to nie to samo co warriors orochi czy one piece pirate warriors 3 ale gierka spoko.
tylko troche wstyd jak ktoś wchodzi do pokoju
Przyjemny slasher z małymi planszami i krótkimi zadaniami do wykonania. System walki jest OK, grafika w porządku, muzyka bez rewelacji, fabuła prosta i głupia, jednakże główną atrakcją w grze są bohaterki. Urocze dziewczęta potrafią przechodzić transformacje, zmieniać ciuchy i tracić je w wyniku otrzymywanych obrażeń. Absurdalnie wielkie biusty można zmniejszyć według własnych preferencji poprzez moda dostępnego w sieci. Chęć przechodzenia kariery kolejnymi postaciami i kupowanie im kiczowatych strojów w sklepie za uzbierane monety oraz możliwość przeprowadzania im sesji zdjęciowych, a nawet dotykania ich ciała (wirtualnie oczywiście) to jedyna motywacja do gry w Senran Kagura EV dłużej niż godzinę.
Podsumowując, gra nie dla każdego, ale warto spróbować tym, którzy gustują w nierealnych, animowanych japońskich dziewczynach.
Dobrą dekadę temu uznawałem siebie za fana anime. Oglądałem różne serie i myślałem, że Japonia jest spoko. Niestety mniej więcej w tym okresie rozpoczynała się epoka tak zwanego fan service. Zamiast interesujących historii zaczęto nam serwować biusty i pupy kreskówkowych lasek. Dziwaczne haremy i bardzo sztampowe postacie zastąpiły wszystko co interesowało mnie w animowanych produkcjach. Zdałem sobie też sprawę z tego, że Kraj Kwitnącej Wiśnie jest w dość trudnej sytuacji. Jak ma się to wszystko do recenzowania gierek? Pierwszy raz miałem okazję zobaczyć destylat tego co nienawidzę w anime. Ten koszmarny twór nazywa się Senran Kagura: Estival Versus.