
Rzadko widuje się mangi zachodnich autorów publikowane przez japońskich wydawców, dlatego osiągnięcie Rafała Jakiego i Machine Gamu można uznać za imponujące. Udało im się wygrać plebiscyt Shueishy (wydawcy takich mang, jak Dragon Ball, My Hero Academia czy Jujutsu Kaisen), a jedną z nagród była serializacja ich dzieła na łamach Mangaplus oraz Shonen Jump+. No\Name, bo taki tytuł nosi ich manga, zadebiutowała 30 lipca i co dwa tygodnie możemy spodziewać się kolejnych rozdziałów. Na razie na Mangaplus można zapoznać się z dwoma rozdziałami, które ukazały się w dniu premiery.
Rafał Jaki podczas rozmowy dla IGN podzielił się, skąd wziął się pomysł na historię, w której nadawane dzieciom imiona mają znaczenie, gdyż decydują one o tym, jaką moc posiądą. Jak wyznał, ten pomysł zaczął kiełkować już 24 lata temu, gdy zastanawiał się nad znaczeniem imion.
Nim jednak udało mu się stworzyć własną historię we własnym świecie, Rafał Jaki podejmował się projektów w cudzych uniwersów i tak został współtwórcą Gwinta z Wiedźmina 3 oraz showrunnerem anime Cyberpunk: Edgerunners. Po nabraniu takiego doświadczenia podjął się własnego, ryzykownego projektu.
A czemu ryzykownego? Ponieważ różniącego się od tego, do czego czytelników przyzwyczaiły mangi, przynajmniej jeśli mowa o podejściu do głównych bohaterów, którzy często w japońskich dziełach jako „ci dobrzy” są bez większych skaz i nie popełniają dużych błędów. Tego samego nie można powiedzieć o Ralfie i Ursuli z No\Name.
W Japonii niektórzy czytelnicy chcieliby, aby bohaterowie nie popełniali dużych błędów, podczas gdy na Zachodzie takie błędy są mile widziane, ponieważ są uważane za "bardziej realistyczne". Rozmawialiśmy więc z GAMU o tym, jak możemy nadal pokazywać kompetencje naszych bohaterów bez poświęcania możliwości popełniania przez nich znaczących błędów.
I rzeczywiście odbiór w Japonii i na zachodzie jest nieco inny, na co zwrócił uwagę sam autor No\Name, przeglądając komentarze pod premierowymi rozdziałami na stronie Shonen Jump+. Czytelnicy od razu zauważyli, że manga nie jest pisana przez Japończyka, dostrzegając różnice. Wśród komentarzy pod japońską wersją No\Name można też znaleźć te, w których jest wytykany duży błąd popełniony przez głównych bohaterów i czytelnicy zastanawiają się, jak po nim mają im kibicować, zatem Jaki dobrze zrozumiał różnice w podejściach czytelników z różnych stron świata.
W No\Name śledzimy losy Ralfa i Ursuli, pracujących dla rządowej agencji Nordic Naming Bureau (NNB), zajmującej się tropieniem wykroczeń związanych z imionami i wynikającymi z nich mocami, ponieważ w tym świecie nadprzyrodzone zdolności są przypisywane danej osobie wraz jej imieniem. W związku z tym nadawanie dzieciom imion kontroluje rząd, który decyduje o tym, kto jakie moce może posiadać. Akcja serii rozgrywa się w Europie Północnej.
Więcej:Jedno z najbardziej wyczekiwanych anime 2025 roku właśnie przebiło Jujutsu Kaisen w znaczący sposób
3

Autor: Edyta Jastrzębska
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej oraz kulturoznawstwa. W GRYOnline.pl zaczynała jako jeden z newsmanów w dziale filmowym, obecnie dogląda newsroomu filmowego, gdzie zajmuje się również korektą. Świetnie odnajduje się w tematyce filmowo-serialowej zarówno tej osadzonej w rzeczywistości, jak i w fantastyce. Na bieżąco śledzi branżowe trendy, jednak w wolnym czasie najchętniej sięga po tytuły mniej znane. Z popularnymi zaś ma skomplikowaną relację, przez co do wielu przekonuje się dopiero, gdy szum wokół nich ucichnie. Wieczory uwielbia spędzać nie tylko przy filmach, serialach, książkach oraz grach wideo, ale też przy RPG-ach tekstowych, w których siedzi od kilkunastu lat.