25 czerwca 2015
RPG, Fantasy, jRPG, Singleplayer, Taktyczne, Turowe, Tytuły ekskluzywne Nintendo.
Kolejna część serii taktycznych gier jRPG tworzonych od 1990 roku, a zarazem druga odsłona tego cyklu opracowana przez studio Intelligent Systems z myślą o konsoli Nintendo 3DS. Fabuła została podzielona na dwie ścieżki – Hoshido oraz Nohr, dostępne w dwóch wersjach gry – Birthright i Conquest. Niezależnie od wybranej edycji, gracz przejmuje kontrolę nad Corrin i trafia do fantastycznego świata jako członek jednej z dwóch wymienionych frakcji. Schemat zabawy oparto na eksploracji oddanej w nasze ręce krainy i toczeniu bitew z przeciwnikami, rozgrywanych w systemie turowym. W miarę czynionych postępów zdobywamy punkty doświadczenia i rozwijamy prowadzoną przez nas postać. Choć Fire Emblem Fates: Birthright jest pełnoprawną produkcją, gracze chcący poznać alternatywny bieg wydarzeń powinni zaopatrzyć się w edycję Conquest, którą jako dodatek można otrzymać w obniżonej cenie.
Zobacz Grę
GRYOnline
Gracze
ZDECYDOWANIE ODRADZAM!
Serio, nie warto. Jest za łatwa. FEF: Birthright od połowy przechodziłem tylko głównym bohaterem i postacią go supportującą. Serio. Najbardziej kuriozalne sytuacje, to takie, kiedy w starciu z finalnym bossem, na ekranie widzę, że boss ma całe... 0% szansy na trafienie mojej postaci. Taa...
Ostatnią walkę zakończyłem w 3 tury. I to dlatego, że 2 tury zajęło mi dobiegnięcie do bossa. Gdyby twórcy na starcie postawili Corrina bliżej, to zajęłoby mi to 1 turę.
Albo inna sytuacja. Leję się z kimś. Widzę, że zadałby mi 7 obrażeń (gdy miałem 43hp), ale ma 0% szansy na trafienie i 0% szansy na kryta. Ja składam oponenta jak origami (zadając mu 217 obrażeń [krytyk] w jego 40hp), ale w słabo zanimowanej scence, dostaje od niego srogie baty...
Nie ogrywałem Concuesta, ani Revelations i nawet nie ogram. Nie będę marnował kolejnych pieniędzy, żeby znów się tak zawieść.
Ogółem: 2/10
Postaci: 9/10
Przeciwnicy: 1/10
Muzyka: 3/10 (niby cos przygrywało, ale często podczas walki muzyka po prostu nie pasowała. Do tego śpiew jednej z postaci... CZEMU?! Jedno zdanie powtórzone w grze chyba z 70 razy. JEDNO ZDANIE! No i muzyka w "My Castle"... ANI JEDNEGO DOBREGO KAWAŁKA!
Fabuła: 1/10 (Taaa... O wojnie pomiędzy krajami przypomniałem sobie pod koniec gry...)
Do tego jeszcze bycie zmuszanym do grindu (nie miałbym nic przeciwko... Ale to powodowało wyexpienie postaci, więc gdzieś w 3/4 gry miałem maksymalny poziom postaci... Na zaawansowanej klasie).
Wyładowałem się. Dziekuję.
Jak podładuję telefon, to może nawet dorzucę zdjęcia, w których widać jak miażdżyłem wszystko (tabele obrażeń i trafienia), ale nie wiem czy będzie mi się chciało, więc jak ich nie będzie, to się nie zdziwcie.
zdecydowanie nie warto wydać na to nawet 50zł, a co dopiero ok. 150
Nintendo 3DS to prawdopodobnie system z którym spędzam najwięcej czasu. Nie chodzi tylko o to, że zdarza mi się zasypiać z kieszkonsolą w łapach albo o to, że nie chce mi się targać mojego PlayStation 4 do Chin. Jest to raczej efekt masy wypasionych gier RPG i SRPG przy których mogę spędzić masę czasu. Jedną z takich produkcji było Fire Emblem Awakening. Nowe oblicze starej serii okazało się świetną grą. Dlatego też z olbrzymim zainteresowaniem czekałem kiedy w swoje łapy dorwę kontynuacje tej produkcji. Po miesiącach czekania do Europy zawędrowało Fire Emblem Fates. Czy jest to jednak gra tak dobra by kupić ją trzy razy?
Myślę, że od tej części powinno się zaczynać z serią Fates. Pozwala na duża bardziej swobodne parowanie bohaterów, trening, czy szkolenie kolejnego pokolenia, co daje nam możliwość większego eksperymentowania. Jak dla mnie może nawet za łatwo się grinduje i w sumie po wcześniejszym graniu w Conquest nawet za łatwa jak dla mnie. Mimo to zdecydowanie polecam dla każdego kto chciałby zacząć przygodę z nową sagą na 3dsa :))