Atomic City Adventures: The Case of the Black Dragon

Mając do dyspozycji przeróżne futurystyczne pojazdy (zarówno latające jak i te poruszające się bliżej ziemi) oraz pistolety laserowe przypominające blastery z „Gwiezdnych Wojen”, gracz walczy z przestępcami i ich cyberpunkowymi robotami. Atomic City Adventures: The Case of the Black Dragon oferuje spory świat i pewną swobodę w jego eksploracji – każda misja toczy się na ograniczonym fragmencie mapy, po którym można się poruszać. Scenariusz złożony jest z siedmiu rozbudowanych misji. Kolejne ich etapy zaznaczone są na przejrzystej mini mapie, ale nic nie stoi na przeszkodzie aby na chwilę zboczyć z trasy i pokręcić się po okolicy wykonując cele poboczne. Dodatkowo, takie działania nagradzane są wyższą oceną końcową oraz, co najważniejsze, odblokowaniem nowych rodzajów broni i ulepszeń do naszych pojazdów.

Gra zawiera sporą dawkę humoru. Np. jednymi z pierwszych przeciwników na drodze agentki Rodgers są znudzone gospodynie domowe, które w ślad za swoimi mężami kryminalistami zakładają własną działalność przestępczą. Grafika jest dość prosta i nieco komiksowa, ale też nie stanowi najważniejszego elementu produkcji. Atomic City Adventures: The Case of the Black Dragon w żadnym momencie nie udaje poważnej gry. Takie podejście do tematu pozwala przymknąć oko na pewne uproszczenia i niedociągnięcia.

Atomic City przypomina wizję przyszłości jaką wyobrażali sobie ludzie kilkadziesiąt lat temu. Choć akcja dzieje się w okolicy 2230 roku, niektóre elementy otoczenia zdają się być żywcem wyjęte z pierwszej połowy XX wieku. Przykładowo, niektórzy przestępcy ubrani są jak mafiosi z lat 40-tych i posługują się laserowym Tommy Gunem. Klimatyczna muzyka nawiązuje stylem do klasycznych filmów kryminalnych lat 50-tych XX wieku, kiedy to niepodzielnie królował jazz.

Autor opisu gry: Wojciech Antonowicz