Skulltakera, który biega w 30 turze z 10 darmowymi armiami należałoby wyrzucić z gry. Po głośnym reworku Tomb Kings nie doczekaliśmy się startu z dwoma armiami, mimo że TK jako rasa w early game są znacznie słabsi. Skulltaker to postać jak z trainera, do tego popsuł wiele kampanii wokół (biedny Alberic). Gorbad: kampania-wyzwanie, ale daje trochę narzędzi do radzenia sobie z wrogami. Golfgag: kolejny jak z trainera, ale gra się nim dobrze i nie jest tak inwazyjny. Ogólnie z wymienionej trójki tylko on jest warty zakupu.
U mnie Skulltaker co kampania ginie bezpowrotnie. Najbardziej przekoszone to sojusz Imperium-Kislev-Krasnoludy. Chaos nawet nie ma jak wyczubić nosa zza tych swoich ruin na północy. Jak grałem Krasnoludami Chaosu to mi wojnę wypowiedział Grimgor, Ungrim, Kislev oraz z południa szczur Tretch, a ja miałem sojusz z Archontem, Arbaalem i chyba z mrocznymi elfami. Kampania wyglądała tak że walczyłem na 4 frontach bez jakiejkolwiek pomocy bo co Archont szedł to go dopali i wpie..... Ja to wygrałem idąc w zasadzkę. Ogólnie gram tylko na zasadzki.
U mnie zależy, Skulltaker to nie jest taki pewniak do robienia rozróby jak, np. Wurrzag, ale jak zacznie przyzywać darmowe blood hosty to jest istną plagą. W dodatku ma w armii 3 bohaterów z atakiem na poziomie 60-70, więc tankowanie Albericiem i lordami średnio wychodzi, a jak ma do tego aktywne summonowanie oddziałów w trakcie bitwy, to już w ogóle pogrzeb dla łuczników. Tak in margine, to nawet z trainerem i kodami nie wymyśliłbym sobie takich postaci jak Arbaal czy Skulltaker.
Co do sojuszu, to zdarzyło mi się ostatnio, ze Cerkiew dotrwała do 7 tury :) A imperium przed zjednoczeniem jest ostro klepane przez Vlada, a nawet Wulfrika. Wasale i sojusznicy słabo działają, fakt. LegendTW potwierdził na jakimś streamie, że w grze jest coś takiego, że jak grasz „dobrymi”, to dobre frakcje stają się imbecylami, a jak „złymi” to złe frakcje grają dużo gorzej. No niestety, nawet W:TW ma wady