Podchodzę do tej gry z pewną dozą ostrożności, ale jestem też z drugiej strony dużym fanem muzyki Stevena Wilsona, więc może być ciekawie!
Zrobiłem krótką zapowiedź, może komuś się przyda :) https://www.youtube.com/watch?v=Nyggs8Jg1vA
Last Day of June jest jedną z tych gier, które zabierają gracza w kilku godzinną, artystyczną podróż, często wywołującą różnorakie emocje i robiące wrażenie nie tylko oprawą wizualną, ale również warstwą muzyczną.
Link do recenzji wideo: https://youtu.be/UdB7AwCnmho
Last Day of June jest jedną z tych gier, które zabierają gracza w kilku godzinną, artystyczną podróż, często wywołującą różnorakie emocje i robiące wrażenie nie tylko oprawą wizualną, ale również warstwą muzyczną.
Link do recenzji wideo: https://youtu.be/UdB7AwCnmho
Uwielbiam Wilsona i chyba tylko dlatego zagrałbym w tę grę. Niestety, mój sprzęt jej nie pociągnie. Mam tylko 1 GB pamięci na karcie graficznej
Zwiastun gry mnie oczarował. Mój komputer nawet na minimalne to kilka epok wstecz i karta grafiki 1GB.
Dysk SSD na system i gra działa płynnie.
Tracą potencjalnych klientów.
Piękna historia o miłości i przeznaczeniu - tak myślę że w skrócie najlepiej opisać tą grę. Krótka, ale dająca dużo do myślenia, na końcu bardzo wzruszający finał gry. Więcej takich gier, właśnie to jest najlepsze w grach - fabuła która zostaje na dłużej u gracza. Bardzo polecam :)
Spośród kilku gier indie, które ostatnio przeszedłem, Last Day of June było najbardziej angażujące umysłowo. Motyw pętli czasowej jest czymś, co zawsze mnie kupuje i nie inaczej było tutaj - przeżywanie ciągle tego samego dnia i zmienianie kilku szczegółów, żeby inaczej się potoczył, jest ciekawe. A po drodze można zdać sobie sprawę z wielu rzeczy...
Last Day of June nie jest utrzymane w jednym tonie. Wywołuje całą gamę emocji, a pod koniec potrafi całkiem nieźle zaniepokoić.