Graliśmy w morskiego War Thundera – małe statki, wielkie emocje - Strona 3
Wielkimi krokami nadchodzi chwila, w której War Thunder stanie się pełnowymiarowym symulatorem pola bitwy. Po samolotach i czołgach, studio Gaijin rozpoczęło bowiem dodawanie do gry statków. Na Gamescomie 2016 chwyciliśmy za stery!
W trakcie zabawy mieliśmy do wyboru po jednym statku z każdej nacji. Większość uzbrojona była w torpedy, choć np. brytyjska kanonierka ich nie posiadała, rekompensując sobie to dodatkowymi działami. Zaskoczony byłem, jak szybko udawało mi się w niej zatapiać wrogów, ale nie sugerowałbym się tym – jak wspominałem, to tylko bardzo wczesna wersja morskiego trybu, mająca raczej pokazać jego zarys – i nic więcej; daleko idących wniosków nie zależy na jej podstawie wyciągać. Warto jednak dodać, że w trakcie meczu, podobnie jak w przypadku czołgów, po zdobyciu odpowiedniej ilości punktów dało się również wskoczyć do kokpitu samolotu, aby z powietrza powalczyć z wrogami – spodziewam się więc, że ten element znajdzie się też w finalnej wersji modułu. W naziemnym trybie się sprawdza, dodając do bitew fajne urozmaicenie, chętnie więc zobaczę go i na morzu.
W morskim War Thunderze pojawi się znany z samolotów i czołgów model zniszczeń – trafiając wroga widziałem konkretne fragmenty wrażego statku, które uszkodziłem. Dodatkowym elementem będzie system wyporności – uszkodzenia kadłuba naruszają szczelność okrętu, a wdzierająca się woda może doprowadzić do zatonięcia statku. Czasem pokonamy więc przeciwnika, nawet jeśli nam umknął i schował się za wyspą – jeśli odpowiednio podziurawiliśmy jego kadłub to i tak pójdzie na dno.
Morskie opowieści
Statków w War Thunderze należało się spodziewać. Od wielu lat deweloperzy z rosyjskiego studia Gaijin zapowiadali, że prędzej czy później się za nie zabiorą. O tym, że prace są już w zaawansowanej fazie świadczył też dowcipny tryb przygotowany na tegoroczne prima aprilis – twórcy pozwolili nam wcielić się w… dowódców okrętów pochodzących ze złotej ery żaglowców. Póki co moduł bitew morskich jest jeszcze w powijakach, ale zapowiada się wyjątkowo warthunderowo – czyli realistycznie i efektownie. Dla graczy to dobra informacja, konkurencja na polu gier czołgowych już wpłynęła na poprawę ich jakości. Taka rywalizacji w przypadku morskich produkcji również wyjdzie wszystkim na dobre. Pozostaje czekać na betę, słuchając w międzyczasie „Morskich opowieści”.